Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Rząd Morawieckiego dwoi się i troi w lansowaniu elektromobilności. Media są przepełnione zachwytami nad elektrycznym transportem, choć na razie wielkich efektów samego programu nie ma. Samochody elektryczne są zwyczajnie za drogie i nieefektywne, by mogły skusić przeciętnego Kowalskiego. Z uwagi na efekt promocji będzie to raczej domena bogatych przedsiębiorstw, których stać na zakup pojazdów elektrycznych. Mamy duże wątpliwości, czy z jednego z flagowych programów rządu Morawieckiego powstanie coś, co przełoży się na realny wzrost gospodarczy? Na razie trwa fala wymuszania zakupów „elektryków” przez podmioty znajdujące się w domenie publicznej. Na pierwszy ogień poszły Lasy Państwowe, zaś w kolejce do zakupu „elektryków” stoi Poczta Polska.
O zakupie 15 samochodów z napędem elektrycznym poinformował portal wnp.pl pisząc, że Lasy Państwowe wybrały pojazdy BMW i3 za niebagatelną kwotę, bo aż prawie 2,5 mln złotych. [1] Za jeden samochód Lasy Państwowe zapłaciły ok. 165 tys. zł, co jak na „elektryki” nie jest jeszcze najdrożej, choć nie wiemy w jakiej wersji zakupiono te samochody. Drożej kosztują te wersje z agregatem spalinowym wydłużającym zasięg.
Fot: Piotr Szypulski / Auto Świat
„Kupując samochody elektryczne Lasy Państwowe zaczęły wcielać w życie zapisy ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Zgodnie z nią do 2020 roku 10 proc. floty instytucji powinny stanowić auta elektryczne, a do 2025 roku - połowa. Obecnie Lasy Państwowe posiadają 766 samochodów. W przetargu na 15 samochodów zostały zgłoszone dwie oferty: BW i3 za ceną opiewającą na prawie 2,476 mln zł oraz Volkwagen e-Golf za niespełna 2,407 mln zł. Ostatecznie wybrano ofertę droższą, która zebrała więcej punktów przy ocenie kryteriów pozacenowych.
BMW i3 jest produkowany od 2013 roku. Samochód jest wyposażony w silnik elektryczny o mocy 125 kW (170 KM) a jego baterie mają zapewniać przejechanie przynajmniej 150 km na jednym ładowaniu. Prędkość maksymalna pojazdów wynosi 150 km/h.
Oprócz dostarczonych właśnie aut BMW, Lasy Państwowe zakupiły również w tym roku jeden samochód elektryczny Nissan e-NV200.” [1]
Meandry elektromobilności
Nowa ustawa o elektromobilności wymusza na instytucjach państwowych obowiązek posiadania i użytkowania pojazdów całkowicie elektrycznych. Wiąże się to zarówno z ich zakupem, jak i koniecznością budowy publicznie dostępnej stacji ładowania pojazdów. Oczywiście zakupione pojazdy służyć będą do obsługi Dyrekcji Lasów Państwowych, a nie samym leśnikom, gdyż poruszanie się po lasach autem delikatnym i typowo miejskim jest wysoce niewskazane. Nie mówiąc już o słabym zasięgu tego samochodu (ok. 200 km).
Na tym przykładzie widać, że kreowanie popytu na samochody elektryczne sprowadza się do ustawowego nakazu zaopatrywania administracji publicznej, spółek z udziałem Skarbu Państwa oraz podmiotów zależnych w „elektryki”. Dodajmy wyłącznie w elektryki, gdyż ustawa o elektromobilności wyłącza spod jej działania tzw. samochody z napędem hybrydowym. Sens ekonomiczny takich działań jest żaden, ale efekt propagandowy całkiem spory. Lasy Państwowe wskoczyły już na III etap rozwoju elektromobilności nie czekając na uruchomienie produkcji polskich samochodów elektrycznych, których i tak się nie doczekamy.
O genezie tego politycznego projektu pisaliśmy ponad rok temu w artykule pt.: Krótka historia elektromobilności. Warto przypomnieć jeszcze raz, jakie etapy rozwoju elektromobilności zaplanował dla nas rząd Morawieckiego:
W pierwszym etapie przewidzianym na lata 2016-2018 resort założył, że wprowadzi program pilotażowy, który doprowadzi do wzrostu zainteresowania elektromobilnością i wykreuje zapotrzebowanie na samochody elektryczne. To zainteresowanie ma przełożyć się na rozwój odpowiedniej infrastruktury (punktów ładowania pojazdów), która w Polsce jeszcze nie istnieje.
