Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Publikujemy najnowszy tekst Pani prof. Barbary Lebiedowskiej wskazujący, że negatywne oddziaływanie elektrowni wiatrowych na ludzi, może być traktowane jako forma tortur, w kontekście długotrwałego pozbawiania ludzi snu. http://kdepot.eu/lib/1102112
Jak pisze prof. Lebiedowska, zostały zidentyfikowane następujące poważne schorzenia u osób mieszkających, pracujących lub odwiedzających obszary w obrębie 10 km od turbiny wiatrowej, tj.:
- przewlekłe, ciężkie zaburzenia snu;
- ostre kryzysy nadciśnienia tętniczego u osób z tym schorzeniem;
- wywołanie nadciśnienia tętniczego u osób do tej pory zdrowych;
- ataki udaru serca;
- pogorszenie istniejących wcześniej problemów zdrowotnych, takich, jak: dusznica bolesna, nadciśnienie tętnicze (wysokie ciśnienie krwi), arytmia serca, cukrzyca, migreny, szumy uszne, depresja i zespół stresu pourazowego;
- ciężka depresja z myślami samobójczymi;
- rozwój nieodwracalnych zaburzeń pamięci, szumy uszne i nadwrażliwość.
Objawy te zostały wielokrotnie stwierdzone naukowo oraz pokrywają się z relacjami mieszkańców żyjących w bliskiej odległości tych urządzeń. Zaprzeczanie tym negatywnym efektom zdrowotnym świadczy bądź o braku wiedzy, bądź o złej woli.
Profesor Lebiedowska domaga się ustanowienia strefy oddziaływania min. 10 km od źródła emisji, co pokrywa się z zasięgiem negatywnego oddziaływania infradźwięków pochodzących od pracujących turbin wiatrowych. W praktyce, już przy zastosowaniu reguły H × 15 (wysokość elektrowni wiatrowej od stopy masztu do końca śmigła w najwyższym punkcie) pozwoliłaby na wyeliminowanie elektrowni wiatrowych z 99 % powierzchni Polski. Przy elektrowniach o wysokości 180 metrów, odległość minimalna od zabudowy musiałaby wtedy wynosić 2.700 m i to bez konieczności odwoływania się do kryterium hałasowego.
Najwyższa pora by Minister Środowiska dokonał weryfikacji rozporządzenia w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu i wprowadził ochronę ludzi i środowiska przed emisją hałasu emitowanego przez turbiny wiatrowe. Jest to rodzaj dźwięku tak specyficzny i nieporównywalny z żadnym innym, że powinien on mieć osobne normy hałasu i własną metodologię symulacji, analogicznie jak w przypadku hałasu drogowego, kolejowego czy lotniczego. Może dopiero jak na Polach Mokotowskich w Warszawie, dokładnie naprzeciwko budynku Ministerstwa Środowiska, urośnie las kilkunastu wiatraków, które będą ich dręczyć i męczyć, to nasi włodarze obudzą się z wiatrakowych snów o potędze.