Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
W dniu 16 lipca 2016 r. weszła w życie ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych i można pokusić się o pierwsze podsumowanie jej efektów. Słowo sukces ciśnie się samo na usta, gdyż kampania pod nazwą „Stop wiatrakom”, która rozpoczynała się od lokalnych protestów przyniosła zmiany systemowe na skalę ogólnopolską. Dodajmy zmiany, które są wzorem dla osób protestujących przeciwko ekspansji energetyki wiatrowej na całym świecie.
Pierwsza refleksja, jaka przychodzi jest taka, że ustawa odległościowa zadziałała. Przyjęte rozwiązania prawne polegające na wprowadzeniu przymusu lokalizowania elektrowni wiatrowych na podstawie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego oraz na wprowadzeniu minimalnej odległości elektrowni wiatrowych od zabudowań mieszkalnych w powiązaniu z ich całkowitą wysokością doprowadziły do wstrzymania realizacji praktycznie wszystkich nowych inwestycji. To kryterium minimalnej odległości a nie parametry akustyczne okazało się być tym decydującym elementem, który pozwolił na przygotowanie przepisów, które trudno jest obejść inwestorom. Prostota przyjętego rozwiązania prawnego powoduje, że jest ono skuteczne.
Jednak mimo wejścia w życie ustawy odległościowej nad wieloma miejscowościami wciąż wisi widmo postawienia wiatraków, gdyż liczba inwestycji z wydanymi już ostatecznymi pozwoleniami na budowę jest całkiem spora. Szacujemy je na ok. 700-800 MW, choć może być ich jeszcze więcej. Część postępowań o wydanie pozwoleń na budowę dla elektrowni wiatrowych dalej się toczy, gdyż wnioski były składane nawet z uchybieniami, tuż przed wejściem w życie nowych przepisów. Znany jest redakcji przypadek inwestycji, w której zdesperowany inwestor złożył wniosek o wydanie pozwolenia na budowę do Starostwa Powiatowego, mimo że nie miał i dalej nie ma nawet decyzji środowiskowej wydanej w I instancji.
Dlaczego wciąż istnieje ryzyko budowy elektrowni wiatrowych? Dlatego, że inwestorzy wciąż czekają na ogłoszenie aukcji, która pozwoli im uzyskać odpowiednie dofinansowanie ze strony środków publicznych. Na razie Ministerstwo Energii dyskretnie milczy w sprawie stanu przygotowań do pierwszej aukcji, która prawie na pewno dedykowana będzie biogazowniom rolniczym. Kiedy miałaby wystartować aukcja dla elektrowni wiatrowych tego niestety nie wiemy, ale system aukcyjny jeśli ruszy, to wcześniej czy później może do niej dojść. I wtedy wystartują w niej projekty farm wiatrowych, które uzyskały pozwolenia na budowę jeszcze przed wejściem w życie ustawy odległościowej, a więc nie spełniające obecnych kryteriów związanych z minimalną odległością elektrowni od zabudowy mieszkaniowej. Gdyby tak się stało, to byłaby to dla naszego środowiska bardzo niedobra wiadomość, bo rząd, który uchwalił ustawę chroniącą ludzi przed wiatrakami dopuściłby do ich budowy wbrew obecnym przepisom. Dlatego uważamy, że do warunków aukcji dla elektrowni wiatrowych należy wprowadzić kryterium zgodność z obowiązującymi przepisami prawa w zakresie minimalnej odległości. Projekty, które ich nie spełniają nie powinny zostać dopuszczone do aukcji w ogóle. Tylko w ten sposób da się zapobiec budowaniu wiatraków w przyszłości.
Jeszcze w jednym elemencie ustawa odległościowa ma szansę zadziałać, tj. w kwestii opodatkowania elektrowni wiatrowych podatkiem od nieruchomości liczonym od całości budowli. Przepisy w tym względzie wejdą w życie dopiero w dniu 1 stycznia 2017 r. i mogą się okazać przysłowiowym gwoździem do trumny branży wiatrowej w Polsce. Podatek od nieruchomości płacony według nowych stawek będzie ok. 4 do 5 razy większy niż według przepisów dotychczasowych, co może wywrócić do góry nogami budżety farm wiatrowych. Czytając doniesienia prasowe widzimy, jak branża intensywnie przygotowuje się do tych nowych przepisów i będzie za wszelką cenę utrudniać pobór podatków od całych elektrowni obejmujących również same turbiny wiatrowe. Spodziewamy się akcji skarżenia wszystkich decyzji wymiarowych przez właścicieli farm wiatrowych, ale opodatkowanie całości budowli jest nieuchronne. Uważamy, że opodatkowanie tylko części elektrowni wiatrowej w miejsce całości było niedozwoloną pomocą publiczną dla całej branży, z której wcześniej czy później trzeba się będzie wytłumaczyć. W tej sprawie głos powinien zabrać Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i wyjaśnić czy jest to pomoc publiczna czy też nie. No i najważniejsze, by niedozwoloną pomoc publiczną zwrócić Państwu, a uzyskane środki można by przeznaczyć na bardziej społecznie użyteczne cele niż stawianie elektrowni wiatrowych. Wszystko w rękach Prezesa UOKiK, który powinien już teraz wszcząć postępowanie wyjaśniające w tej sprawie.
Nie stawiajmy wiatraków, sadźmy lasy.
Redakcja stopwiatrakom.eu