Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Walka o polską energetykę wkracza w decydującą fazę. Trwa bowiem dyskusja nad pakietem zmian w sektorze energii, przygotowanym przez Komisję Europejską, pn. „Czysta energia dla Europejczyków”. Od wyniku tej dyskusji i negocjacji zależą dalsze losy nie tylko naszej gospodarki, ale i państwowości. Kontrola nad surowcami energetycznymi i zapewnienie ciągłości dostaw energii to zadania strategiczne o wymiarze politycznym, daleko wykraczającym poza biznesowy wymiar funkcjonowania energetyki. Kto decyduje o energetyce, ten narzuca reguły w całej gospodarce.
Wielokrotnie pisaliśmy już o planach i pomysłach Komisji Europejskiej na zmiany w sektorze energii, bowiem sprawa wiatraków czy patrząc szerzej sprawa OZE, jest tylko elementem większej całości, tj. planu ujednolicenia energetyki w Unii Europejskiej według jednego modelu, czyli niemieckiego wzorca. Ostatnio w tej kwestii wypowiadał się minister Piotr Naimski, który na konferencji poświęconej 20-leciu prawa energetycznego powiedział, że:
„Jesteśmy na etapie, kiedy pojawiły się już pomysły, które mają zlikwidować niezależność organów państwowych w ramach Unii Europejskiej, które zajmują się energetyką. To pomysł, żeby poprzez regionalizację rynku energii, doprowadzić do jednolitego rynku”.
„Proponenci nie skrywają tego, że to narzędzie ma pozwolić na unifikację, czy federalizację Europy, tak jak miało do tego służyć euro. Tak samo mają działać regulacje i odebranie suwerenności regulatora. Moim zdaniem nie powinniśmy się na to godzić. To nie jest koncepcja dla Polski korzystna. Powinniśmy zachować polską odrębność w tej dziedzinie. URE jest ważnym tego elementem. Jego współdziałanie, za które dziękuję prezesowi Bando, jest istotnym elementem w tej bardzo trudnej grze – ostrzegł Naimski.”
Jak mówił Naimski, „Polska nie powinna się godzić na te propozycje, bo są one dla nas niekorzystne. Powinniśmy starać się zachować polską odrębność w tej dziedzinie.” [1]
Komisja Europejska planuje odebrać Polsce wpływ na energetykę
Zgadzamy się ze stanowiskiem ministra Naimskiego, że program „Czysta energia dla Europejczyków” jest niekorzystny dla Polski. Naszym zdaniem jest jednak znacznie gorzej niż powiedział minister Naimski, gdyż program ten oceniamy jako skrajnie niebezpieczny dla naszej gospodarki i wykraczający poza kompetencje Unii. Celem tego programu jest nie tylko dekarbonizacja gospodarek europejskich i całkowita eliminacja węgla jako paliwa dla energetyki, ale także zamknięcie wszystkich elektrowni węglowych w Europie oraz, co najważniejsze, odebranie państwom członkowskim wpływu na ich energetykę, co ma się odbyć poprzez regionalizację zarządzania sieciami energetycznymi w Europie. A wszystko to pod hasłem „unii energetycznej”. Uważna lektura oficjalnych dokumentów Komisji Europejskiej nie pozostawia złudzeń co do tych planów. Komunikat Komisji z 30.11.2016 r. dostępny jest tutaj: http://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/HTML/?uri=CELEX:52016DC0860(01)&from=EN
Nie jest to koniec pomysłów Komisji, gdyż po energetyce w kolejce na radykalną dekarbonizację już czekają transport i budownictwo. Całość dokumentów związana z programem „Czysta energia dla Europejczyków” dostępna jest tutaj: https://ec.europa.eu/energy/en/news/commission-proposes-new-rules-consumer-centred-clean-energy-transition
Warto zwrócić uwagę, że w ramach tego programu Komisja Europejska zaproponowała jednoczesne zmiany w wielu obszarach mniej lub bardziej powiązanych z energetyką. Projekty regulacji prawnych obejmują m.in.:
- dyrektywę w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych;
- zmianę dyrektywy w sprawie efektywności energetycznej;
- zmianę dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków;
- projekt rozporządzenia w sprawie rynku wewnętrznego energii elektrycznej;
- dyrektywę w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej;
- projekt rozporządzenia ustanawiającego Agencję Unii Europejskiej ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER);
- projekt rozporządzenia w sprawie gotowości na wypadek zagrożeń w sektorze energii elektrycznej;
- rozporządzenie w sprawie zarządzania unią energetyczną.
