Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
W dniu 16 grudnia 2016 r. w Ministerstwie Energii w Warszawie odbyła się konferencja pt. „Klastry energii w ramach POiIŚ 2014-2020”, w którym wziął udział minister Krzysztof Tchórzewski.
Minister Tchórzewski zwrócił uwagę, że ministerstwo w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko dysponuje 12 mld zł. – To o 50 proc. więcej na ten cel niż w poprzedniej perspektywie. Pieniądze te możemy przeznaczyć m.in. na klastry, zwiększenie efektywności energetycznej, budowę i modernizację sieci ciepłowniczych – podkreślił.
Zdaniem ministra głównym celem tworzenia klastrów energii jest rozwój energetyki rozproszonej. – Dzięki temu będziemy mogli poprawić lokalne bezpieczeństwo energetyczne oraz uwzględnić miejscowe zasoby i potencjał – dodał. Podkreśli także, że w całym procesie ważna jest współpraca pomiędzy resortem energii, rozwoju i Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. – Realizowane obecnie projekty pilotażowe powinny przyczynić się do rozwoju tego obszaru – podkreślił.
Wiceminister Piotrowski z kolei zwrócił uwagę, że dzięki połączeniu różnych źródeł energii w klastry możliwe jest zapewnienie większej stabilności systemu energetycznego, niż ma to miejsce w przypadku samodzielnego ich funkcjonowania. - Poprzez zestawienie kilku źródeł odnawialnych ze sobą jesteśmy w stanie stworzyć stabilny system, który będzie w stanie dostarczyć energię elektryczną zgodnie z lokalnymi potrzebami – wyjaśnił.
W konferencji organizowanej przez Ministerstwo Energii wziął również udział wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński.
Minister energii - Krzysztof Tchórzewski fot. Ministerstwo Energii
[Komentarz redakcji] Stawiając sprawę jasno i konkretnie, nie bardzo rozumiemy do czego mają służyć klastry energii w koncepcji przedstawionej przez Ministerstwo Energii. Pisaliśmy już tekście z dnia 14 września 2016 r. http://www.stopwiatrakom.eu/w-skrocie/1992-czy-oze-dadz%C4%85-si%C4%99-ucywilizowa%C4%87.html o prawnych warunkach brzegowych dla tego rodzaju przedsięwzięć, wskazując na najważniejszą decyzję jaka stoi przed rządem w tej sprawie, tj. czy rozwijamy naszą energetykę w oparciu o energetykę zawodową, wbudowując system OZE w istniejący model sieci energetycznej czy też rozwijamy model autonomicznych sieci energetycznych funkcjonujących równolegle do obecnej energetyki (model rozproszony), gdzie OZE mają charakter uprzywilejowany. Nieco upraszczając jest to wybór pomiędzy modelem etatystycznym kształtowanym odgórnie, a modelem kooperacyjnym budowanym oddolnie i lokalnie. W ramach jednego obszaru gospodarczego posiadającego samodzielną sieć elektroenergetyczną wybór modelu jest sprawą kluczową i nie podlegającą potem zmianom. Po decyzji o budowie nowoczesnego bloku węglowego na 1.000 MW w Ostrołęce i zablokowaniu sprzedaży Elektrowni Rybnik można było odnieść wrażenie, że Ministerstwo Energii stawia na energetykę zawodową opartą o rodzimy surowiec energetyczny, czyli na model pierwszy. Co jest wyborem oczywistym, przy polskich uwarunkowaniach gospodarczych.
Tymczasem, piątkowa konferencja jest sygnałem, że nawet w ramach Ministerstwa istnieją różne koncepcje rozwoju rynku energii i nie bardzo wiadomo, co z tym fantem zrobić i jak mają one współpracować z dotychczasowymi wytwórcami energii oraz samą siecią i to w tzw. „modelu rozproszonym”.
Nasze stanowisko jest takie, że nie istnieje techniczna możliwość funkcjonowania obok siebie elektrowni wiatrowych, biogazowni i fotowoltaiki w ramach klastra. Biznesowe powiązanie takich sposobów wytwarzania energii elektrycznej jest i będzie trudne, gdyż każdy z wymienionych wcześniej rodzajów OZE funkcjonuje w innym otoczeniu i na innym rynku, podczas gdy zupełnie niepotrzebnie klasyfikuje się je pod jednym hasłem „OZE”. Połączenie wytwórców energii o całkowicie odmiennych charakterystykach i procesach wytwórczych w jedną całość nie przyniesie spodziewanego efektu w postaci stabilizacji dostaw energii. Wręcz przeciwnie. Do tego potrzebne są źródła wytwórcze o przewidywalnej charakterystyce, bo stabilne i sterowalne. Niestety w dalszym ciągu nie znamy szczegółów tej koncepcji, a czas biegnie nieubłaganie.
Jedyne miejsce na rynku energii, jakie da się dostrzec dla klastrów energii, to zaopatrzenie w ciepło. Sposób wytwarzania ciepła jest bowiem bez znaczenia i do jednej sieci mogą być podłączeni wytwórcy ciepła i z węgla, i z gazu i geotermii. Rynek dostaw ciepła jest rozproszony i nie wymaga wielkich zmian w jego modelu. W tym zakresie idealnie wpisuje się to w plany Ministerstwa Energii budowy klastrów energii oraz plany Ministerstwa Środowiska w zakresie rozwoju geotermii. Jednym słowem, klastry, jako narzędzie do zmian na rynku produkcji ciepła mogą być użyteczne, pod warunkiem dopracowania tej koncepcji, ale już nie dla rynku energii elektrycznej.
Jest swojego rodzaju paradoksem, że Ministerstwo Energii poświęca tak wiele czasu koncepcji klastrów, mimo że jest ona bez żadnego znaczenia w świetle tego, co naprawdę dzieje się na rynku energii i wokół niego. Najważniejsze jest opracowanie nowej polityki energetycznej rządu, by można było realizować własną koncepcję oraz reagować na działania Komisji Europejskiej w zakresie zmian na europejskim rynku energii. Projekty zmian, przedstawione w ramach „Pakietu zimowego” są tak obszerne, że ich szczegółowa analiza zajmie tygodnie, nie mówiąc o wypracowaniu własnej linii obrony. Przykro było patrzeć na zdziwione miny członków rządu, po publikacji „Pakietu zimowego”, ale to oznacza, że coś w środku nie działa tak jak należy i wymaga zmian.
Po raz kolejny zwracamy uwagę, że europejską politykę energetyczną kształtuje się dzisiaj przy pomocy regulacji z zakresu ochrony środowiska, co wymusza zmianę sposobu zarządzania energetyką. Tymczasem, osoba odpowiedzialna w rządzie za politykę klimatyczno-energetyczną, czyli wiceminister Paweł Sałek pracuje w Ministerstwie Środowiska i nie może wiedzieć, co dokładnie się dzieje w sprawach energetyki, gdyż jest poza tymi sprawami. I to nie jest zarzut wobec wiceministra Sałka, bo robi on swoją robotę, ale przy tej okazji wychodzi archaiczny sposób zarządzania sprawami państwowymi, który pochodzi jeszcze z epoki PRL-u. Ten model zarządzania utrudnia pracę wszystkim. I rządowi, i posłom, i urzędnikom. Pisaliśmy o tym szerzej tutaj w tekście z 5 listopada 2016 r.:
Sadźmy lasy, nie budujmy wiatraków.
Redakcja stopwiatrakom.eu
Źródło: