Skip to main content
  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 14 czerwiec 2020
Francja: od potęgi nuklearnej do wiatrakowego bantustanu

Francuska organizacja FED (Fundacja Zrównoważonego Środowiska) opublikowała analizę udziału podmiotów zagranicznych we francuskim sektorze energetyki wiatrowej, a także otoczenia biznesowo-instytucjonalnego, w którym realizowana jest „transformacja ekologiczna” energetyki w tym kraju. [1] Jaki obraz wynika z tej analizy? Okazuje się, że sektor energetyki wiatrowej jest w dużym stopniu zdominowany przez zagranicznych deweloperów (w 100%), jak i operatorów, i to pomimo faktu, że wiele farm wiatrowych jest eksploatowanych przez francuskie koncerny EDF i ENGIE. Można śmiało powiedzieć – trawestując słynne powiedzenie angielskiego piłkarza Gary Linekera, że unijna polityka klimatyczna to taka gra, gdzie na boisku biega 27 zawodników, a na końcu zawsze wygrywają Niemcy.

Analiza zawiera oczywistą konkluzję sytuacji we francuskiej energetyce: „Niemcy wznoszą we Francji swoje wiatraki i uzyskują z tego przychody i zyski. Francuzi wyzbywają się swojego terytorium i jeszcze bardziej powiększają swój deficyt handlowy.”

W tym kontekście ważną rolę odgrywa funkcjonujące w ramach ministerstwa transformacji ekologicznej biuro OFATE (biuro współpracy i wymiany francusko-niemieckiej), którego zadaniem jest wspieranie „francusko-niemieckiej transformacji energetycznej”. Jak zauważa autor opracowania, mamy z pewnością do czynienia z niemiecką transformacją energetyczną, która obecnie znajduje się w kryzysie, jak i z transformacją energetyczną we Francji. Jednak interesy francuskie w tej dziedzinie są odmienne od interesów niemieckich sąsiadów. Przykładowo, to niemieckie firmy poszukują alternatywnych rynków wobec zahamowania rozbudowy farm wiatrowych w Niemczech, w skutek masowych protestów ludności.

windrader 1048981 1280

fot. Pixabay

Gwałtowne przyspieszenie rozbudowy energetyki lądowej w Francji

W ciągu czterech lat, 2015-2019, moce produkcyjne lądowych elektrowni wiatrowych we Francji zwiększyły aż o 61%, prawie do 16 tys. MW. Prawdziwy skok nastąpił jednak pomiędzy 2016 a 2018 rokiem, kiedy moce produkcyjne wiatraków podwoiły się w błyskawicznym tempie. Wśród operatorów farm wiatrowych w tym kraju, udział spółek zagranicznych wynosi 45%, w tym podmioty niemieckie stanowią 21%.

Z kolei branża budowy elektrowni wiatrowych zdominowana jest całkowicie przez firmy zagraniczne. Na tym rynku nie ma żadnego znaczącego podmiotu francuskiego. I tak w 2019 r. sześć przedsiębiorstw, wszystkie należące do kapitału zagranicznego, zrealizowało praktycznie całość inwestycji budowlanych. Najważniejszym z nich jest duński koncern Vestas, który zainstalował 29% nowych elektrowni wiatrowych (stuprocentowy wzrost realizacji w ciągu 4 lat).

Jednak w dłuższej perspektywie czasowej zaznacza się dominacja czterech spółek niemieckich (ENERCON, SENVION, Nordex i SIEMENS), które zbudowały w sumie ok. 2/3 całej „wiatrakowej floty” we Francji, tj. ponad 10 tys. MW mocy.

Mit francuskiej energetyki morskiej

W dziedzinie morskiej energetyki wiatrowej Francja pozostaje daleko w tyle za Niemcami i Wielką Brytanią, jako że według stanu na maj 2020 r. kraj ten nie posiada jeszcze ani jednej aktywnej przybrzeżnej farmy morskiej. Jednak na zaawansowanym etapie znajduje się sześć wielkich morskich projektów wiatrakowych, których łączna moc w 2026 r. ma wynosić ponad 3.000 MW

Konsorcja finansujące te projekty są zdominowane przez kapitał zagraniczny (chiński, japoński, hiszpański, kanadyjski itd.). Z kolei faktyczną budową tych farm morskich zajmować się będą wyłącznie spółki zagraniczne. W przypadku jednej inwestycji jest nim American General Electric, natomiast budową pozostałych zajmie się niemiecki Siemens.