Trzeba mieć pełną świadomość, że ani Komisja Europejska, ani tym bardziej niemieccy promotorzy tych zmian, nie zrezygnują z przedstawionych już pomysłów na „rynek wewnętrzny energii”. Wśród rządzących Unią Europejską panuje bowiem głębokie przekonanie, że rozpoczęła się era „czystej energii” i ma ona charakter nieodwracalny. Jest to niepodważalny dogmat będący źródłem wszystkich działań Komisji w tym sektorze gospodarki. Przy czym „czysta energia” w wyobrażeniach Komisji to jest oczywiście energetyka wiatrowa. Najlepiej oddaje to poniższa grafika zaczerpnięta z komunikatu Komisji z dn. 30.11.2016 r.
A wszystko to w ramach walki z globalnymi zmianami klimatu. „Wdrożenie ambitnych zobowiązań UE w dziedzinie zmian klimatu jest obecnie priorytetem i w znacznym stopniu zależy od skutecznego przejścia na system czystej energii, gdyż dwie trzecie emisji gazów cieplarnianych są wytwarzane podczas produkcji i wykorzystywania energii.” [2]
Plany te będą wdrażane per fas et nefas, co jest i będzie źródłem nieustających konfliktów między Komisją a państwami członkowskimi. Taka postawa wynika z przekonania, że: „kto ma władzę, ten ma we wszystkim rację i może wszystko”, a rządzących nie obowiązują żadne zasady, reguły i wartości. Taki pogląd nazywa się moralnym nihilizmem i jest on częstą przypadłością na szczytach władzy. Charakterystyczny jest on dla cywilizacji bizantyjskiej, wg klasyfikacji Feliksa Konecznego.
W ostatnim czasie wielokrotnie mieliśmy dowody na to, że ważne decyzje na szczeblu Rady Europejskiej czy rad z udziałem ministrów państw członkowskich zapadały w sposób urągający wszelkim regułom przyzwoitości i bez poszanowania argumentów i racji oponentów. Raz, przy wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady, kiedy w ogóle nie przedstawiono kandydatów ani nie było formalnego głosowania nad nimi. Dwa, przy „Deklaracji rzymskiej” przyjętej z okazji 60-lecia Traktatów rzymskich, kiedy podsunięto szefom państw i rządów do podpisu dokument skrajnie ideologiczny, napisany w duchu ideałów komunizmu, w czym mało kto się zorientował. [3] Trzy, kiedy na Radzie UE ds. Środowiska „przegłosowano” reformę handlu emisjami CO2, mimo iż została zebrana mniejszość blokująca, która uniemożliwiała przyjęcie konkluzji. Samo Ministerstwo Środowiska napisało o tym w specjalnym komunikacie tak:
„Ministerstwo Środowiska kwestionuje przebieg posiedzenia Rady UE ds. Środowiska z 28 lutego 2017 r., a szczególnie sposób przeprowadzenia procesu podejmowania decyzji przez Radę w zakresie reformy systemu EU ETS.” [4]
Jeśli w taki sposób podejmowane są decyzje na szczeblu Unii Europejskiej, to trzeba jasno nazywać rzeczy po imieniu i skarżyć je do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości oraz umiejętnie nagłaśniać wszystkie nadużycia prawa. Trudno jest bowiem przechodzić do porządku rzeczy, kiedy jest się oszukiwanym i okłamywanym na każdym kroku, nawet jeśli czynią to członkowie Komisji Europejskiej czy też przywódcy innych krajów Unii.
Dlatego wszelką dyskusję nad zmianami w sektorze energii należy poprzedzić pytaniami o kompetencje Unii Europejskiej w tej dziedzinie i dokładną analizą tego, czy Komisja nie nadużywa swoich uprawnień, proponując daleko idące zmiany na rynku energii i próbując forsować koncepcję Unii Energetycznej bez niezbędnych zmian w traktatach. Komisja Europejska jest władzą publiczną i jej działania muszą być oparte o posiadane kompetencje wynikające z obowiązujących traktatów tworzących Unię Europejską. Proponowana zakres zmian oraz nowych regulacji wskazują, że mamy do czynienia z bardzo daleko idącymi propozycjami, wykraczającymi poza ustalenia traktatowe.
