Skip to main content
  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 08 maj 2019
Apetyt inwestorów na nowe farmy wiatrowe wciąż nienasycone

Trwa powolne oswajanie opinii publicznej z planowanymi zmianami w ustawie odległościowej dla wiatraków. Sygnał do „nowego etapu” dało oczywiście Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW), które ustami swojego prezesa roztacza wizje przyszłości, gdzie wiatraki staną wszędzie, gdzie tylko się da. Mimo trwającego kryzysu na rynku cen energii w Polsce wywołanego ekspansją OZE oraz drogimi uprawnieniami do emisji CO2, dalej namawia się nas do porzucenia energetyki węglowej i stawiania wiatraków.

„Polska ma ogromny potencjał rozwoju energetyki wiatrowej. Jak przekonuje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, dysponujemy idealnymi warunkami wietrznymi do wykorzystania najnowszej generacji technologii. Jednak przez obowiązujące obecnie restrykcyjne przepisy, dotyczące kwestii lokalizacyjnych farm wiatrowych, nie możemy obecnie mówić o wykorzystaniu tego potencjału naszego kraju.” [1]

To, co prezes PSEW odbiera jako „restrykcyjne przepisy”, to absolutne minimum dla lokalizacji elektrowni wiatrowych na lądzie, gdyż zakres negatywnego oddziaływania elektrowni wiatrowych wynosi ok. 8-9 km. W polskich warunkach minimalna odległość (ok. 2 km) od zabudowy mieszkalnej i terenów chronionych gwarantuje, że wiatraki mogą powstać wyłącznie tam, gdzie nie będą stwarzały zagrożenia dla ludzi i zwierząt (ptaków, nietoperzy, zwierząt hodowlanych, owadów).

Iłża II 01

fot. Farma wiatrowa pod Iłżą. Materiały własne redakcji

Z wypowiedzi prezesa Gajowieckiego jasno wynika, że ambicje lobby wiatrowego w Polsce sięgają aż 30.000 MW mocy zainstalowanej, co przy obecne zainstalowanych ok. 6.000 MW w wiatrakach oznacza pięciokrotne zwiększenie ich mocy. Trudno sobie wyobrazić taką ilość wiatraków w Polsce, gdyż nie ma takiej przestrzeni, by je zmieścić. Wiatraki są niezwykle „powierzchniożerne” i kolidują z zabudową mieszkaniową, leśną i terenami zajętymi przez rzeki i wody stojące. Trudno też budować wiatraki w miastach z uwagi na ich negatywne oddziaływanie na zdrowie. W Niemczech z problemem tym, inwestorzy wiatrakowi radzą sobie znakomicie, gdyż wycinają lasy, tylko po to, by budować wiatraki.

Rząd PiS pójdzie na rękę inwestorom wiatrakowym

I jak myślicie Państwo, co na to nasi „Umiłowani Przywódcy Narodu"? Gdyby ktoś liczył, że natychmiast dadzą oni odpór tym bezzasadnym roszczeniom lobbystów w sprawie zmiany przepisów, to niestety, ale przeżyje rozczarowanie. Odpowiedzialny za energetykę wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski dał jasno do zrozumienia, że rząd dopuszcza zmianę przepisów odległościowych dla wiatraków.

„Jak mówił w środę w Głuchowie w Łódzkiem Tobiszowski, wydaje się, że klimat dla inwestycji wiatrowych w Polsce znacznie się poprawił. Jak jednak dodał, "na dzisiaj nie planujemy zmian, co nie znaczy, że się nie pojawią na jesieni, czy w przyszłym roku". [2]

Wygląda na to, że trwa sondowanie nastrojów społecznych przed uzgodnioną z lobby wiatrakowym zmianą przepisów. Z czego to wnioskujemy? Ano z dalszej części wypowiedzi wiceministra.

Tobiszowski stwierdził, że zapis ten wynikał "z różnych niedobrych zdarzeń", których od pewnego czasu nie ma "i to dobrze". Jak dodał, ME ma wiele pytań i sygnałów na temat tej regulacji i to "będzie nas zbliżało, by zastanowić się, czy tych zapisów nie skonstruować na nowo".

