Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Poprzednio pisaliśmy już o początkach budowy energetyki wiatrowej w Turcji na przykładzie skandalu w cennym regionie turystycznym Cesme [1]. Obecnie przedstawiamy tłumaczenie artykułu na ten temat, który ukazał się na stronie internetowej niemieckiego nadawcy publicznego Deutsche Welle [2].
Artykuł daje ogólny obraz okoliczności, w których zaczyna się „transformacja energetyczna” w Turcji. Turcja jest potencjalnie prawdziwym eldorado dla niemieckiej branży wiatrakowej. Na niemal kompletnie dziewiczym terenie (jeśli idzie o przemysłowe wiatraki) planuje się budowę farm wiatrowych o łącznej mocy 17 tysięcy MW – czyli około 7000 wiatraków o mocy 2,5 MW!
Niemieccy wiatrakowcy weszli więc do tego kraju kompleksowo. W zasadzie wszystkie etapy inwestycji realizowane są przez firmy niemieckie – od planowania, projektowania, budowy i konserwacji po finansowanie i ubezpieczenie przedsięwzięć budowlanych i farm wiatrowych.
Jednocześnie firmy niemieckie wykorzystują w pełni i bezwzględnie brak odpowiednich regulacji prawnych (w tym w kluczowej kwestii oceny oddziaływania na środowisko) i generalną słabość systemu prawnego. W tym okoliczność, że – jak wskazuje artykuł – turecki wymiar sprawiedliwości nie jest zawsze niezależny a firmy OZE są powiązane ze sferami rządowymi.
Działania niemieckich koncernów i firm są niezgodne z międzynarodowymi standardami w tym zakresie, a także, oczywiście, z zapisami ich własnych „kodeksów postępowania etycznego”. W tej ostatniej kwestii lokalne organizacje tureckie wystąpiły nawet ze skargą do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), która dba o zachowanie minimalnych standardów etycznych w transgranicznym biznesie. Protestujący informowali o skandalu także niemiecką ambasadę i wielką niemiecką firmę ubezpieczeniową Euler Hermes
Treść publikacji:
Na tureckim wybrzeżu Morza Egejskiego ma powstać nowa farma wiatrowa dzięki technicznemu wsparciu z Niemiec. Mieszkańcy krytykują jednak tą inwestycję ze względu na koszty dla środowiska. Wątpliwości mają też prawnicy.
Zagraniczni inwestorzy widzą w Turcji szanse na zarobek. W samym 2013 roku do Turcji napłynęło ok. 13 miliardów dolarów. Turecki rynek energetyczny jest jednym z najszybciej rozwijających się na świecie. Strona internetowa tureckiego rządu promuje dynamiczny sektor energetyczny przy pomocy hasła: „Inwestuj w Turcji”. Do roku 2023 inwestycje na rynku energetycznym mają wynieść około 120 miliardów dolarów, czyli dwa razy tyle co w ostatnich dziesięciu latach.
Poza zaplanowaną budową dwóch elektrowni jądrowych, coraz większą rolę ma odgrywać energia odnawialna. Inwestorzy, głównie europejscy, mają wprowadzić nowoczesne technologie wiatrowe, solarne i energetyki wodnej. Często jednak te wielomilionowe inwestycje realizowane są w Turcji niedemokratycznymi metodami, przy braku przejrzystości, bez udziału społeczeństwa, przy lekceważeniu ochrony przyrody i orzeczeń sądów.
„Budowa tej inwestycji wiatrakowej jest bezprawna”
Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia przez długie miesiące na tureckim półwyspie Cesme. W styczniu 2014 r. turecka firma energetyczna ABK rozpoczęła realizację inwestycji o nazwie CESME RES (farma wiatrowa ABK Cesme) w popularnej miejscowości turystycznej nad brzegiem Morza Egejskiego. Dla tej inwestycji niemiecka spółka NORDEX z siedzibą w Hamburgu ma dostarczyć łącznie 6 turbin wiatrowych o mocy 3MW każda.
Esen Kabadayi: „Nagle na naszej nieruchomości pojawił się buldożer"
Mieszkańcy, jak 30-letnia Esen Kabadayi, są jednak tej inwestycji zdecydowanie przeciwni. „Nagle pojawił się buldożer i zaczęli budować drogę przez naszą ziemię”, opowiada nam pochodząca z Izmir naukowiec-ekolog. Jej rodzina nie otrzymała żadnego ostrzeżenia ani postanowienia o wywłaszczeniu. „Ciągle jeszcze posiadamy akt własności. Mimo to rozpoczęto budowę. Działka ma około 4000 metrów kwadratowych, z tego pod budowę zajęto 800 metrów. Moja nieruchomość została rozdzielona na dwie części przez drogę dojazdową do planowanych turbin” – stwierdza z oburzeniem Esen Kabadayi. Kabadayi określa trwające roboty budowlane jako „nielegalne”. Także dlatego, że teren ten jest częścią rezerwatu przyrody i nie podlega zabudowie.
Madelaine Kura, pochodząca ze Szwecji czterdziestopięciolatka, od wielu miesięcy walczy przeciwko tej inwestycji przed sądami. Od ponad 20 lat wspólnie ze swoim mężem posiadają łącznie 350 tysięcy metrów kwadratowych ziemi na półwyspie. „Prawo własności do naszej ziemi nie zostało jeszcze przeniesione. Mimo tego część terenu została nam już zabrana”, krytykuje Kura. (Przypis redakcji: zastosowano tryb tzw. wywłaszczenia w stanie wyższej konieczności).