Dział energia w Traktacie o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE)
Kompetencje organów Unii w sektorze energetyki zostały wskazane w art. 194 TFUE, który brzmi tak:
1. W ramach ustanawiania lub funkcjonowania rynku wewnętrznego oraz z uwzględnieniem potrzeby zachowania i poprawy stanu środowiska, polityka Unii w dziedzinie energetyki ma na celu, w duchu solidarności między Państwami Członkowskimi:
a) zapewnienie funkcjonowania rynku energii;
b) zapewnienie bezpieczeństwa dostaw energii w Unii;
c) wspieranie efektywności energetycznej i oszczędności energii, jak również rozwoju nowych i odnawialnych form energii; oraz
d) wspieranie wzajemnych połączeń między sieciami energii.
2. Bez uszczerbku dla stosowania innych postanowień Traktatów, Parlament Europejski i Rada, stanowiąc zgodnie ze zwykłą procedurą ustawodawczą, ustanawiają środki niezbędne do osiągnięcia celów, o których mowa w ustępie 1. Środki te są przyjmowane po konsultacji z Komitetem Ekonomiczno-Społecznym i Komitetem Regionów.Nie naruszają one prawa Państwa Członkowskiego do określania warunków wykorzystania jego zasobów energetycznych, wyboru między różnymi źródłami energii i ogólnej struktury jego zaopatrzenia w energię, bez uszczerbku dla artykułu 192 ustęp 2 litera c).
3. Na zasadzie odstępstwa od ustępu 2, Rada, stanowiąc zgodnie ze specjalną procedurą ustawodawczą, jednomyślnie i po konsultacji z Parlamentem Europejskim, ustanawia środki, o których mowa w tym ustępie, jeżeli mają one głównie charakter fiskalny.
Lektura tego przepisu wskazuje, że regulacja traktatowa ma charakter zdawkowy i ogranicza się do wskazania czterech celów o charakterze ogólnym oraz ustalenia sposobu podejmowania decyzji w tym sektorze. Co więcej, art. 194 ust. 2 TFUE jednoznacznie podkreśla, że do wyłącznej kompetencji państw członkowskich należy wybór „między różnymi źródłami energii i ogólnej struktury jego zaopatrzenia w energię”. Oznacza to, że Komisja nie ma kompetencji do działania w obszarze wyboru technologii wytwarzania i dostaw energii. Za bezpieczeństwo energii w kraju odpowiadają bowiem rządy, a nie Komisja.
Przepis art. 194 TFUE powinien być odczytywany zgodnie z podstawowymi zasadami Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) regulującymi wzajemne relacje pomiędzy państwami członkowskimi a Unią, a w szczególności art. 5 ust. 2, ust. 3 i ust. 4 TUE.
2. Zgodnie z zasadą przyznania Unia działa wyłącznie w granicach kompetencji przyznanych jej przez Państwa Członkowskie w Traktatach do osiągnięcia określonych w nich celów. Wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w Traktatach należą do Państw Członkowskich.
3. Zgodnie z zasadą pomocniczości, w dziedzinach, które nie należą do jej wyłącznej kompetencji, Unia podejmuje działania tylko wówczas i tylko w takim zakresie, w jakim cele zamierzonego działania nie mogą zostać osiągnięte w sposób wystarczający przez Państwa Członkowskie, zarówno na poziomie centralnym, jak i regionalnym oraz lokalnym, i jeśli ze względu na rozmiary lub skutki proponowanego działania możliwe jest lepsze ich osiągnięcie na poziomie Unii.
4. Zgodnie z zasadą proporcjonalności zakres i forma działania Unii nie wykraczają poza to, co jest konieczne do osiągnięcia celów Traktatów.
Taka regulacja prawna niesie za sobą wiele konsekwencji. Warto na nie wskazać, by móc bronić polskie stanowisko rzeczowymi argumentami prawnymi. Wojnę o energetykę mogą wygrać prawnicy, gdyż toczy się ona na słowa, a więc w sferze legislacji i stosowania prawa. Dlatego jest to takie skomplikowane i bywa niezrozumiałe dla szerokiej publiczności, która woli emocje.
Unię Europejską tworzą państwa członkowskie
Z przepisów traktatowych, a szczególnie z art. 3, 4 i 5 TUE wynika, że Unię Europejską tworzą państwa członkowskie i że działania na poziomie Unii mogą być podejmowane tylko wtedy, jeśli cele wskazane w traktatach nie mogą być osiągnięte przez państwa członkowskie i można je zrealizować w lepszym stopniu na poziomie Unii. Po stronie państw członkowskich istnieje zatem domniemanie kompetencji, a działania Unii ograniczone zostały do konkretnie wskazanych celów traktatowych. Organy Unii nie mogą zatem wykraczać swoimi działaniami poza istniejące cele oraz nie mogą dokładać nowych celów bez zmiany traktatów. Tymczasem polityka klimatyczno-energetyczna Unii jest bardzo słabo umocowana traktatowo. Stąd też Komisja wykorzystuje Porozumienie Paryskie z 2015 r., jako podstawę prawną do radykalnych zmian w sektorze energetycznym, choć formalnie jest to tylko umowa międzynarodowa, a nie traktat między państwami członkowskimi. To właśnie Porozumienie Paryskie może się okazać koniem trojańskim, który doprowadzi do przejęcia kontroli nad naszą energetyką przez organy Unii i zablokowania jej rozwoju.
