Skip to main content
Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 09 sierpień 2020

Z olbrzymim zażenowaniem oglądaliśmy wiadomości z niedawnego szczytu państw Unii Europejskiej (17-21 lipca br.), gdzie wynegocjowano nowy unijny budżet na lata 2021 - 2027 i wyrażono cichą polityczną zgodę na stworzenie państwa europejskiego, czyli tzw. „federalizację Unii”. Jeszcze gorsze wrażenie zrobił na nas rządowy spektakl pt. „Ile kasy zdobyliśmy dla Polski”. Szkoda tylko, że za ten medialny show premiera Morawieckiego przyjedzie nam wszystkim zapłacić utratą kontroli nad własną gospodarką i walutą, a w konsekwencji państwowością. Co tak naprawdę ustalono w Brukseli, że w mass mediach chwalono się wyszarpaną Unii kasą, a nie mówiono kto, ile i czym za to zapłaci?

Lipcowy szczyt należy ocenić, jako duży sukces europejskiej biurokracji oraz tych sił politycznych, którym marzy się jedno państwo w Europie w miejsce wszystkich dotychczasowych państw członkowskich. Generalnie są to wszelakiej maści socjaliści i komuniści – zieloni, czerwoni, różowi czy też tęczowi – aktualnie rządzący w Unii i w poszczególnych państwach. Wyniki szczytu to też i wielka zasługa niemieckiej prezydencji oraz niemieckiej przewodniczącej Komisji Europejskiej, która skorzystała z okazji jaką dała epidemia COVID-19, by zrobić kolejny, niezwykle znaczący, krok do przodu w procesie federalizacji Europy. Nazywając rzecz po imieniu jest to krok w kierunku budowy eurokomunistycznego gułagu pod niemieckim nadzorem. Czytając unijne dokumenty omawiające wyniki lipcowego szczytu można śmiało powiedzieć, że był on przełomowy, choć raczej w tym złym znaczeniu dla Polski, gdyż polityczną zgodę na demontaż państwa trudno uznać za sukces, nawet jeśli udało się rządowi wynegocjować nieco więcej dotacji czy pożyczek z Unii niż było to pierwotnie na stole. Mówiąc wprost mamy nieodparte wrażenie, że sprzedajemy pryncypia za marne grosze. Jakże brakuje nam Polakom jasnej, politycznej idei, która nazwałaby nasze polskie aspiracje do przywództwa w obszarze Trójmorza i byłaby odpowiedzią na unijną urzędową uniformizację skrojoną według niemieckiego wzorca.

Sprawa pierwsza – nowe unijne podatki

Wbrew rządowej propagandzie, która sprzedawała „niusa” o miliardach euro z Unii dla Polski - najważniejszą decyzją podjętą przy okazji negocjacji nad nowym unijnym budżetem było polityczne ustalenie, że Unia Europejska będzie miała własne dochody w postaci nowych unijnych podatków płaconych oczywiście przez obywateli i przedsiębiorców. Traktat z Lizbony nie wspomina o tym, by Unia mogła mieć własne dochody podatkowe i ich wprowadzenie będzie wymagało zmiany Traktatu, o czym zresztą mowa jest w pkt A.33 Konkluzji ze szczytu UE. [1] W tym zakresie polecamy lekturę art. 110-113 oraz art. 323 Traktatu o Funkcjonowaniu UE, gdzie znajdują się jedyne przepisy dotyczące podatków w Unii i nie ma tam nawet słowa o tym, że Unia może posiadać własne podatki. Co więcej art. 114 ust. 2 Traktatu z Lizbony wyraźnie wyłącza przepisy podatkowe spod kompetencji Unii. Kiedyś o nałożone bezprawnie podatki wybuchały wojny. Dzisiaj – nad kolejną zresztą bezczelnością unijnych politruków, którzy chcą mieć coraz większe wpływy – wszyscy przeszli do porządku dziennego, uznając zapewne, że kryzys gospodarczy usprawiedliwia tego rodzaju zachowania. Hasło „ambitny” budżet Unii przekonał wielu mimo oporu państw „oszczędnych”, tj. Austrii, Danii, Niderlandów i Szwecji. Tymczasem przyznanie organom Unii prawa do nakładania podatków, obok finansowania się ze składek pochodzących z budżetów państw członkowskich tworzy politycznie nową sytuację, która oznacza dalsze wzmocnienie unijnej centrali kosztem państw członkowskich. Przy braku narzędzi do kontroli Komisji Europejskiej czy pracy poszczególnych komisarzy udało się eurokratom stworzyć idealny system polityczny, w którym robią co chcą i przed nikim nie ponoszą odpowiedzialności.

