Skip to main content
  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 22 sierpień 2015
Wiatraki: Te same objawy i historie ludzi z całego świata

Energetyka wiatrowa nie redukuje znacząco emisji gazów cieplarnianych, ale odniosła niewątpliwie ogromny sukces pod względem wizerunkowym. Dzięki ogromnym wysiłkom medialnym, bardzo wielu ludzi na świecie, zwłaszcza mieszkańców miast, wciąż pokłada w farmach wiatrowych ogromne nadzieje na przyszłość.

Argumenty, które przekonują zwolenników farm wiatrowych, są często zwyczajnie dziwaczne. Sławny australijski profesor socjologii Simon Chapman jest nie tylko autorem teorii o efekcie nocebo, która mówi w uproszczeniu, że sami sąsiedzi wiatraków wmówili sobie szkodliwość turbin i dlatego chorują. Chapman twierdzi też od jakiego czasu, że na wiatraki skarżą się głównie ludzie mieszkający w krajach anglojęzycznych, bo za dużo o tej szkodliwości się naczytali (po angielsku).

Jakkolwiek wydaje się to niedorzeczne, poglądy profesora Chapmana znajdują odzwierciedlenie (choć już bez przywoływania jego nazwiska) nie tylko w mediach na świecie, ale także w niezliczonych raportach środowiskowych i opiniach organów powołanych do profesjonalnej oceny oddziaływania instalacji przemysłowych, także w Polsce.

Amerykanka Lilli-Anne Green od pięciu lat zbiera relacje sąsiadów wiatraków na całym świecie. To rzekome lekarstwo na ekologiczne bolączki naszej cywilizacji, wymyślone przez „Zielonych” i ekologów, jest bardzo bolesne dla bardzo wielu ludzi.

WYSTĄPIENIE LILLI-ANNE GREEN PRZED KOMISJĄ AUSTRALIJSKIEGO SENATU


Lilli-Anne Green (źródło: www.stopthesethings.com)

Pisaliśmy już wielokrotnie o pracach nadzwyczajnej komisji senatu Australii ds. turbin wiatrowych, która dobiegły niedawno końca. 29 czerwca br. przed komisją wystąpiła Lille-Anne Green z USA. Przedstawiamy skrót jej wypowiedzi. Śródtytuły pochodzą od redakcji [1].

„Jestem dyrektorem firmy świadczącej usługi doradcze w dziedzinie ochrony zdrowia, zakres działalności której obejmuje całe terytorium USA. (…) Do podstawowych usług świadczonych przez firmę należy przygotowywanie programów edukacyjnych dla personelu medycznego, które mają umożliwiać lepszą komunikację z pacjentami (…) [2]. Obecnie jako woluntariusz z ramienia naszej gminy jestem (…) zastępcą delegata do Komisji Doradczej ds. Wybrzeża Przylądka Cod. Organ ten jest częścią Amerykańskiej Administracji Parków Narodowych. Pod koniec lat 70. wybudowałam super-izolowany dom wykorzystujący energię ze słońca. Przez kilka lat kierowałam warsztatami edukacji ekologicznej. W sezonie pracuję jako przewodnik-edukator dla Administracji Parków Narodowych. Jestem aktywną działaczką ruchu ekologicznego od wczesnych lat 70.

Do początku 2010 r. byłam przekonana, że turbiny wiatrowe są czymś pozytywnym i ekologicznym. (…) Od tego czasu, w ciągu ostatnich pięciu lat, przekonałam się, że niekorzystne oddziaływanie turbin na zdrowie części ludzi, którzy zamieszkują w ich pobliżu, jest zjawiskiem o zasięgu światowym. Ponadto, ponieważ mamy tu do czynienia z zależnością dawka-reakcja, takie stany chorobowe nasilają się w miarę upływu czasu.