Tymczasem francuski rząd i niektórzy dziennikarze twierdzą, że powstaje znaczący francuski sektor morskiej energetyki wiatrowej. Jak pisze autor opracowania, jeśli prawdą jest, że inwestycje te są zlokalizowane na francuskich obszarach przybrzeżnych, to francuska obecność w spółkach, które mają je zrealizować i eksploatować, jest już znacznie mniejsza. Przegląd komponentów tych projektów wskazuje raczej, że twierdzenie o francuskim charakterze tych farm morskich jest czystą propagandą i kłamstwem.

Miejsca pracy oraz koszty ekologiczne i finansowe

Konserwacja projektowanych farm morskich została podzlecona spółkom zagranicznym. Jeśli idzie o miejsca pracy w miejscowościach sąsiadujących z realizowanymi inwestycjami, to — według autora raportu — 424 wiatraków morskich da w sumie 300 lokalnych miejsc pracy. Dla porównania, tylko jeden hipermarket Leclerc w jednej z tych miejscowości zatrudnia aż 421 pracowników.

Najważniejszym składnikiem wsparcia publicznego dla tych sześciu farm morskich jest pomoc państwa (w formie gwarantowanej ceny odbioru wytworzonej energii elektrycznej przez okres 20 lat, znacznie przewyższającej szacunkową cenę rynkową). W okresie 20 lat właściciele sześciu farm morskich otrzymają z tego tytułu 22,3 miliarda euro - co stanowi dwukrotność kwoty zainwestowanej w wysokości 11 miliardów euro. Niewątpliwym kosztem środowiskowym jest zniszczenie krajobrazu części wybrzeża Francji, który ma również ważne znaczenie gospodarcze (turystyka).

Francuski rynek energii jako eldorado dla niemieckiej branży wiatrakowej

Przez ostatnie kilkanaście miesięcy przyszłość energetyki wiatrowej we Francji wydawała się niejasna. Pojawiło się bowiem szereg raportów i opinii, między innymi komisji parlamentarnych, jak i publikacji w głównych mediach, które ostro kwestionowały sensowność takiej strategii energetycznej i wskazywały na koszty, w tym dotyczące zniszczenia krajobrazowo-kulturowego dziedzictwa Francji.

Dyskusje te przeciął jednak dekret rządowy z 21.04.2020 r., który potwierdził, że energetyka wiatrowa pozostaje priorytetem w ramach tzw. „Wieloletniego Planu Energetycznego”. Plan przewiduje ponad dwukrotne zwiększenie mocy farm wiatrowych do 2028 r., co oznacza zwiększenie liczby wiatraków o 80%. Będą to elektrownie wiatrowe o mocy 3 MW i wysokości ponad 200 metrów.

W przypadku morskiej energetyki wiatrowej — której moc, po realizacji obecnych projektów, ma wynosić 3 GW — właściwa francuska agencja rządowa szacuje jej potencjał aż na 90 GW. Jednak biorąc pod uwagę konflikty z innymi formami użytkowania morza (rybołóstwo, żegluga itd.), faktycznie zrealizowane zostać może 16 GW. Zakłada się tu oczywiście konieczność pełnej industrializacji krajobrazów i środowiska u wybrzeży Francji.

Oznacza to, że w nadchodzących latach Francja stanie się wielkim eldorado dla branży wiatrakowej. Ma to szczególne znaczenie dla firm niemieckich, które dotyka załamanie rozbudowy energetyki wiatrowych w ich kraju. Przykładem jest bankructwo koncernu Senvion, który jest ważnym producentem turbin wiatrowych w Niemczech, a jednocześnie zajmuje trzecie miejsce na liście budowniczych farm wiatrowych we Francji. Wszystko to wskazuje na nadchodzącą inwazję branży we Francji, według słów raportu.

Poparcie publiczne i prywatne dla energetyki wiatrowej

Jak już pisaliśmy w zeszłym roku francuski rząd, w drodze dekretów, wprowadził ograniczenia w prawnych możliwościach sprzeciwiania się tego rodzaju inwestycjom przez społeczności lokalne. [2] ADEME, tj. agencja na rzecz transformacji ekologicznej, promuje zastąpienie produkcji energii przez elektrownie atomowe i tradycyjne, wynoszącej 72 GW, wiatrakami o mocy 3MW. Biorąc pod uwagę, że przeciętna efektywność elektrowni wiatrowych nie sięga nawet 25%, oznacza to konieczność wzniesienia 96 tysięcy wiatraków o wysokości ok. 200 metrów. W przeliczeniu na powierzchnię kraju daje to jeden wiatrak na każde 6 km2. ADEME dawno już przyjęła postawę groupe de pression, czyli organizacji lobującej na rzecz energetyki wiatrowej.