Poniżej schemat nowych dochodów własnych Unii na nową perspektywę finansową 2021-2027.

1177.1 UE nowe dochody schemat

Źródło: https://www.consilium.europa.eu/pl/infographics/recovery-plan-mff-2021-2027/

Konkluzja A.29 dotycząca unijnych podatków brzmi dosłownie tak:

„W nadchodzących latach Unia będzie dążyć do zreformowania systemu zasobów własnych i wprowadzenia nowych zasobów własnych. W pierwszej kolejności zostanie wprowadzony nowy rodzaj zasobów własnych powiązanych z odpadami z tworzyw sztucznych niepoddawanymi recyklingowi, który będzie stosowany od dnia 1 stycznia 2021 r. Jako podstawę dodatkowych zasobów własnych Komisja przedstawi w pierwszym półroczu 2021 r. wniosek w sprawie mechanizmu dostosowywania cen na granicach z uwzględnieniem emisji CO2 oraz wniosek w sprawie opłaty cyfrowej w celu ich wprowadzenia najpóźniej do dnia 1 stycznia 2023 r. W tym samym duchu Komisja przedstawi wniosek w sprawie zmienionego systemu ETS, z możliwością rozszerzenia go na sektor lotniczy i morski. Ponadto, w okresie trwania kolejnych WRF, Unia będzie pracować nad wprowadzeniem innych zasobów własnych, które mogą obejmować podatek od transakcji finansowych. Wpływy z nowych zasobów własnych wprowadzonych po 2021 r. zostaną wykorzystane do przedterminowej spłaty pożyczek zaciągniętych w ramach NGEU.” [1]

W przełożeniu na polski zasadniczym efektem szczytu jest zgoda na wprowadzenie od 1 stycznia 2021 r. podatku od tworzyw sztucznych (plastiku, a w zasadzie opakowań zawierających plastik), które nie podlegają przetworzeniu i które traktowane są jak odpad. Realnie rzecz biorąc jest mało czasu na dokonanie zmian w przepisach krajowych oraz unijnych, by w tym terminie podatek ten zaczął obowiązywać od Nowego Roku, co teoretycznie daje szansę zablokowania jego wejścia w życie. Wymagałoby to jednak wsparcia ze strony samego rządu. Tymczasem to nie kto inny, jak premier Morawiecki był pomysłodawcą nowych unijnych podatków i osobiście angażował się w ich wprowadzenie.

Kolejnym elementem uzgodnień politycznych na szczycie jest zgoda na wprowadzenie od 1 stycznia 2023 r. granicznego podatku węglowego, który ma obciążać towary i usługi pochodzące z krajów, które nie prowadzą ambitnej polityki klimatycznej na wzór Unii Europejskiej. W zamiarze autorów tego pomysłu, ma to być sposób na powstrzymanie importu tanich produktów spoza Unii, których produkcja nie jest obciążona np. koniecznością zakupu drogiej energii elektrycznej czy też uprawnień do emisji CO2. W praktyce oznaczać to będzie podrożenie wszystkich produktów objętych „cłem węglowym”, m.in. stali tak niezbędnej we wszelakim budownictwie oraz węglowodorów importowanych na obszar Unii.

Uzupełnieniem tego „arcygenialnego” pomysłu w postaci cła węglowego jest ustalenie na szczycie reformy systemu ETS (unijny system handlu emisjami dwutlenku węgla), która sprowadzać się będzie do rozszerzenia obowiązku zakupu uprawnień do emisji CO2 przez kolejne sektory, jak lotnictwo i żegluga morska. Znając eurobiurokratów będą się starali oni objąć nowym system ETS jak najwięcej sektorów gospodarki, w tym i rolnictwo z produkcją wołowiny na czele.

