Skip to main content
  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

  • Prawda o wiatrakach

    StopWiatrakom.eu
    OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 14 kwiecień 2020
Odbudowa gospodarki po kryzysie wywołanym pandemią będzie utrudniona przez unijną politykę klimatyczną

Nieuchronny kryzys wywołany wstrzymaniem działalności przez wiele gałęzi gospodarki będzie niezwykle trudny do opanowania, jeżeli Unia Europejska nie porzuci raz na zawsze swoich „klimatycznych ambicji” i nie odstawi na bok wspierania niby odnawialnych źródeł energii. Autentycznie obawiamy się, że mimo załamania się unijnych gospodarek i w konsekwencji pojawienia się olbrzymiego bezrobocia, klimatyczni ideolodzy nie zamierzają odpuścić narzucania Europie swojej wizji świata pozbawionego paliw kopalnych i emisji CO2. Mimo pandemii wirusa COVID-19 z Komisji Europejskiej dobiegają wciąż głosy świadczące o tym, że opracowywane jest nowe unijne „Prawo klimatyczne”, które ma podporządkować wszystkie gałęzi gospodarki realizacji celu w postaci „neutralności klimatycznej”. Dodajmy, że celu tego nie można będzie zmienić, opóźnić, ani z niego zrezygnować.

Jeśli ktoś liczył, że post-epidemiczny kryzys gospodarczy będzie szansą na ulgę od unijnej polityki „Zielonego Ładu”, to będzie bardzo srodze zawiedziony. Eurobiurokraci, pod wodzą niderlandzkiego socjalisty - Fransa Timmermansa, w dalszym ciągu knują i spiskują, jakby tu „uratować klimat” uwalniając planetę od ludzkości, która jej „szkodzi” emitując złowrogi dwutlenek węgla.  

Jak napisał portal WNP.PL: „Prace, które Komisja podejmuje, aby przedstawić do września 2020 r. plan oceny wpływu mający na celu zwiększenie ambicji UE i ograniczenie emisji gazów cieplarnianych do 2030 r. o 50-55 proc. w porównaniu z poziomami z 1990 r., są na dobrej drodze, a Komisja będzie się ich trzymać - oświadczył na początku kwietnia wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans.

Obecny unijny cel redukcji emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku to 40 proc. Frans Timmermans. Zaznaczył, że  w perspektywie długoterminowej UE "zobowiązała się do neutralności klimatycznej do 2050 r."

- Zaproponowaliśmy ustawę klimatyczną, która uczyni ten cel prawnie wiążącym. Prace legislacyjne nad tym wnioskiem rozpoczęły się, nawet w tych trudnych okolicznościach - stwierdził Frans Timmermans.” [1]

financial crisis 544944 1280

fot. Pixabay

Mówiąc otwartym tekstem – nasza obecność w strukturach Unii Europejskiej oznacza, że polska gospodarka zostanie przymusowo zdekarbonizowana czy tego polski rząd chce czy nie chce bez względu na to, w co dzisiaj wierzą nasi polityczni przywódcy. Tutaj już nie ma żadnej – dosłownie – żadnej przestrzeni do negocjacji. Będzie sztywno narzucony cel z datą do wykonania i to bez względu na koszty, możliwości jego osiągnięcia oraz ekonomiczną opłacalność. Naiwnością jest przekonanie – silnie występujące w kręgach rządowych, że cokolwiek ugraliśmy w grudniu zeszłego roku na unijnym szczycie w sprawie naszej gospodarki. Pisaliśmy o tym w tekście pt. „Cel w postaci „neutralności klimatycznej”, to prosta droga do cywilizacyjnego upadku Europy”. [2] Dlatego też konsekwentnie i od lat zwalczamy te głupie i nieodpowiedzialne ekonomicznie pomysły rodem z dzieł Marksa, Engelsa i Spinellego.

Ostatnio najlepiej całe to towarzystwo wzajemnej adoracji podsumował Mateo Salvini – były wicepremier Włoch i szef MSZ – mówiąc:To nie Unia, to nora żmij i szakali. Najpierw pokonamy wirusa, potem zastanowimy się nad Unią. I jeśli trzeba, pożegnamy ją, nawet nie dziękując”.