Kariery osób zajmujących wysokie stanowiska w kluczowych resortach i urzędach pokazują, w jakim stopniu są one spenetrowane przez zwolenników wiatraków, a właściwie lobbystów wiatrakowych udających urzędników państwowych.

W ostatnim okresie we Francji ukazały się dwie książki analizujące rolę wielkich międzynarodowych NGO — Fabien Bougle, Wiatraki, ciemna strona transformacji energetycznej, oraz Thibault Kerlirzin, Greenpeace, podwójne dno/finansowanie NGO. [3] Ocenie poddano działalność WWF, Ligi Ochrony Ptaków (LPO), France Nature Environnement, a zwłaszcza Greenpeace. Przykładowo Greenpeace, za pośrednictwem podmiotu zależnego Greenpeace Energy, który jest właścicielem farm wiatrowych, współpracuje z koncernem duńskim Vestas, największym producentem wiatraków na świecie. Te, jak i mniejsze organizacje ekologiczne mają szereg cech wspólnych: jednolite koncepcje energetyczne, personel otrzymujący wynagrodzenie, udział finansowania przez prywatny biznes i konflikty interesów dotyczące współpracy z firmami konsultingowymi.

Według autora raportu, celem „sieci wpływu” tworzonych m.in. przez NGO jest eliminacja obecnego systemu energetycznego Francji i zastąpienie go systemem tzw. „odnawialnych” źródeł energii.

Osobną rolę w tym systemie poparcia odgrywa francuski system bankowy. Jednym z najważniejszych podmiotów finansujących farmy wiatrowe (jedna trzecia wszystkich wiatraków zbudowanych we Francji w 2013 r.) jest bank OSEO, oddział wielkiego banku Bpifrance (bank inwestycji publicznych). OSEO współpracuje z zagranicznymi budowniczymi farm wiatrowych (Gamesa, Siemens, Repower, Enercon), a także głównie z niemieckimi firmami konsultingowymi. Jak pisze się w raporcie, „to nasz własny system bankowy finansuje kolonizację i zanieczyszczanie naszego terytorium przez przemysłowe maszyny, które mają niską produktywność, ale są bardzo dochodowe dla spekulantów wiatrakowych”.

Rola Biura Współpracy i Wymiany Francusko-Niemieckiej (OFATE)

Warto poświęcić parę chwil uwagi tej instytucji, o której mało kto słyszał we Francji do czasu pojawienia się wspomnianej książki F. Bouglé w październiku 2019 r. Według strony internetowej OFATE, biuro stanowi „platformę wymiany informacji i nawiązywania kontaktów przez podmioty branżowe i polityków francuskich i niemieckich na temat transformacji energetycznej. Zostało powołane w 2006 r. przez rządy francuski i niemiecki.”

OFATE funkcjonuje jednocześnie w ramach francuskiego ministerstwa transformacji ekologicznej i solidarnej w Paryżu, jak i niemieckiego federalnego ministerstwa gospodarki i energii w Berlinie. Jednocześnie OFATE jest formalnie stowarzyszeniem utworzonym na podstawie prawa niemieckiego. Jego główna siedziba znajduje się w Berlinie. Dyrektorem Biura jest Niemiec, zastępcą Francuz. Według informacji z lat 2017-2018, w skład tzw. komitetu sterującego prace OFATE wchodziło 14 przedsiębiorstw, z czego dziewięć niemieckich, a jedynie trzy francuskie.

Zakres działalności OFATE obejmuje „energetykę wiatrową, energetykę fotowoltaiczną i biogaz, jak również wiele kwestii przekrojowych związanych z energetyką odnawialną, takich jak integracja energetyki odnawialnej z rynkiem i systemem energii elektrycznej, środki magazynowania energii, bezpieczeństwo dostaw, a także kwestie integracji sektorowej i odnawialne źródła wytwarzania ciepła”. Zgodnie z art. 2 statutu OFATE, celem działalności tego podmiotu jest wspieranie współpracy między Francją a Niemcami w dziedzinie OZE, w tym „wymiany doświadczeń i wiedzy, usuwanie istniejących przeszkód, rozwój OZE we Francji i w Niemczech”. Z OFATE współpracuje ponad 200 reprezentantów zrzeszeń branżowych i firm, instytutów badawczych i społeczeństwa obywatelskiego, a zadania Biura obejmują informowanie, ułatwianie nawiązywania kontaktów między zainteresowanymi podmiotami i zwiększanie „widoczności” współpracy niemiecko-francuskiej.