W całej tej sprawie paradoksalnie nie jest ważna wielkość nowych podatków, ale sam fakt wykreowania mechanizmu dochodów własnych Unii Europejskiej, których poborowi państwa członkowskie nie będą mogły się sprzeciwić. Oznacza to, że w miarę pogłębiania się kryzysu finansowego samej Unii będącego jednym ze skutków wprowadzenia unijnej waluty euro będą pojawiać się kolejne podatki, kolejne mechanizmy unijnej „pomocy” i rozrost unijnej biurokracji. W oficjalnym unijnym narzeczu mowa jest „proinwestycyjnej reakcji Unii na obecny kryzys”. Z całą pewnością nowe podatki są szalenie „proinwestycyjne”.

Sprawa druga – uwspólnotowienie unijnego długu

Obok nowych podatków, drugim nie mniej istotnym ustaleniem ze szczytu Rady Europejskiej jest polityczna zgoda na zaciągnięcie przez Komisję Europejską ­- w imieniu całej Unii Europejskiej - pożyczek na rynkach kapitałowych (zapewne będą to unijne obligacje) na kwotę 750 mld euro będących dodatkowym źródłem finansowania unijnego państwa. Mechanizm ten ma służyć realizacji nowego programu pomocowego pod pompatyczną nazwą: „Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności” – por. postanowienia A.3, A.5, A.7 i A.14 konkluzji ze szczytu. Na poniższym schemacie widać, że uwspólnotowione długi to blisko 3/4 siedmioletniego budżetu Unii.

1177.2 UE nowe dochody schemat2

Źródło: https://www.consilium.europa.eu/pl/infographics/recovery-plan-mff-2021-2027/

Za alokację środków w ramach Funduszu Odbudowy ma być odpowiedzialna Komisja Europejska, więc w praktyce wyda je na co tam chce bez żadnej kontroli. Kryteria udzielania pomocy nie są na razie znane. Wiadomo, że Komisja będzie żądać „planów odbudowy” i oceniać je indywidualnie pod kątem realizacji przez państwa członkowskie wkładów w „transformację ekologiczną i cyfrową”, cokolwiek to znaczy – por. pkt A.18 i A19 konkluzji.

Dla Polski bardzo niebezpieczne jest to, że dług, który ma być wyemitowany przez Komisję Europejską gwarantowany będzie nie tylko państwa członków strefy euro, ale przez wszystkie państwa członkowskie Unii. W ustaleniach szczytu zapisano (pkt A.10), że Komisja Europejska będzie mogła żądać, by państwa członkowskie tymczasowo pokrywały deficyt w finansowaniu Unii, który ma być potem kompensowany z transferami unijnymi do budżetów państw członkowskich. Oczywiście taki mechanizm dodatkowego finansowania nie oznacza, że składka członkowska na Unię będzie mniejsza. Jak to się ma do postanowień Traktatu z Lizbony to nie wiadomo, gdyż żaden z unijnych przywódców nawet się nie zająknął na temat konieczności uprzedniej zmiany zasad funkcjonowania samej Unii przed zgodą na zaciągnięcie takich zobowiązań czy też zmiany zasad budżetowania Unii i rozliczania przewidzianych w art. 313 – 316 Traktatu z Lizbony. Naszym zdaniem takie zobowiązania naruszają zapisy traktatowe i uprawnienia państw członkowskich zwłaszcza, że nieznany jest mechanizm kontroli ze strony państw członkowskich zasad przydzielania i wydatkowania tych środków .

