Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
W dniu 17 lutego 2017 r., nowym szefem amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) został Scott Pruitt. Z wykształcenia prawnik, pełnił ostatnio funkcję prokuratora generalnego stanu Oklahoma, gdzie zajmował się m.in. ochroną środowiska. Jego nominacja, to wybór osoby, która ma odwagę publicznie poddawać w wątpliwość teorię globalnego ocieplenia, nazywając ją „węglowymi bajkami”.
Nominacja Pruitta na szefa jednej z ważniejszych rządowych agencji w USA, to jasny sygnał dla zwolenników teorii „globalnego ocieplania klimatu” czy też teorii „gwałtownych zmian klimatycznych spowodowanych nadmierną emisją gazów cieplarnianych przez człowieka”, że prezydent Trump nie będzie kontynuował polityki prezydenta Obamy i przestawi działalność Agencji Ochrony Środowiska na realizację rzeczywistych celów z zakresu ochrony środowiska. Pruitt, zapytany w programie telewizji CNBC o swoje poglądy na temat roli dwutlenku węgla w procesie globalnego ocieplenia, odparł:
„Myślę, że precyzyjny pomiar wpływu człowieka na ziemski klimat jest czymś bardzo trudnym do zrobienia i istnieją rozbieżne poglądy, co do tego wpływu. Dlatego nie mogę się zgodzić, że jest to podstawowy czynnik przyczyniający się do globalnego ocieplenia, które obserwujemy”.
fot. Scott Pruitt/ US EPA
Pruitt został natychmiast zaatakowany za tą wypowiedź przez lewą stronę amerykańskiej sceny politycznej, tj. demokratów, którzy byli oczywiście przeciwni jego nominacji. Tymczasem on sam stwierdził, że wierzy iż można być jednocześnie za energetyką i pracą oraz za rozwojem.
„Pomysł, że jeśli jesteś za środowiskiem, to jesteś przeciwko energetyce, to jest po prostu coś, co musimy zmienić. Pracujemy nad tym i to bardzo mocno”.
[Nasz komentarz] Na pierwsze efekty pracy Scotta Pruitta przyjdzie nam poczekać co najmniej kilka miesięcy, ale jego nominacja wiąże się z istotną zmianą narracji nowej amerykańskiej administracji w zakresie ochrony środowiska i z odejściem od najważniejszego dogmatu „zielonej wiary”, tj. wiary w globalne ocieplenie na Ziemi spowodowane nadmierną emisją dwutlenku węgla przez człowieka. Konsekwencją tego będzie zapewne wypowiedzenie przez USA podpisanego w listopadzie 2015 r. Porozumienia Paryskiego w zakresie ochrony klimatu na Ziemi lub odmowa jego ratyfikacji przez Senat. Tak czy inaczej jest dla nas oczywiste, że długofalowo USA nie będą już jednym z motorów napędowych „zielonej rewolucji”. To jest dobra wiadomość. Good luck, Scott!
Nominacja ta będzie miała także swoje dalsze konsekwencje, w tym dla polityki klimatyczno-energetycznej Unii Europejskiej. Trudno będzie Unii utrzymać radykalny kurs na dekarbonizację gospodarki, w sytuacji gdy największa światowa gospodarka będzie robiła coś dokładnie odwrotnego. Znaczenie gospodarcze Unii na świecie maleje, a kurs na dekarbonizację osłabia państwa członkowskie jeszcze bardziej, gdyż uzależnia te gospodarki od rosyjskiego gazu oraz dostaw ropy i węgla z krajów niestabilnych politycznie. Warunkiem bogactwa jest dostęp do taniej energii, produkowanej z lokalnych surowców. Ich brak trudno jest zrekompensować i wiąże się to z dużymi kosztami, także kosztami politycznymi. Pytanie brzmi, kiedy unijni przywódcy z Angelą Merkel na czele przejrzą na oczy i zobaczą, że kurs na „ratowanie klimatu” przez likwidację energetyki konwencjonalnej, to droga donikąd.
Sadźmy lasy, nie budujmy wiatraków
Redakcja stopwiatrakom.eu
Źródło:
2) http://www.cnbc.com/2017/03/09/epa-chief-scott-pruitt.html