W drugim etapie tj. w latach 2019-2020 ma powstać katalog dobrych praktyk bazujący na doświadczeniach z pierwszego etapu. Do tego czasu ma powstać infrastruktura ładowania pojazdów elektrycznych. Ma rozwijać się również car-sharing (umowy najmu pojazdu na minuty) a Polska ma uruchomić produkcję polskich osobowych samochodów elektrycznych.
W trzecim etapie, obejmującym lata 2020-2025, ma zapanować „moda na ekologiczny transport”, którą również ma wspomagać wykorzystanie samochodów elektrycznych przez administrację publiczną. Jedynym z pomysłów Ministerstwa Energii jest bowiem wprowadzenie dla administracji rządowej i samorządowej limitów samochodów elektrycznych używanych we flotach pojazdów. [2]
[Nasz komentarz] Jako fani szybkich i mocnych samochodów nie mamy nic przeciwko „elektrykom”, choć szczerze powiedziawszy jeszcze bardziej podobają nam się samochody napędzane wodorem. Niestety koszt tej technologii jest jeszcze zbyt wysoki, by mogła się ona szybko upowszechnić, choć jest to przyszłościowa technologia, której rozwój warto śledzić.
Pisaliśmy już w zeszłym roku, że elektryfikacja transportu sama w sobie nie jest niczym złym i może przynosić realne korzyści, o ile dotyczy transportu publicznego jak np. elektryfikacja linii kolejowych, metra, budowa linii tramwajowych czy trolejbusowych. Zwracaliśmy uwagę, że ustawa o elektromobilności oparta jest o zupełnie inne założenie i zakłada biurokratyczny przymus przy wdrożeniu ustawy, a nie rynkowe mechanizmy.
„Jednak ustawa o elektromobilności i wprowadzenie nowego państwowego funduszu celowego zakłada zupełnie inny model biznesowy, oparty o biurokratyczne mechanizmy dysponowania dofinansowaniem na wybrane przez rządzących modele pojazdów. Tak się składa, że w tym konkretnym przypadku chodzi o wsparcie dla producentów samochodów elektrycznych, których nikt w Polsce nie produkuje i długo produkować nie będzie. Oznacza to, że beneficjentami nowych przepisów będą zagraniczne koncerny samochodowe produkujące już samochody elektryczne. W ten właśnie sposób wspieramy polską gospodarkę.” [3]
Zakup samochodów elektrycznych marki BMW przez Lasy Państwowe jest właśnie dowodem na prawdziwość naszej oceny tych przepisów. Program rozwoju elektromobilności w Polsce tak naprawdę wspiera zagraniczne koncerny samochodowe, gdyż u nas nikt takich samochodów nie produkuje i długo nie będzie. To są konkretne i wymierne efekty tego programu, bo walka ze smogiem, tak jak i walka ze zmianami klimatu, to jedynie propagandowa zagrywka mająca przykryć gigantyczny transfer finansowy odbywający się po cichu z biednych krajów do tych bogatych. Lasy Państwowe mogłyby spokojnie jeździć po mieście samochodami znacznie tańszymi i bardziej efektywnymi w eksploatacji, a tak wspieramy niemiecki przemysł motoryzacyjny. Identyczny mechanizm zastosowano przy wiatrakach, więc w ogóle nie jesteśmy zdziwieni.
A tak na marginesie czy na lekcjach biologii w szkole dzieci uczą się jeszcze, że dwutlenek węgla jest potrzebny roślinom do wzrostu i do fotosyntezy, i co gorsza stanowi on składnik powietrza?
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki.
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] https://energetyka.wnp.pl/lasy-panstwowe-zakupily-samochody-elektryczne-bmw-i3,333395_1_0_0.html
[2] Krótka historia elektromobilności http://www.stopwiatrakom.eu/w-skrocie/2371-kr%C3%B3tka-historia-elektromobilno%C5%9Bci.html
[3] Za mrzonki o elektromobilności zapłacimy wszyscy w cenie paliw i energii http://www.stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2563-za-mrzonki-o-elektromobilno%C5%9Bci-zap%C5%82acimy-wszyscy-w-cenie-paliw-i-energii.html