NA POCZĄTKU LUDZIE BYLI ZA ENERGETYKĄ WIATROWĄ

W latach 2010-2011 wraz z mężem (…) odbyłam podróże do Australii i na Nową Zelandię. Efektem tych podróży był film pt. „Wiatraczki Pandory: Realia życia z turbinami wiatrowymi”. W 2012 r. odbyliśmy podróż po świecie, w czasie której przeprowadziliśmy wywiady z mieszkańcami 15 różnych krajów. Większość ludzi, z którymi rozmawialiśmy, twierdziło, że przed zbudowaniem turbin wiatrowych w pobliżu miejsca ich zamieszkania byli zwolennikami energetyki wiatrowej.

Na całym świecie ludzie mieszkający lub pracujący zbyt blisko turbin wiatrowych zgłaszają pewne podobne objawy chorobowe. Rzetelne streszczenie tych objawów zawiera książka dr n. med. Niny Pierpoint pt. „Syndrom turbiny wiatrowej: sprawozdanie z wyników pewnego eksperymentu w warunkach naturalnych”.

SĄSIEDZI WIATRAKÓW MÓWIĄ TO SAMO W RÓŻNYCH JĘZYKACH

Nie ma znaczenia, czy osoby te mieszkają w krajach anglojęzycznych, czy też w krajach, w których nie mówi się po angielsku. Ludzie ci informowali nas, że chorują, kiedy zamieszkują zbyt blisko turbin wiatrowych, niezależnie od tego w jakim kraju żyli. Przeprowadziliśmy wywiady zarówno w krajach anglojęzycznych, jak i w innych, w czasie których nasi rozmówcy informowali nas, że przed instalacją turbin wiatrowych w sąsiedztwie nie chorowali, a po rozpoczęciu eksploatacji turbin zapadli na zdrowiu.

Rozmawialiśmy z ludźmi w pięciu krajach – we Francji, Niemczech, Holandii, Danii i w Szwecji. Przy wielu takich rozmowach musieliśmy korzystać z pomocy tłumacza. Kiedy indziej nasi rozmówcy posługiwali się jedynie kalekim angielskim. Niekiedy rozmowy odbywały się w całkiem izolowanych środowiskach wiejskich, gdzie brak dostępu do Internetu lub jest to dostęp bardzo ograniczony. Mimo to nasi rozmówcy przedstawiali nam z pomocą tłumacza te same objawy jak inni ludzie gdzie indziej na świecie. Opisując te objawy osoby bez dostępu lub z bardzo ograniczonym dostępem do Internetu używały nawet podobnych wyrażeń, porównań i gestów jak inni nasi rozmówcy na świecie.

LUDZIE DECYDUJĄ SIĘ MÓWIĆ O SWOICH PROBLEMACH, ŻEBY POMÓC INNYM

Przekonaliśmy się, że większość ludzi mówi niechętnie o swoich problemach ze zdrowiem.

W Stanach Zjednoczonych (…) ze względów kulturowych ludzie nie rozmawiają otwarcie o problemach zdrowotnych z obcymi. Przekonaliśmy się, że podobnie jest w krajach, które odwiedziliśmy. (…) Zwykle nasi rozmówcy deklarowali, że chcą pomóc innym (i dlatego decydują się powiedzieć nam o swoich kłopotach – dodatek redakcji). W istocie rozmówcy na ogół starali się minimalizować swoje objawy i przypisywać te objawy innym czynnikom niż turbiny. Wiele z osób, które przyznawały, że cierpią na jakąś typową dolegliwość, np. brak snu, unikała przypisywania innych objawów chorobowych sąsiedztwu turbin wiatrowych.

ZAGADKOWE PROBLEMY ZDROWOTNE

Nasi rozmówcy wszędzie na świecie informowali nas, że ich problemy zdrowotne, które pojawiły się po zainstalowaniu turbin wiatrowych w pobliżu ich domów, stanowią zagadkę dla nich samych, jak i dla specjalistów służby zdrowia.

Wielu z nich przeszło przez całe mnóstwo badań medycznych, których celem było ustalenie przyczyny trapiących ich problemów zdrowotnych. Te badania, które kosztowały bardzo dużo publiczną służbę zdrowia, pozwoli jedynie wykluczyć różne choroby. Na ogół specjalista medyczny nie był w stanie postawić diagnozy co do przyczyny ich schorzeń.