Jak mówił, on sam chce pokazywać dobre przykłady dialogu między stronami jak w gminie Głuchów, gdzie pracują farmy wiatrowe i są plany ich rozbudowy, a większych sprzeciwów nie ma i nie było. "Wydaje się, że zaczął się dobry klimat i lepsze relacje" - ocenił wiceminister. Jego zdaniem, restrykcyjne przepisy są również korzystne dla inwestorów, bo zapobiegają ostrym protestom i społecznym buntom. - Jestem wielkim zwolennikiem utrzymywania konsensusu i spokoju, bo wtedy inwestorzy mogą inwestować nawet pomimo pewnych ograniczeń - stwierdził Tobiszowski.” [2]

Szanownemu ministrowi Tobiszewskiemu odpowiemy krótko: „Ręce precz od ustawy odległościowej!”

Resort energii wykazał się już maksymalną uległością wobec inwestorów wiatrakowych. Zmienił zasady opodatkowania wiatraków z mocą wsteczną, co pozbawiło gminy kilkuset milionów złotych dochodów w 2018 r. Dopuścił do przeprowadzenia aukcji na nowe farmy wiatrowe, które nie spełniają kryterium minimalnej odległości od zabudowy. Wydłużył ważność pozwoleń na budowę dla wiatraków uzyskane jeszcze przed lipcem 2016 r., a więc wydane bez zachowania minimalnej odległości. A teraz jeszcze daje do zrozumienia, że zmieni ustawę odległościową zgodnie z życzeniami inwestorów. Takie są gołe fakty. Trudno o lepsze przykłady tego, jak bardzo PiS oszukał własnych wyborców w sprawie wiatraków. Zrobił to raz, zrobi i kolejny. 

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Obecny rząd jest ledwie cieniem tego z przełomu lat 2015/2016, kiedy z otwartą przyłbicą walczył o interesy strony społecznej. Teraz walczy, ale niestety ze stroną społeczną ramię w ramię z inwestorami. Przykre to, ale prawdziwe. Dziwne jest to, że premier i ministrowie nie widzą związku pomiędzy kryzysem na rynku energii, a ilością OZE w systemie energetycznym. Kryzysu na rynku energii, mimo szumnych grudniowych zapowiedzi nie udało się zażegnać. Nie wydano nawet odpowiedniego rozporządzenia wykonawczego od ustawy co to miała niby zamrozić ceny energii. A dzisiaj mamy już maj i dalej nikt nic nie wie. Cena energii, kupowanej w przetargach np. przez jednostki samorządu terytorialnego jest ok. 70-80% droższa od cen energii z zeszłego roku. A będzie jeszcze drożej, gdyż cena praw do emisji CO2 będzie szła w górę i pewnie jeszcze w tym roku przebije pułap 50 euro za tonę. Ciekawe czy wtedy rząd też będzie bezkrytycznie kontynuował demontaż polskiej energetyki konwencjonalnej i zastępowanie jej energetyką wiatrową? Obawiamy się, że tak właśnie będzie, gdyż bezkrytyczne podchodzenie do unijnej polityki klimatyczno-energetycznej oznacza eliminację węgla z całej gospodarki i energetyki w szczególności. Rząd boi się tylko powiedzieć to społeczeństwu, że cena energii w Polsce będzie najwyższa w Europie, jak tylko zrealizujemy wszystkie plany inwestorów wiatrakowych. W końcu ktoś musi zapłacić za ich sukcesy i za ratowanie klimatu na Ziemi, co to go węgiel tak mocno "niszczy i niszczy". Aż dziw bierze, że ten zapatrzony do granic możliwości w USA rząd, nie bierze przykładu z Prezydenta Donalda Trumpa w sprawie energetyki i wiatraków. Czas najwyższy ogarnąć się rządzie, bo inaczej rozdziobią nas wszystkich kruki i wrony.

Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] https://www.wnp.pl/odnawialne_zrodla_energii/prezes-psew-liczymy-ze-regula-lokalizacji-farm-wiatrowych-zostanie-zlagodzona,344749_1_0_0.html

[2] https://biznes.interia.pl/wiadomosci/news/tobiszowski-nie-wykluczamy-w-przyszlosci-zmian-regulacji,2612233,4199