Unia Europejska chce zlikwidować lotnictwo cywilne w Europie pod pretekstem „ochrony klimatu”

Żeby nie być gołosłownym i by uzmysłowić sobie skutki unijnej polityki klimatycznej ukrywanej pod enigmatyczną i oszukańczą zbitką słowną „neutralność klimatyczna” warto wsłuchać się w słowa byłego już eurokomisarza ds. klimatu i energii - Miguel Arias Cañete, który wyraźnie i bez żadnych dwuznaczności wskazał ostatnio, że jakakolwiek pomoc finansowa dla linii lotniczych powinna zostać uzależniona od spełnienia kryteriów klimatycznych. Optymalnym rozwiązaniem byłby jego zdaniem - podatek od emisji dwutlenku węgla płacony przez linie lotnicze lub też włączenie lotnictwa w system handlu emisjami dwutlenku węgla obowiązujący już w innych sektorach przemysłu. [3]

1151.1 MACanete foto

fot. Julien Warnand / EPA. Źródło: https://www.theguardian.com/environment/2020/apr/01/financial-help-for-airlines-should-come-with-strict-climate-conditions

Oczywistym efektem takich decyzji będzie zapaść na europejskim rynku lotniczym, gdyż ceny biletów wzrosną wtedy na tyle mocno, że ruch lotniczy ulegnie znaczącej redukcji. Jednak to nie ewentualny upadek rynku lotniczego martwi Miguel Arias Cañete, ale to, że koniec epidemii wirusa może przynieść wzrost emisji dwutlenku węgla, gdy samoloty przewoźników lotniczych znów zaczną latać. Dlatego były komisarz domaga się uzależnienia pomocy publicznej dla linii lotniczych od narzucenia im „wymogów klimatycznych”. „To musi być uwarunkowane [celami klimatycznymi – red.], w przeciwnym razie, kiedy skończy się epidemia, zobaczymy taki sam lub wyższy poziom emisji dwutlenku węgla [z lotnictwa]”, powiedział Miguel Arias Cañete. [3]

Pomoc dla rynku lotniczego jest palącą koniecznością, gdyż ruch lotniczy w przeciągu miesiąca zmalał w Europie o ponad 90%. Wykonywane są jedynie nieliczne loty cargo ze sprzętem medycznym i do niedawna jeszcze zwożono do kraju turystów, którzy wylecieli na wypoczynek. Dzisiaj samoloty, piloci, personel pokładowy i obsługa naziemna nie ma co robić, czyli nie zarabia na swoje pensje. Oznacza to, że linie lotnicze będą ogłaszały upadłość i nawet zakończenie epidemii nie sprawi, że ruch lotniczy sam z siebie wróci do poziomu z początku roku. Odbudowanie się rynku zajmie wiele miesięcy i uzależnione jest od długości okresu epidemii.

Tymczasem aktywiści klimatyczni, m.in. Greenpeace, zaczęli publicznie domagać się radykalnych zmian na rynku lotniczym. W liście skierowanym do brytyjskiego kanclerza skarbu Rishi Sunaka wezwali oni rząd do „obejmowania udziałów w liniach lotniczych zamiast rozdawania gotówki lub pożyczek. (…) W dalszej perspektywie chcą zapewnienia wsparcia dla „sprawiedliwego transformacji” pracowników [sektora lotniczego – dopisek redakcji] w celu przejścia do pracy w branżach niskoemisyjnych. Chcą także nowego systemu podatkowego [dla lotnictwa – dopisek redakcji], który obejmie opłatę za częste latanie lub opłatę za wykonane mile lotnicze, które zastąpią opłatę za lot pasażerski, co zmniejszyłoby popyt na latanie bez usuwania dostępu do samych lotów, dla tych, którzy mają ograniczone alternatywy lub ograniczone zasoby, poprzez przeniesienie obciążenia podatkowego na osoby często podróżujące w celach turystycznych.[3]

O tym wszystkim pisze niezawodne narzędzie klimatycznej propagandy i robienia ludziom wody z mózgu, czyli angielski „The Guardian”. Warto jednak pamiętać, że postęp technologiczny w lotnictwie nie zapewni takiej skali redukcji emisji dwutlenku węgla, jaką zakłada dzisiaj Komisja Europejska. Trudno sobie dzisiaj wyobrazić, by samoloty mogły być napędzane innym paliwem niż benzyna lotnicza. Samoloty elektryczne, napędzane wodorem lub Słońcem, to pieśń przyszłości i to bardzo niepewnej. Prędzej już wrócą do eksploatacji sterowce. Jedno jest pewne, że naciski na rynek lotniczy będzie bardzo silny, by ludzie w ogóle zrezygnowali z latania.