Emisja unijnych zobowiązań na olbrzymią skalę (750 mld euro) w praktyce nie będzie miała charakteru jednorazowego. Możemy się wręcz założyć, że będzie to za 2-3 lata stały mechanizm finansowania się Unii, który w zamyśle twórców ma powstrzymywać państwa członkowskie przed opuszczaniem Unii Europejskiej. Komisja, w ramach negocjacji będzie przecież mogła zażądać spłaty udziału w długu danego kraju. A są to kwoty olbrzymie. W ten oto sposób sami nałożyliśmy sobie unijny powróz na szyję, który w połączeniu z coroczną i coraz większą składką do unijnego budżetu na poziomie ok. 34 mld zł sprawia, że bilans udziału w tej organizacji staje się niekorzystny dla Polski. Nie dajmy się zwieść zapewnieniom, że rząd odniósł „sukces”, bo w kilku punktach transfery finansowe będą nieco większe niż pierwotnie planowała Komisja Europejska, np. w ramach Wspólnej Polityki Rolnej dołożono o 0,6 mld euro więcej dla Polski. Groźne są nowe mechanizmy finansowania Unii, a nie wielkość środków.

Sprawa trzecia – polityka klimatyczna podniesiona do rangi zasady ustrojowej

Nieco w cieniu dwóch wcześniejszych spraw znalazła się kwestia polityki klimatycznej, jednak lektura konkluzji ze szczytu potwierdza niestety nasze wcześniejsze obawy, że polityka klimatyczna będzie wpisana, jako nadrzędna zasada wszystkich działań Unii Europejskiej. Warto zwrócić uwagę, że cały czas omawiamy kwestię unijnego budżetu na lata 2021 – 2027 a nie sprawy ustrojowe, by pokazać w jaki sposób następuje naginanie obowiązujących przepisów traktatowych dla narzucania sprzecznych z nimi rozwiązań finansowych i politycznych.

Pisaliśmy już wielokrotnie, że Traktat z Lizbony w ogóle nie przewiduje prowadzenia przez Unię polityki klimatycznej. Nie ma czegoś takiego w Traktacie. Słowo „klimat” użyte jest w Traktacie z Lizbony tylko raz (art. 349) w kontekście trudnych warunków geograficznych i społecznych wyspiarskich terytoriów zamorskich Francji i Hiszpanii, które wymagają stałego wsparcia finansowego. Można to sobie sprawdzić samemu.

Tymczasem unijna polityka klimatyczna – w wyniku małych, ale systematycznych łajdactw ze strony Komisji Europejskiej – zastąpiła politykę energetyczną i pozbawiła państwa członkowskie kompetencji i prawa do decydowania o własnej energetyce oraz gospodarce pod hasłami „walki z klimatem”. Sami jesteśmy sobie winni, że zbyt miękko reagowaliśmy na nadużycia kompetencji ze strony Komisji Europejskiej. W świetle pkt A.21 konkluzji ze szczytu:

„Działania w dziedzinie klimatu zostaną włączone do głównego nurtu polityk i programów finansowanych w ramach WRF i NGEU. Ogólny cel w zakresie klimatu wynoszący 30 % będzie miał zastosowanie do łącznej kwoty wydatków z WRF i NGEU i zostanie odzwierciedlony w stosownych celach w przepisach sektorowych. Te cele w przepisach sektorowych powinny być zgodne z celem polegającym na osiągnięciu przez UE neutralności klimatycznej do 2050 r. i przyczyniać się do osiągnięcia nowych unijnych celów w zakresie klimatu na 2030 r., które zostaną uaktualnione do końca roku. Jako ogólna zasada, wszystkie wydatki UE powinny być spójne z celami porozumienia paryskiego.” [1]

1177.3 UE nowe dochody schemat3

Źródło: https://www.consilium.europa.eu/pl/infographics/recovery-plan-mff-2021-2027/

Przekładając konkluzję z pkt A.21 na polski widać jasno, że sformułowano w niej jednoznaczną zasadę dotyczącą wydatków z unijnego budżetu, którą można nazwać „kotwicą klimatyczną”. Polega ona na tym, że wszystkie unijne wydatki, dotacje i dofinansowania będą oceniane pod kątem realizacji celów klimatycznych sformułowanych w Porozumieniu paryskim z 2015 r. Wydatki te będą też analizowane pod kątem stopnia realizacji celu neutralności klimatycznej Unii do 2050 r. i muszą one wynosić co najmniej 30% wydatków ze wspólnej polityki finansowej oraz z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności.