Niejednokrotnie słyszeliśmy, że spotykając się towarzysko z innymi mieszkającymi w sąsiedztwie ludźmi nasi rozmówcy dowiadywali się od nich w zaufaniu, że u nich także od niedawna występują podobne problemy ze zdrowiem. Kiedy indziej osoby, które szukały informacji na Internecie na inny temat, przypadkowo natknęły się na informacje wskazujące, że przyczyną ich problemów zdrowotnych jest sąsiedztwo turbin wiatrowych.

LEKARZE NIE MOGĄ POSTAWIĆ DIAGNOZY OD JEDENASTU LAT

Rozmawialiśmy nawet z ludźmi z pewnego kraju nieanglojęzycznego, którzy żyli w pobliżu turbin wiatrowych od 11 lat – a to było jeszcze w 2012 r. Niektórzy ludzie przyszli na rozmowę z nami, żeby opowiedzieć o spadku wartości ich nieruchomości. Dopiero w trakcie wywiadu, kiedy usłyszeli, jak inni opowiadają o problemach zdrowotnych, te osoby zdały sobie sprawę, że cierpią na zdrowiu z powodu zamieszkiwania zbyt blisko turbin wiatrowych.

Osiemdziesięcioletni mężczyzna płakał podczas rozmowy z nami. Od 11 lat chodzi do swojego lekarza, żeby dowiedzieć się, co złego dzieje się z jego zdrowiem.

Pewna kobieta, która zaprosiła nas, byśmy przeprowadzili wywiad z nią i jej sąsiadami, dowiedziała się o problemach zdrowotnych powodowanych przez turbiny wiatrowe z naszego filmu „Wiatraczki Pandory”, składającego się z wywiadów przeprowadzonych w Australii i w Nowej Zelandii, po tym jak film ten został przetłumaczony na jej język. Ludzie, do których przyjechaliśmy, potrzebowali tłumacza, bo nie znali angielskiego. Kobieta powiedziała mi, że jej mąż zmarł niedawno na serce. Przed śmiercią skarżył się wielokrotnie na objawy chorobowe typowe dla ludzi mieszkających w pobliżu turbin wiatrowych. Pomimo częstych wizyt u lekarzy, nikt nie był w stanie określić przyczyny złego stanu zdrowia męża. Kobieta była nam wdzięczna, ponieważ obejrzenie naszego filmu pomogło jej zrozumieć, czego doświadczał jej mąż i jakie były tego przyczyny. (…)

Inna osoba powiedziała nam w trakcie wywiadu, że po to, aby przejść z pokoju do pokoju w swoim domu musiała opierać się o ściany i że często miewała mdłości. Wiedziała, że czuje się niedobrze w swoim domu i porzuciła go. Dopiero jednak po obejrzeniu filmu zrozumiała, dlaczego tak się działo. Przyjechała z powrotem do swojej dawnej miejscowości, żeby wziąć udział w wywiadzie, ponieważ chciała powiedzieć całemu światu, że turbiny wiatrowe powodowały u niej aż takie dolegliwości, że sprzedała swój dom z wielką stratą.

KIEDY WIATR ŹLE WIEJE, WSZĘDZIE NA ŚWIECIE LUDZIE MUSZĄ UCIEKAĆ

Osoba, którą znam od pięciu lat, mieszka w Falmouth, w amerykańskim stanie Massachusetts (…). W 2010 r. mężczyzna ten przeszedł na emeryturę i przeprowadził się do domu, o którym marzył od wielu lat. W tym czasie znajdował się w świetnym stanie zdrowia, był bardzo sprawny fizycznie, a wcześniej przez 20 lat miał normalne lub niskie ciśnienie krwi. Od czasu zainstalowania turbin wiatrowych w Falmouth jego ciśnienie krwi wzrasta gwałtownie do poziomu grożącego atakiem serca lub udarem, kiedy wiatr wieje w „niewłaściwym” kierunku.

