Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Europarlament w dniu 17 stycznia 2018 r. przyjął projekty zmian w nowych regulacjach dotyczących europejskiego rynku energii. Pod wpływem intensywnego lobbingu zwolenników „czystej” energii przegłosowano zwiększenie udziału OZE w ogólnym zużyciu energii aż do poziomu 35% do 2030 r. oraz kilka innych kwestii korzystnych dla rozwoju OZE. Stało się tak, mimo iż rządy państw członkowskich rekomendowały przyjęcie celu na poziomie 27%, który sam w sobie jest już mocno wyśrubowany.
Europejski komisarz ds. energii Miguel Arias Canete wyraził na Twiterze olbrzymie zadowolenie z przyjęcia nowych regulacji w zakresie rynku energii, ale jego poglądy odzwierciedlają jedynie interesy lobbystów OZE.
Praktyczny wymiar przegłosowanych nowych celów w sektorze energii pokazuje informacja przekazana przez „WindEurope” – grupę lobbingową w zakresie OZE, która wskazała, że zwiększenie ambicji klimatycznych, czyli wzrost poziomu OZE z 27% do 35%, oznacza konieczność wydatkowania 92 mld euro więcej na nowe inwestycje w energetyce. To powinno dawać wszystkim do myślenia, o jakich kwotach rozmawiamy.
Głosowanie w Parlamencie Europejskim to dopiero początek negocjacji z Komisją Europejską i państwami członkowskimi o ostateczny kształt nowych przepisów, ale już dzisiaj widać, że porozumienie na szczeblu rządów narodowych osiągnięte w grudniu 2017 r., co do celu na poziomie 27%, zostało zerwane.
Zarówno Komisja Europejska, jak i przemysł energii odnawialnej, zainteresowane są zwiększaniem udziału OZE w miksie energetycznym. Nowe regulacje są istotnym elementem presji wywieranej na rządy państw członkowskich w zakresie przyjęcia nowych technologii energetycznych. Odbywa się to oczywiście pod hasłami przyspieszenia wypełniania zobowiązań wynikających z Porozumienia paryskiego z 2015 r., walką ze zmianami klimatycznymi, walką o czyste powietrze itd. Przyjęta przez unijnych polityków narracja utożsamia odnawialne źródła energii z troską o środowisko naturalne, co jest oczywiście jawnym nadużyciem.
OZE w polskiej perspektywie
Dla polskiej gospodarki osiągnięcie udziału OZE w końcowym zużyciu energii czy to na poziomie 27% czy 35% jest kompletnie nierealnym pomysłem, który nie jest możliwy do realizacji bez zniszczenia własnej energetyki opartej o węgiel.
Najgroźniejsza jest jednak inna przegłosowana właśnie regulacja, która odbiera de facto państwom członkowskim samodzielność w decydowaniu o swoim miksie energetycznym. Od 1 stycznia 2019 r. każde państwo będzie miało obowiązek przedstawienia Komisji Europejskiej do zatwierdzenia zintegrowany plan narodowy w zakresie energii i klimatu. Pierwszy taki plan ma dotyczyć okresu od 2021 do 2030 roku. W ten sposób polskiemu rządowi odebrano wpływ na energetykę krajową. Z uchwalonych regulacji o Unii Energetycznej wynika bowiem, że to Komisja może przedstawiać zalecenia lub podejmować inne środki zaradcze, jeśli uzna, że nie poczyniono wystarczających postępów we wdrażaniu planów lub podjęto niewystarczające działania.
Sytuacja prawna jest o tyle trudna, że bez względu na nasze stanowisko, nowe regulacje zostaną przegłosowane przez pozostałe kraje członkowskie. W taki oto sposób, chcąc nie chcąc będziemy uczestniczyli w transformacji energetycznej. Przy tej okazji warto zadać sobie pytanie o koszty wdrożenia nowych regulacji prawnych przez poszczególne kraje członkowskie UE. Sprawa ta jest pomijana milczeniem lub zbywana hasłem o malejących kosztach produkcji OZE. Tymczasem jest to kluczowa kwestia, w jaki sposób finansować przedsięwzięcia OZE i czy przymus udziału OZE w krajowej energetyce jest w ogóle legalny na gruncie prawa europejskiego. Nic takiego nie wynika z traktatów tworzących Unię Europejską, która "podobno" oparta jest o zasadę subsydiarności.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Redakcja stopwiatrakom.eu
Źródło:
[3] https://www.politico.eu/article/european-capitals-will-rain-on-parliaments-green-parade/