Unijni macherzy zapisali sobie w konkluzjach (pkt 100), jako zasadę, obowiązek realizowania przy wydatkach z budżetu Unii celu w postaci neutralności klimatycznej nawet przez te kraje, które nie akceptują tego celu. Inaczej nie otrzymają wszystkich pieniędzy ze specjalnego funduszu pod nazwą „Fundusz na rzecz Sprawiedliwej Transformacji”.

„Aby zaradzić społecznym i gospodarczym skutkom związanym z dążeniem do osiągnięcia przez UE neutralności klimatycznej do 2050 r., utworzony zostanie mechanizm sprawiedliwej transformacji, w tym Fundusz na rzecz Sprawiedliwej Transformacji. Alokacja na Fundusz na rzecz Sprawiedliwej Transformacji na okres 2021–2027 wynosi 7 500 mln EUR. Klucz podziału dla Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji będzie zgodny z wnioskiem Komisji, z uwzględnieniem maksymalnej kwoty i proporcjonalnego zmniejszenia minimalnej intensywności pomocy. Dostęp do Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji będzie ograniczony do 50 % krajowej alokacji wobec tych państw członkowskich, które jeszcze nie zobowiązały się do realizacji celu zakładającego osiągnięcie przez UE neutralności klimatycznej do 2050 r., zgodnie z celami porozumienia paryskiego, a pozostałe 50 % zostanie udostępnione po przyjęciu takiego zobowiązania.” [1]

To zapis ewidentnie adresowany do Polski, gdyż reszta państw członkowskich zaakceptowała „neutralność klimatyczną”, jako cel gospodarczy. Oczywiście te 7,5 mld euro z Funduszu Transformacji dedykowane jest wszystkim 27 krajom wchodzącym w skład Unii, a same tylko potrzeby polskiej energetyki na transformację to min. 200 mld zł i to bez innych gałęzi gospodarki. Wielkość unijnych środków na „transformacje” jest więc groteskowo niska. Nikt zresztą nie umie powiedzieć, ile tak naprawdę ma kosztować „Zielony Ład” i rezygnacja z korzystania z węglowodorów w ogóle.  Ministerstwo Klimatu szacuje, że koszt transformacji energetycznej Polski w latach 2021-2050  sięgnie 400 mld euro. [2] Są to jednak tylko szacunki.

Podsumowanie

W ramach podsumowania warto przytoczyć opinię cenionego przez nas red. Tomasza Cukiernika, który na portalu pch24.pl tak podsumował ustalenia szczytu:

„Sama filozofia tworzenia funduszu odbudowy gospodarki poprzez dodatkowe obciążenie fiskalne tej gospodarki jest czymś tak absurdalnym, że trudno to nawet komentować. Nowe podatki nie będą wspomagały rozwoju gospodarczego, a co najwyżej mogą go spowolnić.

Mniej pieniędzy w rękach firm oznacza mniej inwestycji. Z drugiej strony fundusz będzie dysponował miliardami, które będą dystrybuowane i wydawane według wskazań urzędnika. W skali całej UE 390 mld euro ma być rozdane w grantach, a 360 mld euro w niskooprocentowanych pożyczkach. Czyli znowu wracamy do wiecznie żywej idei centralnego planowania. Wiecznie żywej szczególnie w mózgach eurokratów, którzy niekoniecznie egzystowali w gospodarce realnego socjalizmu. I ten realny socjalizm, który fatalnie funkcjonował na wschodzie Europy, teraz rozwijają w skali niemal całego kontynentu. Jak w rozmowie z „Do Rzeczy” zauważa prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS, „Bruksela planuje gospodarkę do 2050 r. i ta Centralna Komisja Planowania – którą staje się powoli Komisja Europejska – będzie miała coraz szersze uprawnienia”.” [2]

logo stop wiatrakom mini[Nasz komentarz] Analizując na spokojnie wyniki unijnego szczytu budżetowego widać jasno, że premier Morawiecki dał się ograć, gdyż wyraził zgodę na federalizację Unii w zamian za nieco więcej unijnej kasy oraz niby ustępstwa w zakresie tzw. „praworządności”, do czego nie miał zresztą żadnych umocowań ani ze strony rządu, ani Sejmu, ani kogokolwiek. Co więcej, premier zignorował zarówno polską konstytucję, jak i unijne prawo traktowe i zgodził się bez zmiany tych teoretycznie „najwyższych” rangą aktów prawnych na … unijne podatki, które mają być już dochodem własnym Unii w rękach unijnych aparatczyków. Zobaczymy w jaki sposób rząd będzie chciał wprowadzić unijne podatki.

