Skip to main content
Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 28 grudzień 2015
W nadchodzącym 2016 roku możemy spodziewać się wielu istotnych rozstrzygnięć politycznych dotyczących polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej, będących zarówno pochodną porozumienia paryskiego zawartego na niedawno zakończonym COP 21  oraz planów Komisji Europejskiej w zakresie reformy systemu handlu emisjami CO2 (system ETS), jak i regulacji sektora non-ETS (transport, rolnictwo i mieszkalnictwo). Nadrzędnym celem tej polityki jest redukcja emisji CO2 nie tylko w energetyce, ale już w całej gospodarce, co jest oficjalnie motywowane „ochroną klimatu”. Niestety, trzeba przyjąć do wiadomości to, że nie jest to przypadkowy trend, ale tendencja narastająca aż do osiągnięcia stanu całkowitej dekarbonizacji gospodarki w Europie, bez względu na to, co sądzimy o tym pomyśle. 
 
Rząd premier Beaty zydło ma już świadomość, iż to właśnie polityka klimatyczna będzie głównym polem bitwy, na którym będzie toczyła się gra polityczna nie tylko o polską energetykę, ale i całą gospodarkę. Stąd też i ostatnie wypowiedzi ministra środowiska – prof. Jana Szyszko o konieczności zaliczania pochłaniania CO2 przez lasy i glebę do bilansu emisji CO2
 
„W unijnym pakiecie klimatycznym do 2020 roku nie ma bilansowania emisji pochłanianiem, natomiast nie jest wykluczone, że będzie to w jakiś sposób uwzględnione w nowej legislacji dotyczącej realizacji pakietu klimatycznego na lata 2020-2030. Zakłada on redukcję emisji CO2 o 40 proc. do 2030 roku.”
 
Pomysł ministra Szyszko jest trafny i może urealnić naszą politykę klimatyczną, skoro już ją musimy prowadzić. Na to, by podważać cały unijny pakiet energetyczno-klimatyczny, nie ma woli politycznej w obecnym rządzie. Świadczą o tym wypowiedzi ministra Konrada Szymańskiego podczas posiedzenia sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej w dn. 21 grudnia 2015 r., który wskazywał na konieczność szukania mechanizmów kompensacji skutków przyjętej już polityki klimatycznej oraz mechanizmów ochrony bazy przemysłowej w Europie raczej niż na konieczność podważenia pakietu energetyczno-klimatycznego. Mówiąc wprost, obecny rząd liczy, że uda mu się wdrażać ten pakiet po swojemu, czyli zaliczyć pochłanianie CO2 przez lasy i glebę do bilansu krajowego redukcji emisji CO2. Takie rozwiązanie pozwoliłoby na zachowanie status quo w energetyce węglowej w oparciu o scenariusz modernizacji i budowy nowych bloków energetycznych o wysokiej sprawności plus elektrownia atomowa.
 
Na ile pomysły te uda się zrealizować, trudno jest dzisiaj oceniać. Należy jednak pamiętać, że działania Komisji Europejskiej i tych nielicznych krajów członkowskich Unii, które decydują o jej polityce, oparte są o zupełnie odmienną strategię rozwoju cywilizacyjnego, w której nie ma miejsca na odstępstwa czy też indywidualne ścieżki. Ideałem tej cywilizacji jest bowiem ujednolicenie wszelkich instytucji publicznych, ujednolicenie prawa, mechanizmów gospodarczych i społecznych. Wszystkie problemy i sytuacje rozwiązuje się w ten sam sposób i przy użyciu tych samych instytucji prawnych, metod czy narzędzi. Na straży tego porządku stoi cały europejski aparat biurokratyczny, który zwolniony jest z obowiązku lojalności wobec
władz krajowych i który zajęty jest nieustającym ujednolicaniem wszystkiego według „jedynie słusznych pomysłów”. Bez zrozumienia tej sytuacji nie jest możliwe skonstruowanie własnej strategii obrony i rozwoju. Mamy bowiem do czynienia z czymś, co można nazwać jedynie różnicami cywilizacyjnymi, tj. różnicami systemów wartości, według których funkcjonują całe społeczeństwa. Jak pisał Feliks Koneczny, wybitny polski historiozof, nie można być cywilizowanym na dwa sposoby, a konflikt między cywilizacjami trwa tak długo, aż któraś z nich upadnie. 
 
Przykładając to wszystko do unijnej polityki klimatycznej widać jasno, że nie ma w niej miejsca na węgiel i wszystko, co emituje gazy cieplarniane (od elektrowni, przez samochody na benzynę i ropę, aż po krowy emitujące metan). Należy się zatem spodziewać dążenia do objęcia nakazami redukcji emisji gazów cieplarnianych wszystkich sektorów gospodarki, przy celowym pomijaniu wpływu lasów, gleby, wód powierzchniowych, oceanów czy wulkanów na rzeczywisty poziom emisji CO2 i innych gazów cieplarnianych. Proponowanym przez Komisję Europejską pomysłem na „walkę z klimatem” jest bowiem „gospodarka zeroemisyjna” i żaden inny pomysł nie ma racji bytu. Dodajmy – politycznej racji bytu. Co więcej, zróżnicowanie polityki klimatycznej i dostosowanie jej do możliwości gospodarki danego kraju jest traktowane jako herezja i będzie intensywnie zwalczane wszystkimi dostępnymi środkami. Dzieje się tak dlatego, że w logice działań Komisji, raz przyjęte rozwiązanie lub sposób działania jest „doskonałe” i nie może podlegać dyskusjom, nawet jeśli w praktyce nie działa. Przyjęte rozwiązania można co najwyżej „doskonalić” aż do osiągnięcia stanu całkowitego bezwładu przyjętego mechanizmu. W konsekwencji wynika z tego polityczne przekonanie, że instytucjom europejskim wolno wszystko i że Unia ma prawo wtrącać się do wszystkiego. Dowodów na takie zachowanie ze strony prominentnych przedstawicieli UE mamy ostatnio aż za nadto.
 
W jaki zatem sposób można przykroić pakiet energetyczno-klimatyczny do polskich realiów i możliwości? Rząd powinien zabiegać nie tyle o akceptację dla konkretnych działań kompensujących skutki wdrażania polityki klimatycznej, ile konsekwentnie bronić stanowiska, że kompetencje do jej prowadzenia spoczywają na poziomie krajowym i nie podlegają przekazywaniu do Komisji Europejskiej w żadnej formie. Komisja, w każdej swojej legislacji próbuje bowiem poszerzać zakres własnych kompetencji, czyniąc to kosztem państw członkowskich. Przywrócenie tej równowagi powinno być priorytetem dla rządu, tak by ostateczny kształt rozwiązań prawnych podlegał akceptacji polskiego Sejmu, a nie wyłącznie Komisji Europejskiej. W najbliższym czasie dobrą okazją do takich działań będzie reforma systemu ETS i regulacja obszaru non-ETS oraz trwające negocjacje nad formułą członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii. Warto skorzystać z tej okazji i przedstawić własne warunki członkostwa uwzględniające specyfikę naszej energetyki i gospodarki. Dał nam przykład David Cameron, jak negocjować z Unią mamy.
 
Marcin Przychodzki
 
Źródło: