Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Zamieszczamy nową publikację autorstwa prof. B.Lebiedowskiej i prof. M.Lebiedowskiego dotyczącą prowadzonej za publiczne pieniądze kampanii promującej energetykę wiatrową "Dobry wiatr dla regionów". Bardzo charakterystyczne jest zdanie zamieszczone we wstępie do tego tekstu "Z racji swoich jednostronnych i nieprawdziwych opinii zaprezentowanych w tym dokumencie przez lobby wiatrowe, nie może i nie powinien on być brany pod uwagę i traktowany, jako źródło wiarygodnych informacji a podpieranie się autorytetem instytucji państwowej ma za zadanie uwiarygodnienie ich w oczach społeczeństwa".
Trudno nie mieć wątpliwości co do celowości wydatkowania publicznych pieniędzy z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na promocję energetyki wiatrowej, gdyż nie da się wskazać korzyści dla środowiska i zdrowia ludzi płynących z masowego stawiania farm wiatrowych. Należy zatem zadać niewygodne pytanie kierownictwu NFOŚIGW, co wspólnego z ochroną środowiska mają elektrownie wiatrowe i jak się ma dofinansowywanie tego rodzaju energetyki do celów funkcjonowania NFOŚiGW? Słusznie w publikacji wskazuje się na olbrzymie koszty finansowe dla budżetów państw i straty w środowisku naturalnym powstałe na skutek ekspansji tej formy produkcji energii elektrycznej. Krytyka unijnej polityki klimatycznej jest zasadna, gdyż nie przynosi ona żadnych zamierzonych efektów, tj. zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych, a dodatkowo generuje problemy typu: spadek PKB, spadek zatrudnienia, rażący wzrost cen energii elektrycznej i pogarszanie konkurencyjności gospodarki.
Na to wszystko nakłada się w Polsce klimat lekceważenia opinii mieszkańców i społeczności lokalnych, których zdanie w sprawie lokalizacji farm wiatrowych nie jest brane pod uwagę. O budowie farm wiatrowych decydują osoby, które same nie będą mieszkać pod wiatrakami, bezpiecznie schowane w miastach. Natomiast ludność wiejska zostaje z tym problemem sama, napotykając się na barierę milczenia i niezrozumienia w organach administracji. Tej negatywnej społecznej opinii o energetyce wiatrowej już nic nie zmieni, żadne ulotki, broszurki czy plakaty. Najwyższa pora by nasi decydenci zadbali w tej sprawie o ludzi, w końcu w wyborach głosują ludzie, a nie wiatraki.