Biorąc pod uwagę powyższe regulacje traktatowe należy podnieść, że poza cele Unii wskazane w art. 194 ust. 1 TFUE wykraczają propozycje wynikające z pakietu „Czysta energia dla Europejczyków”, takie jak.:
- dekarbonizacja gospodarek państw członkowskich w każdym zakresie, w tym także jako zakaz korzystania z węgla, jako paliwa energetycznego;
- zamykanie elektrowni węglowych;
- normy emisji CO2 i innych substancji, jeśli byłyby ustalone na poziomie, który miałyby prowadzić do zamknięcia elektrowni węglowych, co obywa się pod hasłem „niskoemisyjności”;
- faworyzowanie technologii wytwarzania energii elektrycznej lub cieplnej z odnawialnych źródeł energii kosztem pozostałych technologii. Przewidziany traktatem cel w postaci „wspierania rozwoju” nowych technologii wytwarzania energii, w tym OZE, nie może być odczytywany jako faworyzowanie, uprzywilejowanie czy też dawanie wyłączności OZE na wytwarzanie energii;
- bezpieczeństwo dostaw energii na poziomie kraju członkowskiego. Kompetencje Unii obejmują wyłącznie „zapewnienie bezpieczeństwa dostaw energii w Unii” i tylko tyle;
- prowadzenie krajowej polityki energetycznej, wskazywanie jej celów i środków do ich osiągnięcia w ramach instrumentu pn. „zintegrowane plany krajowe w zakresie energii i klimatu”;
- dział ”energia” nie ma nic wspólnego z klimatem i jego ochroną. Polityka klimatyczna powinna być odczytywana zgodnie z art. 191 ust. 1 TFUE, a więc ograniczona do „promowania na płaszczyźnie międzynarodowej środków zmierzających do rozwiązywania regionalnych lub światowych problemów w dziedzinie środowiska, w szczególności zwalczania zmian klimatu”. Narzucanie zatem energetyce i innym sektorom obowiązku „ratowania klimatu” w ogóle nie mieści się w kompetencjach Unii i to mimo podpisania Porozumienia Paryskiego;
- powołanie unii energetycznej i przeniesienie odpowiedzialności za zarządzanie siecią energetyczną poza państwa członkowskie na podmioty trzecie. Odpowiedzialność za bezpieczeństwo energetyczne nie może być odebrana państwom członkowskim bez zmiany traktatów.
Każdy z tych celów powinien się stać przedmiotem szczegółowej analizy prawnej ze strony rządu, a także to, czy na poziomie Unii w ogóle możliwa jest regulacja prawna wskazująca te cele i metody ich osiągnięcia, w szczególności czy Komisja może regulować bezpośrednio ten obszar w drodze rozporządzeń. Wybór metody regulacji (dyrektywa czy rozporządzenie) także ma istotne znaczenie prawne.
Tytułem przykładu, aby pokazać jak działa ten mechanizm wykraczania poza przyznane traktatami kompetencje w ramach traktatów warto przeanalizować projekt rozporządzenia w sprawie zarządzania unią energetyczną „COM(2016) 759 final/2” w wersji z dn. 23.02.2017 r.
Jako podstawę prawną do wydania tego rozporządzenia, a więc aktu, który stosuje się bezpośrednio w krajach członkowskich, Komisja podała art. 191, 192 i 194 TFUE, wskazując, że: „Proponowane rozporządzenie służy realizacji słusznego celu w ramach tych artykułów. Do przyjęcia środków zgodnie z art. 192 ust. 1 TFUE i art. 194 ust. 2 TFUE stosuje się zasadniczo zwykłą procedurę ustawodawczą.”