W pobliżu domu tego mężczyzny pracują trzy turbiny wiatrowe o mocy 1,65 MW każda. Doktor, który leczy tego człowieka od ponad 20 lat (…) powiedział mu, że jego życie jest w niebezpieczeństwie i musi się wyprowadzić. Niestety ten mieszkaniec Falmouth (…) do tej pory nie może pogodzić się z koniecznością porzucenia swego wymarzonego domu. Opuszcza swój dom jedynie wtedy, kiedy prognozy wskazują, że wiatr będzie wiał w pewnym kierunku.

Inne osoby, z którymi rozmawialiśmy na trzech różnych kontynentach, opowiedziały nam podobne historie. Wielu z nich porzuciło swoje domy, sprzedało je z ogromną stratą, kupiło inne domy, żeby mieszkać w nich przez czas, kiedy wiatr wieje w złym kierunku lub żeby spędzać tam noce. Jeszcze inni przebywają poza własnym domem, ponosząc z tego tytułu wielkie i nieoczekiwane wydatki. Przed budową pobliskich turbin wiatrowych ludzie uważali swoje domy za miejsce azylu. Teraz już tak nie myślą.

POTRZEBA BADAŃ NAD BEZPIECZNĄ ODLEGŁOŚCIĄ OD DOMÓW MIESZKALNYCH

Przeprowadziliśmy wywiady z mieszkańcami trzech kontynentów, którzy mieszkają w odległości większej niż 8 kilometrów (5 mil) od najbliższej turbiny wiatrowej i którzy chorują od momentu zbudowania tych instalacji.

Twierdzę, że potrzebujemy uczciwych badań w celu określenia, w jakiej odległości należy lokalizować turbiny wiatrowe, aby nie szkodziły ludziom. Ludzie informują nas, że dolegliwości stają się coraz bardziej poważne w miarę upływu czasu. Często zdarza się, że dana osoba nie doświadcza złych skutków przez pewien czas po zbudowaniu turbin, natomiast jej małżonek lub małżonka zachorowali już w dniu, w którym uruchomiono wiatraki. Osoby takie najpierw sądzą, że miały szczęście, ale po upływie iluś miesięcy lub lat zapadają na zdrowiu tak jak współmałżonkowie. (…)

Ponieważ mamy tu do czynienia z relacją dawka-reakcja i to w perspektywie całego okresu trwania inwestycji, powiedzmy 20-25 lat, nie wiemy, jak daleko od ludzi powinny być lokalizowane turbiny wiatrowe. Według mnie, po prostu nie wolno świadomie niszczyć zdrowia i bezpieczeństwa ludzi. Problemy ekologiczne można rozwiązywać w społecznie odpowiedzialny sposób (…). Jeśli będziemy dalej świadomie szkodzić innym ludziom, zakwestionujemy nasze człowieczeństwo. (…)

 


PRZYPISY
[1] Pełne wystąpienie Lilli-Anne Green, pytania członków komisji senackiej i odpowiedzi L-A Green, wraz z komentarzem australijskiego portalu stopthesethings.com dotyczącym reakcji członka komisji reprezentującej australijską partię Zielonych – można znaleźć tutaj:

http://stopthesethings.com/2015/08/16/lilli-anne-green-no-green-dupe-tells-senate-wind-farm-health-impacts-universal/
Oficjalny zapis na stronie Senatu Australii jest tutaj: http://parlinfo.aph.gov.au/parlInfo/search/display/display.w3p;adv=yes;orderBy=customrank;page=0;query=Dataset%3AcomSen,estimate%20Dataset_Phrase%3A%22commsen%22%20CommitteeName_Phrase%3A%22senate%20select%20committee%20on%20wind%20turbines%22;rec=14;resCount=Default,estimate%20Dataset_Phrase%3A%22commsen%22%20CommitteeName_Phrase%3A%22senate%20select%20committee%20on%20wind%20turbines%22;rec=14;resCount=Default