Morawiecki wynegocjował też kolejne szkodliwe pomysły, czyli wyższą składkę do budżetu Unii oraz uwspólnotowienie unijnych długów. Biorąc pod uwagę zawarte ustalenia tego szczytu, błędem był sam udział polskiej delegacji w nim. Niestety, pod wodzą ministra Konrada Szymańskiego gorliwość rządu, by stać się „normalnym europejskim krajem” przekracza już wszystkie poziomy absurdu. Działania frakcji „Europejczyków” w rządzie tak daleko cechuje daleko idące zapatrzenie się w Unię, jako źródło wszelakich mądrości i jedynie słusznych koncepcji, że czas najwyższy zacząć głośno mówić o rzeczywistych skutkach finansowych i politycznych ustaleń zawartych na brukselskich salonach. Jesteśmy ciekawi ile kosztować będzie Polskę i polskiego podatnika realizacja neutralności klimatycznej, „Zielonego Ładu” czy wykup unijnych długów. Czy ktoś to w ogóle liczył? Sama roczna składka Polski do Unii to blisko 34 mld zł, nad wydawaniem której nie mamy żadnej kontroli. Nie słyszeliśmy by ktokolwiek domagał się obniżenia polskiej składki w związku z gigantycznymi wydatkami na unijną politykę klimatyczną, co objawia się chociażby koniecznością zakupu przez energetykę i przemysł ciężki uprawnień do emisji CO2 na rynku.

Niech za podsumowanie naszego komentarza posłuży limeryk ułożony specjalnie na tę okazję.

Był raz w Brukseli premier Mateusz

„Ty na Europę weź wajchę przełóż!”

Mówiła do niego ciocia Aniela

Mówi i Ulka tak, co niedziela

„Ty euro przyjmuj, wiatraki stawiaj. Ale już!”

Opracowanie i komentarz

Redakcja stopwiatrakom.eu

Przypisy:

[1] Nasza analiza szczytu Rady Europejskiej opiera się o unijny dokument nazwany „Konkluzją” datowany na dzień 21.07.2020 r., EUCO 10/20, a który dostępny jest tutaj: https://www.consilium.europa.eu/pl/meetings/european-council/2020/07/17-21/

[2] Tekst red. Tomasza Cukiernika pt. „Długi i nowe podatki. Tak UE „odbuduje się” po koronakryzysie” można przeczytać tutaj: https://www.pch24.pl/dlugi-i-nowe-podatki--tak-ue-odbuduje-sie-po-koronakryzysie,77666,i.html – publ. z dn. 06.08.2020 r.

Dostępne materiały dotyczące nadzwyczajnego posiedzenia Rady Europejskiej w dn. 17-21 lipca 2020 r.:

[1] Wystąpienie Charlesa Michela w dn. 21.07.2020 r.

https://www.consilium.europa.eu/pl/press/press-releases/2020/07/21/remarks-by-president-charles-michel-after-the-special-european-council-17-21-july-2020/

[2] Przemówienie Urszuli von der Leyen w dn. 23.07.2020 r.

https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/speech_20_1396

[3] Strona internetowa Rady Europejskiej z konkluzjami szczytu 17-21 lipca br.

https://www.consilium.europa.eu/pl/meetings/european-council/2020/07/17-21/

Wszystkim naszym darczyńcom serdecznie dziękujemy. Portal utrzymuje się wyłącznie z prywatnych datków i nie korzystamy z żadnych publicznych pieniędzy. Takie finansowanie gwarantuje nam pełną niezależność a Czytelnikom publikacje, których nie znajdziecie nigdzie indziej.