Jak widać przywołana podstawa prawna dla rozporządzenia odwołuje się do działu środowisko (art. 191 i 192) oraz działu energia (art. 194), w których, z uwagi na ich lakoniczność nie ma w nich słowa o tym, że państwa członkowskie zgadzają się na powołanie unii energetycznej i ustanawiają jakiekolwiek zasady zarządzania nią oraz, że zgadzają się na bezpośrednią regulację prawną w tym obszarze przez organy Unii. Komisja też to wie, ale odwołuje się w swoje argumentacji do … przyjętych przez Unię w październiku 2014 r. celów na rok 2030 w zakresie energii i klimatu oraz kolejnych konkluzji przyjmowanych na szczeblu Rady. „Konieczne jest rozporządzenie, a nie dyrektywa, aby zapewnić bezpośrednie stosowanie przepisów i zapewnić w ten sposób porównywalność planów i sprawozdań krajowych w zakresie energii i klimatu.” (str. 6 projektu). I to ma być podstawa prawna do radykalnych działań?
Oczywiście „unia energetyczna” to tylko pewne hasło, pod którym kryje się konkretna treść, czyli pięć proponowanych przez Komisję obszarów regulacji:
- bezpieczeństwo energetyczne;
- wewnętrzny rynek energii;
- efektywność energetyczna;
- obniżenie emisyjności;
- badania naukowe, innowacje i konkurencyjność
oraz nowy instrument prawny w postaci „zintegrowanego planu krajowego w zakresie energii i klimatu”, który będzie zatwierdzany przez Komisję. Obszary te w sposób ujęty w projekcie rozporządzenia z nie mieszczą się w ramach regulacji traktatowych i w ramach szczegółowych regulacji wkraczają w sferę działania władz krajowych.
Wypowiedź ministra Naimskiego świadczy o tym, że rząd widzi ten problem. W tej chwili należy skoncentrować się na sformułowaniu argumentacji prawnej opartej o zasadę pomocniczości i proporcjonalności działania Unii, czyli poszanowania kompetencji państw członkowskich w obszarach środowisko i energia. Co więcej, należy w przypadku każdej proponowanej regulacji i za każdym razem żądać od Komisji, wykazywania, że Unia w konkretnym obszarze posiada możliwość działania i że osiągnięcie założonych celów nie jest w ogóle możliwe na poziomie państw członkowskich. W ten sposób można podważyć tezę o konieczności regulacji w tym obszarze.
Argument o globalnych zmianach klimatu i ratowaniu planety przed zagładą nie może służyć, jako pretekst do odebrania rządowi wpływu na energetykę i narzucania jej obowiązku korzystania wyłącznie z odnawialnych źródeł energii. Konieczne jest zatem odwrócenie sytuacji w relacjach z Komisją. W tym zakresie należy stosować zasadę „zero tolerancji” dla nadużywania uprawnień przez Unię i przypominania jej władzom, że nie stoją ponad prawem i że Unię tworzą państwa członkowskie, a nie np. komisarze Komisji czy tylko jedno państwo, którego reszta musi słuchać.
Silne argumenty prawne w rękach rządu
Z tej krótkiej analizy wynika, że narzucenie Polsce rezygnacji z energetyki węglowej czy też całkowite odejście od węgla mieszczące się pod pojęciem „obniżenia emisyjności” w ogólnie nie mieści się w celach Unii, a co za tym idzie, w kompetencjach Komisji Europejskiej. Tak bardzo lansowana dekarbonizacja pod hasłami „czystej energii” w ogóle nie ma umocowania traktatowego i jest wynikiem myślenia życzeniowego po stronie władz Unii. Można oczywiście na siłę i przy użyciu naciąganych argumentów wskazywać na podstawy działania Unii w tym obszarze, ale nie zmieni treści postanowień traktatów.
Polski rząd może zatem śmiało bronić naszej energetyki przed zakusami Komisji Europejskiej, gdyż stoi w prawie. Ma silne argumenty traktatowe i tylko od nas samych zależy, czy je wykorzystamy. Trzeba tylko zacząć dyskusję od wskazania możliwych obszarów do regulacji na poziomie Unii i dopiero potem rozmawiać o propozycjach Komisji. W ten sposób zmniejszy się zakres proponowanych regulacji co najmniej o połowę i będzie można zacząć debatę szczegółową. Dzisiaj to Komisja narzuciła zakres regulacji i nie widzi, że wkroczyła w ten sposób na obszar kompetencji państw członkowskich.
Sadźmy lasy, nie budujmy wiatraków
Redakcja stopwiatrakom.eu
Źródło:
[1] http://biznesalert.pl/naimski-polska-godzi-sie-federalizacje-energetyki-europie/
[2] Komunikat KE z dn. 30.11.2016 r. COM(2016) 860 final, s. 3;