„Budowa postępuje jednak dalej”
Prawnicy rodziny Kura wskazują na nakaz sądowy wydany przez Radę Stanu, jeden z najwyższych sądów w Turcji. „Wydano tzw. decyzję tymczasową o wstrzymaniu realizacji inwestycji do czasu usunięcia istniejących problemów prawnych. Ponieważ nie jest to ostateczne orzeczenie sądu, lecz nakaz tymczasowy, który podlega wykonaniu”, wyjaśnia adwokat Bekir Aytekin. Skierowany jest on przeciwko tzw. ministerialnej deklaracji w sprawie wywłaszczeń, która przewiduje, że Urząd Regulacji Rynku Energetycznego EPDK może nacjonalizować działki gruntu -- stwierdza Aytekin. „Biegły prokuratury stwierdził właśnie ingerencję w prywatną własność ziemską”, mówi Aytekin. „Dokładnie to samo uznała lokalna policja i powiadomiła o tym pisemnie prokuraturę. Posiadamy na to wszelkie dowody”.
Dostawca turbin, Nordex, nie widzi żadnych problemów z budową i zamierza kontynuować dostawy turbin. „Nasz klient, ABK, przedłożył wszelkie wymagane pozwolenia. Pytaliśmy go również, czy sytuacja nie uległa zmianie. Powiedziano nam, że nic się nie zmieniło”, mówi nam Hans-Rudolf Lenhartz, dyrektor ds. prawnych Nordex. Nordex posiada wiążącą prawnie umowę. „Oczywiście wypełnimy wszystkie nasze zobowiązania wynikające z umowy”, stwierdza Lenhartz. Poza tym Turcja jest ważnym rynkiem dla naszej firmy. „Dotychczas dostarczyliśmy do Turcji 600 MW mocy. Od około czterech lat jesteśmy zaangażowani w różne farmy wiatrowe w Turcji i mamy tylko pozytywne doświadczenia związane z tym krajem. Jesteśmy wiodącą firmą na rynku i nie mamy żadnych wątpliwości, że nasz klient wypełnił wszystkie wymogi dotyczące budowy elektrowni wiatrowych”, stwierdza Lenhartz.
Adwokat Aytekin wskazuje, że Nordex nie ma żadnych szczegółowych informacji o nakazie wstrzymania inwestycji i o złożonych pozwach. „Zagraniczni inwestorzy nie pytają, czy ich inwestycje i działania są zgodne z tureckim prawem. Dostają swoje pieniądze i to im wystarcza”, krytykuje Aytekin. Zawsze jest tak samo. „Budowa trzeciego lotniska i trzeciego mostu nad Bosforem przebiega zawsze zgodnie z tym samym schematem. Obrońców środowiska i mieszkańców po prostu się ignoruje”, stwierdza Aytekin.
Madeleine Kura chce zatrzymać budowę farmy wiatrowej.
„Wymiar sprawiedliwości nie zawsze jest niezależny”
Arsin Demir, prawnik firmy energetycznej ABK, zwraca uwagę na fakt wywłaszczania prywatnych gruntów i pilną konieczność ich zajęcia. „Rada Ministrów zatwierdziła zajęcie wywłaszczanych gruntów w trybie nagłym. W związku z tym przedmiotowa inwestycja ma legalne podstawy”, stwierdza Demir. Wskazuje poza tym, że turbiny wiatrowe nie będą budowane na gruntach prywatnych, lecz wyłącznie na gruntach publicznych. „Tylko niewielkie fragmenty prywatnych gruntów zostały wywłaszczone w ramach środków bezpieczeństwa, ponieważ znajdują się one wokół turbin”, mówi prawnik. W obszarach ochrony przyrody dopuszcza się poza tym wyjątki dla określonych projektów budowlanych.
Lami Bertan Tokuzlu, ekspert prawa na Uniwersytecie Bilgi w Istambule, widzi jednak tutaj wyraźne naruszenie prawa -- „w przeciwnym wypadku Rada Państwa nie zdecydowałaby się na wstrzymanie inwestycji”. Tokuzlu mówi, że takie naruszenia prawa są powszechne w Turcji. „Farma wiatrowa w Cesme jest nadal budowana. Oznacza to, że nakaz sądowy został zlekceważony”, stwierdza ekspert prawa. Nie ma jednak większej nadziei na sukces przed sądem. „Większość firm energetycznych ma powiązania ze sferami rządowymi, przez co wymiar sprawiedliwości nie zawsze jest niezależny.”
Dla przyszłych inwestycji w Turcji ważne jest, aby rząd podpisał wreszcie Konwencję z Aarhus -- stwierdza Tanay Sidki Uyar, Kierownik Wydziału Energetycznego Uniwersytetu Marmara w Istambule oraz Prezes Europejskiego Stowarzyszenia Energii Odnawialnej (EUROSOLAR). „Konwencja wymusza większą transparentność projektów budowlanych. Istnieją kryteria oceny planowanych farm wiatrowych. Dzięki temu obywatele mają prawo sprzeciwiać się realizacji określonych projektów. Wówczas inwestorzy mogą budować je gdzieś indziej”, powiedział nam Uyar.
Dziękujemy za pomoc w przygotowaniu tłumaczenia portalowi http://moje-rudniki.pl
PRZYPISY
[2] Deutsche Welle, „Türkei: Neue Energie um jeden Preis?”, 7 lipca 2014 - http://www.dw.com/de/t%C3%BCrkei-neue-energie-um-jeden-preis/a-17742005.