Jak pisze autor francuskiego raportu, mamy więc do czynienia ze strukturą służącą realizacji interesów i wywierania wpływu, składającą się z organizacji branżowych takich, jak francuski Związek Energii Odnawialnych (SER), stowarzyszenie France Energie Eoliennes, ich odpowiedników niemieckich, a także firm sektora przemysłowych wiatraków. Zadziwia fakt, że częścią tej sieci lobbystycznej jest francuskie ministerstwo ekologii i niemieckie ministerstwo energii.

W marcu 2019 r. senator Anne-Catherine Loisier zapytała ministra transformacji ekologicznej, dlaczego ta organizacji „lobby” wiatrakowego jest przez nią finansowana. Senator Loisier zwróciła też uwagę, iż zgodnie z francusko-niemieckim raportem sporządzonym przez Agora Energiewende (niemiecki think tank będący głównym zapleczem eksperckim dla nimieckiej „zielonej transformacji”) i francuski Institut du Développement Durable et des Relations Internationales, eliminacja z francuskiego miksu energetycznego elektrowni atomowych oznacza zwiększenie konkurencyjności elektrowni węglowych funkcjonujących w ramach niemieckiego systemu energetycznego.

Według cytowanego francuskiego autora, Biuro OFATE znajduje się faktycznie głównie w rękach Niemców i działa w ich interesie. Z ekonomicznego punktu widzenia, Niemcom przypadają wszystkie korzyści z działań lobbystycznych OFATE na rzecz czegoś, co można określić jako „kartel wiatrakowy”. Przedstawione wcześnie dane pokazują wielką rolę niemieckiego sektora energetyki wiatrowej we Francji, tak w zakresie budowy farm wiatrowych, jak i ich eksploatacji. Sama Francja nie uzyskuje z tego żadnych korzyści gospodarczych, ponosząc przy tym ogromne koszty finansowe w postaci stałego poziomu dofinansowania.

Tak więc Niemcy mają podwójny interes w tym, by Francja zwiększała potencjał produkcyjny swojej energetyki wiatrowej. Niemcy dysponują bowiem wieloma firmami działającymi w tym sektorze, które pilnie poszukują nowych rynków, a jednocześnie redukcja potencjału francuskiej energetyki atomowej poprawi konkurencyjność, a zatem i koszty utrzymania, elektrowni węglowych w Niemczech. Trudno się w tym doszukać realizacji celów ekologicznych.

Energetyka francuska wczoraj i dzisiaj

Udział przedsiębiorstw francuskich i generalnie francuskiego kapitału zarówno w lądowej, jak i morskiej energetyce wiatrowej jest zaskakująco niewielki, biorąc pod uwagę fakt, że Francja do tej pory była potęgą energetyczną na kontynencie europejskim. Francja odgrywała jednak wiodącą rolę w sektorze — energetyce nuklearnej — który nie należy do źródeł energii promowanych w ramach obowiązującej na Zachodzie koncepcji „zielonej energetyki”. Świat (poza Europą) nie stał jednak w miejscu. Jak pisaliśmy parę miesięcy temu [2], porównanie przebiegu inwestycji aktualnie realizowanych przez francuskie firmy w Europie z analogicznymi projektami budowy elektrowni nuklearnych prowadzonymi przez przedsiębiorstwa chińskie na świecie, pokazuje, w jakim stopniu, na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci, Francja przestała być pierwszoplanowym graczem w tej dziedzinie.