W tym kontekście aż się prosi, by zrewidować mocarstwowe plany rządu w przedmiocie budowy gigantycznego lotniska kontynentalnego między Warszawą a Łodzią mającego obsługiwać od 40 do 100 mln pasażerów rocznie. W świetle trwającego już załamania rynku przewozów lotniczych oraz nowych unijnych planów w zakresie osiągania „neutralności klimatycznej” przez gospodarki państw członkowskich wydawanie miliardów złotych na budowę lotniska jest delikatnie rzecz ujmując nietrafionym pomysłem. Jesteśmy więcej niż pewni, że znajdą się dużo ważniejsze potrzeby niż budowa lotniska, które może nigdy nie zacząć działać, bo Unia – pod pretekstem „ochrony klimatu” zwyczajnie zaora lotnictwo cywilne, dokładnie tak samo, jako to już zrobiła z przemysłem ciężkim i energetyką. Pojęcie „ucieczki emisji” nie powstało bez przyczyny, to opisuje ucieczkę europejskiego przemysłu do krajów, gdzie nie prowadzi się ideologicznej polityki gospodarczej rodem z podręczników „socjalizmu naukowego”.

Gigantyczne i wciąż nieznane koszty „neutralności klimatycznej”

Zamiast komentarza na koniec jeszcze jeden cytat z WNP.PL, który uświadamia nam, o jakich kosztach mówimy myśląc o „neutralności klimatycznej”.

„Co do jednego, jak się wydaje, wszyscy są  zgodni, a mianowicie, że neutralność klimatyczna oznacza wysokie koszty. Według szacunków KE realizacja europejskiej strategii neutralności klimatycznej do roku 2050 będzie wymagała poniesienia nakładów w wysokości do 2,8 proc. PKB Unii Europejskiej, co przekłada się na koszty w wysokości od 520 do 575 mld euro rocznie dla całej gospodarki unijnej.

W przypadku Polski neutralność klimatyczna może wymagać w samej energetyce zainwestowania nawet ponad 200 mld euro. Polski Komitet Energii Elektrycznej podał, że zgodnie z analizą "Scenariusze niskoemisyjnego sektora energii w Polsce i UE w perspektywie roku 2050 r." szacowane koszty inwestycyjne dla samego polskiego sektora energetycznego, które umożliwią osiągnięcie celu redukcji o 96-97 proc. w 2050 r. wyniosą 179-206 mld euro w latach 2021-2050 (nie uwzględniając dodatkowych wydatków na zakup uprawnień do emisji CO2).

- Należy zauważyć, że koszty ewentualnego osiągnięcia neutralności klimatycznej przez Polskę są znacząco wyższe niż średnia dla państw UE i mogą oznaczać konieczność dodatkowych inwestycji rzędu 1-3 proc. PKB, co przekłada się na inwestycje rzędu nawet 400 mld euro w okresie 2021--2050 - podał w odpowiedzi na interpelację poselską Adam Guibourgé-Czetwertyński, wiceminister klimatu.”
[1]

Czytając to wszystko wciąż zadajemy sobie to samo pytanie – po co nam tam cała Unia, skoro oczywistym efektem wdrożenia „neutralności klimatycznej” do gospodarki i jej rzeczywiste zdekarbonizowanie oznaczać będzie upadek całych sektorów gospodarki i miliony bezrobotnych. Oznaczać też będzie pozbawienie społeczeństwa dobrodziejstw współczesnej cywilizacji w postaci energii elektrycznej, ciepła czy też korzystania z samochodu i samolotu. Kto za to wszystko zapłaci, a kto na tym skorzysta? Jedno jest pewne polska gospodarka straci setki tysięcy miejsc pracy, a ludzie źródło utrzymania.

Tłumaczenie, opracowanie i komentarz

Redakcja stopwiatrakom.eu

Źródło:

[1] https://www.wnp.pl/artykuly/zielony-lad-na-rozdrozu,377677.html – publ. z dn. 13.04.2020 r.

[2] http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2863-cel-w-postaci-%E2%80%9Eneutralno%C5%9Bci-klimatycznej%E2%80%9D,-to-prosta-droga-do-cywilizacyjnego-upadku-europy.html – publ. z dn. 01.03.2020 r.

[3] https://www.theguardian.com/environment/2020/apr/01/financial-help-for-airlines-should-come-with-strict-climate-conditions - publ. z dn. 01.04.2020 r.