Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Zdaniem Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej (PKEE) Porozumienie Rady UE ds. Środowiska z 28 lutego br. w sprawie reformy handlu emisjami CO2 jest szkodliwe dla polskiego przemysłu i stawia polski sektor elektroenergetyczny w bardzo trudnej sytuacji. Rada UE wsparła daleko idące reformy EU ETS prowadzące do wzrostu cen uprawnień emisyjnych, nie dokonując w zamian zwiększenia mechanizmów kompensacyjnych ani ułatwień w ich wykorzystaniu. Czy to już koniec polskich zabiegów o korzystne zmiany w systemie handlu emisjami CO2?
W opinii PKEE zaproponowane przez Komisję Europejską zmiany w systemie handlu emisjami gazów cieplarnianych są niekorzystne dla polskiej energetyki. Zdaniem Komitetu są to:
1) zwiększenie tzw. rezerwy stabilizacyjnej – podwojenie wolumenu uprawnień wycofywanych z rynku z 12% do 24% rocznie w latach 2019-2023.
2) kasowanie uprawnień w ilości, która na dziś jest trudna do ustalenia. Zgodnie z szacunkami analityków, umarzanie uprawnień w propozycji Rady oznacza w praktyce zaostrzenie celu redukcji emisji w EU ETS z 43% do ok. 54% od 2005 r. do 2030 r. Jest to kolejne zaostrzenie celów redukcyjnych Unii Europejskiej.
3) zmiana podziału uprawnień na pulę aukcyjną i darmową. Zmniejszono pulę aukcyjną z 57% do 55%, co oznacza faktyczne zmniejszenie darmowych przydziałów dla polskiego sektora energetycznego w stosunku do wielkości wynegocjowanej w 2014 r.
fot. Pixabay/CC0 Domena publiczna
Reformy zaproponowane przez Komisję Europejską, powodują, że handel emisjami dwutlenku węgla, traci całkowicie charakter instrumentu rynkowego, a przypomina coraz bardziej podatek węglowy. Jest to ni mniej ni więcej tylko urzędowa kara za emisję dwutlenku węgla.
Polski Komitet Energii Elektrycznej pisze wprost:
Analizy przeprowadzone przez renomowaną firmę ICIS na zlecenie EURELECTRIC wskazują, że sama polska energetyka poniesie koszty zakupu uprawnień do emisji w wysokości ok. 130 mld PLN w okresie 2021-2030. Jednocześnie, wartość rynkowa negocjowanych mechanizmów kompensacyjnych, które mają neutralizować dodatkowe koszty – derogacja CO2 oraz Fundusz Modernizacyjny – szacowana jest na ok. 40 mld PLN. Łatwo policzyć, że polska energetyka będzie musiała dopłacić netto za uprawnienia ok. 90 mld PLN. Jest to bilans znacznie gorszy niż w obecnym okresie rozliczeniowym w EU ETS, który kończy się w 2020 r.
Jak pisze PKEE, polski sektor energetyczny proponował konkretne rozwiązania prowadzące do neutralizacji kosztów reform EU ETS dla krajowej energetyki. Została też zbudowana koalicja przedstawicieli sektorów energetycznych z sześciu krajów – z Bułgarii, Chorwacji, Estonii, Grecji, Polski, Rumunii. Niestety mimo podjętych przez sektor działań, propozycje te nie zostały zaakceptowane na Radzie. Zaostrzenie systemu handlu emisjami CO2 poprzez mechanizmy wycofywania uprawnień oraz brak zwiększenia i udrożnienia mechanizmów kompensacyjnych, prowadzą do obciążenia energetyki krajowej ogromnymi kosztami zakupu uprawnień emisyjnych, wzrostu cen energii a w efekcie poważnymi negatywnymi skutkami dla gospodarki i poziomu życia obywateli.
- [Nasz komentarz] Działania Komisji Europejskiej mające na celu dekarbonizację europejskich gospodarek przybierają na sile. Realizowane są kolejne posunięcia, które osłabiają pozycję polskiej gospodarki, gdyż wymuszają na Polsce wygaszanie polskiego górnictwa węgla kamiennego i brunatnego, a tym samym na transformację energetyczną w kierunku OZE, bez względu na koszty i bez względu na specyfikę naszej gospodarki. O węglowych obsesjach UE pisaliśmy tutaj:
To wszystko dzieje się mimo wyraźnych zapisów w traktatowych, które dają państwom członkowskim swobodę kształtowania swojego miksu energetycznego. Przepis art. 194 ust. 2 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) mówi, że polityka energetyczna Unii nie może naruszać prawa państwa członkowskiego „do określania warunków wykorzystania jego zasobów energetycznych, wyboru między różnymi źródłami energii i ogólnej struktury zaopatrzenia w energię”. Wszystko to, co ingeruje w tę swobodę narusza Traktat.
Sprawy przybierają zły obrót i niezbędne jest podjęcie zdecydowanych działań prawnych przeciwko Komisji Europejskiej, która bez żadnych skrupułów narusza kompetencje państwa członkowskiego w zakresie jego odpowiedzialności za bezpieczeństwo narodowe w rozumieniu art. 4 ust. 2 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE). Trudno bowiem wykazać, że zapewnienie ciągłości dostaw energii na terytorium Polski nie wchodzi w skład pojęcia bezpieczeństwa narodowego. W tym zakresie Komisja nie ma żadnych argumentów prawnych, poza własnymi nadmiernymi ambicjami politycznymi.
W takiej sytuacji konieczne jest składanie skarg na wszystkie akty prawne, które przyjmuje Komisja, Rada czy Parlament w trybie art. 263 TFUE, gdyż jest to jedyna ścieżka prawna, która umożliwia badanie legalności takich aktów. Skargę mogą wnieść także polskie grupy energetyczne lub inne osoby poszkodowane działaniami organów Unii. Jeżeli teraz sprawa zostanie zlekceważona, to za dziesięć lat będziemy mieli prąd na kartki i pracować przy świecach.
Sadźmy lasy nie budujmy wiatraków
Redakcja stopwiatrakom.eu
Źródło: