Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Jak podaje niemiecki tygodnik „Der Spiegel” [1] służby prawne Rady Unii Europejskiej potwierdziły, że Komisja Europejska nie posiada kompetencji do prowadzenia jakichkolwiek rozmów z Rosją o budowie gazociągu Nord Stream 2. Stanowisko to wychodzi naprzeciw oczekiwaniom rządów Niemiec i Austrii, które prą do budowy tego przedsięwzięcia.
Kontrowersyjny gazociąg
Media obiegła informacja, że w dniu 28 września br. zespół ekspertów prawnych przedstawił opinię na forum grupy roboczej Rady UE zajmującej się problemami energii, która podważa kompetencje Komisji Europejskiej do prowadzenia rozmów z Rosją dotyczących budowy morskiego odcinka gazociągu Nord Stream 2. [2], [3], [4]
fot. Pixabay/ CC0 Domena publiczna
Takiej opinii zażądały Niemcy, które kwestionują mandat Komisji do prowadzenia jakichkolwiek rozmów z Rosją w tej sprawie. Zdaniem autorów ekspertyzy, ani dyrektywa dotycząca zaopatrzenia w gaz z 2009 r., ani też traktaty unijne nie dają Unii jednoznacznej podstawy prawnej do prowadzenia negocjacji w sprawie gazociągu. „Dyrektywa dotyczy mianowicie wyłącznie wewnętrznego rynku energii, a nie projektów jednego z krajów UE z krajem trzecim, jakim jest Rosja” .
Jak pisze „Der Spiegel” przygotowana opinia podważa podstawowe założenie Komisji Europejskiej o tym, że budowa tego gazociągu zwiększy zależność Unii Europejskiej od rosyjskiego gazu. Rząd Niemiec jawnie wspiera budowę Nord Stream 2, utrzymując, że ma on charakter biznesowy, a nie polityczny.
[Nasz komentarz] Sprawa budowy gazociągu Nord Stream 2 jest prawdziwym testem niezależności dla władz Unii Europejskiej. Gardłowanie na temat stanu demokracji i sądownictwa w Polsce ma na celu odwrócenie uwagi od spraw o zasadniczym znaczeniu dla Unii Europejskiej, czyli wyboru źródła dostaw nośników energii do państw członkowskich.
Według danych pochodzących z 2014 r. Unia Europejska importowała 53 proc. energii, w tym prawie 90 proc. ropy naftowej, 66 proc. gazu i 42 proc. paliw stałych (takich jak węgiel). W 2013 r. rachunek za dostawy wyniósł 400 miliardów euro - to więcej niż jedna piąta unijnego importu. Europa w znacznym stopniu uzależniona jest od jednego dostawcy źródeł energii – Rosji. Ze wschodu importowana bowiem jest jedna trzecia ropy, 39 proc. gazu i 29 proc. paliw stałych. Dla sześciu państw unijnych Rosja jest jedynym dostawcą gazu. [5]
Poniżej można zapoznać się ikonografiką przedstawiającą informację o źródłach pochodzenia gazu zużywanego przez państwa członkowskie Unii. [6]
Widać, że poziom uzależnienia Niemiec od dostaw rosyjskiego gazu jest tak duży, że z tej oczywistej słabości niemieccy politycy czynią wręcz cnotę. W takiej sytuacji, oczywistym powinno być to, że budowa kolejnego gazociągu z Rosji do Niemiec tylko pogłębi uzależnienie gospodarcze i polityczne naszego zachodniego sąsiada od dominującego dostawcy gazu. Sytuacja ta będzie też źródłem wielu konfliktów w ramach Unii Europejskiej, gdyż prawie połowa krajów członkowskich jest przeciwna temu projektowi, rozumiejąc kontekst całej sprawy. Jak podkreślał niedawno wiceminister energii Michał Kurtyka w rozmowie z portalem „Politico” kluczowe pytanie brzmi „Czy Niemcy obrócą się przeciwko gazociągowi, czy przynajmniej wycofają jego wsparcie po wyborach”. [3]
Niewiele jednak wskazuje na to, by niemieckie elity polityczne, nagle i wbrew swoim przyzwyczajeniom, zrezygnowały z kluczowej inwestycji jaką jest Nord Stream 2. O tej inwestycji decydują partykularne interesy dwóch dużych krajów, które postawiły na gaz ziemny, jako nośnik energii, licząc na korzyści finansowe i polityczne z tej transakcji. Niestety, reszta Europy może się tylko temu przyglądać, gdyż brakuje mechanizmów umożliwiających zablokowanie takiej inwestycji. Uruchomienie gazociągu Nord Stream 2 będzie też dowodem na istotne, polityczne uzależnienie Komisji Europejskiej od Niemiec, które już dzisiaj ustami służb prawnych Rady Europejskiej zakomunikowały, że nie życzą sobie jakiejkolwiek ingerencji w dostawy gazu do Niemiec z Rosji.
Stawiamy tezę, że polityczne zamieszanie wokół „stanu demokracji i praworządności” w Polsce, jaka jest udziałem Komisji Europejskiej, jak i niemieckiego rządu, ma na celu odwrócenie uwagi od zasadniczej sprawy jaką jest budowa drugiej nitki gazociągu Nord Stream. To jest kluczowa inwestycja, która zmieni rynek gazu i energii w Europie oraz zdestabilizuje politycznie Europę Środkową. Jego uruchomienie już w 2019 r. lub 2020 r. oznaczać będzie, że możliwe będzie wstrzymanie dostaw gazu przez Gazprom do Polski i Ukrainy w dowolnym momencie. Zostało bardzo niewiele czasu, by obronić się przed tym scenariuszem.
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[2] http://wgospodarce.pl/informacje/41025-niemcy-o-nord-stream-2-bruksela-nie-ma-tu-nic-do-gadania
[3] http://biznesalert.pl/nord-stream-2-lng-problemy/