Nadając priorytetowy charakter rozbudowie „zielonych” wiatraków, rządy francuskie faktycznie przyspieszyły degradację pozycji Francji na energetycznej mapie Europy. W tej dziedzinie kraj skazany jest bowiem na odgrywanie roli „młodszego brata” wobec państw, takich jak Dania czy Niemcy, które zaczęły inwestować ogromne środki publiczne w „pogodowe OZE” dużo wcześniej i bardziej zdecydowanie. Jednym z największych paradoksów ewolucji „polityki klimatycznej” w Europie jest to, że owo „opóźnienie” Francji wynikało z tego, że pod względem kluczowego „wskaźnika klimatycznego”, jakim jest poziom emisji CO2 na jednostkę energii elektrycznej, energetyka nuklearna zapewniała Francji rolę europejskiego prymusa ekologicznego. Energetyka jądrowa jest bowiem zeroemisyjna w 100%. Jednocześnie była to energia dyspozycyjna, co oznaczało, że kraj nie ponosił kosztów związanych z dostarczaniem do sieci energetycznej energii uzależnionej od warunków pogodowych i pozyskiwanej za pośrednictwem mnóstwa „rozproszonych” producentów elektryczności. Do pewnego czasu za istotny uważano także argument, że przejście z energetyki nuklearnej na niestabilne i uzależnione od pogody OZE spowoduje w istocie zwiększenie emisji dwutlenku węgla we francuskiej energetyce — przynajmniej do czasu rozwiązania problemu składowania energii elektrycznej w skali całego systemu energetycznego. Nadejście takich technologii zapowiadane jest jednak od dziesięcioleci i wciąż na nie czekamy.

Dostosowując się po czasie do coraz bardziej radykalnych koncepcji ekologistycznych, uznawanych za obowiązującą ortodoksję w Unii Europejskiej, Francja znalazła się w sytuacji technicznego i finansowego uzależnienia od podmiotów zagranicznych, jak to pokazuje omawiane opracowanie. Dotyczy to zarówno budowy, jak i eksplotacji farm wiatrowych. Wśród podmiotów zagranicznych dominujących we francuskiej energetyce wiatrowej zdecydowanie wiodące miejsce odgrywają podmioty niemieckie.

Francuskie elektrownie jądrowe wciąż jeszcze odgrywają rolę „stabilizatora ostatniej instancji” dla europejskiego systemu energetycznego, w tym i niemieckiego rynku energii. Realia zapewniania stabilnych dostaw energii w Europie prawdopodobnie zapewnią francuskim elektrowniom jądrowym jeszcze długie istnienie aż do ich technologicznej „śmierci”. Dopóki jednak sektor atomowy będzie jedynie „tolerowany” i spychany do roli pomocniczej wobec pogodowych OZE, ogromny strumień publicznych dotacji dla rozwoju energetyki we Francji będzie szedł na nie na dalszy rozwój bezpiecznych technologii nuklearnych czy zbliżonych, tylko wędrował do kieszeni podmiotów zagranicznych, przede wszystkim niemieckich kontrolujących budowę i eksploatację „floty wiatraków”. Ma to oczywiście przełożenie na bilans francusko-niemieckich relacji gospodarczych.

Jak wskazuje autor opracowania, pogłębia to jeszcze bardziej deficyt handlowy Francji i wzmacnia ekonomiczną przewagę Niemiec. Jednocześnie współpraca francusko-niemiecka odgrywa wiodącą rolę w integracji europejskiej. Wspomniane niemiecko-francuskie instytucje służące realizacji „francusko-niemieckiej transformacji energetycznej” w istocie rzeczy realizują więc wyłącznie interesy strony niemieckiej.

Tekst ten dedykujemy wielbicielowi farm wiatrowych na lądzie i na morzu - wiceministrowi aktywów państwowych Zbigniewowi Gryglasowi, który za wszelką cenę lansuje wiatraki w Polsce bez zwracania uwagi na koszty budowy i użytkowania tych urządzeń oraz interes polskich producentów i konsumentów energii. W czyim interesie on pracuje? Czy znajdzie się ktoś odważny w rządzie, kto zatrzyma wiatrakowe szaleństwo w Polsce?

Tłumaczenie, opracowanie i komentarz

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] http://energiesnouvelles.info/index.php?option=com_acymailing&ctrl=archive&task=view&mailid=145&key=F1K3AH18&subid=55454-3zvr8D5Mt15Oci&tmpl=component. Raport oparty jest na danych z publikacji Observatoire éolien de France Energie Eolienne (FEE) z lat 2015-2019 i ze stron internetowych firm sektora wiatrowej energetyki przemysłowej – publ. 25.05.2020 r.

[2] http://stopwiatrakom.eu/wiadomości-zagraniczne/2829-europa-na-ślepej-uliczce-do-„neutralności-klimatycznej”,-czyli-o-tym,-co-przytrafiło-się-energetyce-jądrowej-we-francji.html; publ. z dn. 15.12.2019 r.

[3] Fabien Bouglé, „Eoliennes, la face noire de la transition énergétique”, Editions du Rocher, 2019; Thibault Kerlirzin, „Greenpeace, une ONG à double fond(s)”, Collection Guerre de l’information, 2018.