Marginalna i nic nieznacząca w Sejmie partia opozycyjna występująca pod nazwą „.Nowoczesna” znowu próbuje zaistnieć na scenie politycznej. Tym razem trafiło na uchwaloną w maju 2016 r. ustawę odległościową. Nowoczesna liczy, że zyska zaufanie wyborców lansując się z wiatrakami. No cóż, wierzyć można we wszystko, co się chce. Można wierzyć nawet w wiatraki. Jeśli jednak partia chce umożliwić powrót wiatrakowców do gry, to powodzenia nie wróżymy. Już my o to zadbamy, by nikt na taką partię nie zagłosował. Kto popiera wiatraki musi odejść raz na zawsze z polityki, z rządu i samorządu.
W dniu 29 maja br. w Sejmie odbyły się konsultacje projektu zmian w prawie dotyczącym elektrowni wiatrowych, który przygotowali posłowie Nowoczesnej. Według Nowoczesnej potrzebne są regulacje, które odblokują budowę farm wiatrowych w Polsce. Partia uważa, że:
Nowa ustawa ma zlikwidować wszystkie negatywne skutki obowiązującej, przeforsowanej w ubiegłym roku przez posłów PiS ustawy. Skutki tego prawa odczuwają przedsiębiorcy, których firmy padają, zwijają sieci elektryczne lub zwalniają pracowników, inwestorzy, którzy zainwestowali w wiatraki, a następnie utracili zaufanie w stabilności prawodawstwa oraz samorządy terytorialne (podkreślanie redakcji). Jest prawdopodobne, że skarb państwa będzie musiał wypłacić odszkodowania dla przedsiębiorców, którzy musieli zakończyć działalność w związku z wprowadzonymi rok temu przepisami.
fot. fragment strony internetowej www.nowoczesna.org
Poseł Nowoczesnej - Zbigniew Gryglas mówił wprost:
„Zielona energia to nasza przyszłość, uwolnijmy rozwój energetyki wiatrowej w Polsce.”
Nowoczesna proponuje wprowadzenie zmian, które zostały opisane w 13 punktach. Można o nich przeczytać pod poniższym linkiem:
Proponuje się m.in.: wprowadzenie możliwości uzyskania decyzji o warunkach zabudowy dla małych inwestycji składających się max. 3 EW o mocy nie większej niż 6 MW; zastąpienie kryterium odległościowego 10H normatywami uzależnionymi od maksymalnej mocy akustycznej; usunięcie z ustawy zapisu o utracie ważności wydanych przed dniem wejścia w życie ustawy odległościowej pozwoleń na budowę co do których w terminie 3 lat nie zostanie wydana decyzja o użytkowaniu elektrowni; usunięcia z ustawy zapisu o nakazie rozbiórki elektrowni; co do których nie zostanie wydana w ciągu 3 lat decyzja o pozwoleniu na użytkowanie; przywrócenia definicji budowli i obciążeń podatkowych do stanu prawnego sprzed dnia wejścia w życie ustawy; przywrócenie kompetencji Starostom Powiatowym do wydawania decyzji budowlanych.
[Nasz komentarz] Zdaniem posłów Nowoczesnej, uchylenie ustawy odległościowej i wszystkich jej skutków będzie idealnym rozwiązaniem wszelkich trudności w energetyce wiatrowej, choć w samych ostatecznych pozwoleniach na budowę jest lekko licząc 1.000 MW mocy wiatrowych. Jak widać, partyjka ta cierpi na jakąś poważną wadę, która objawia się całkowitym brakiem wyczucia rzeczywistych problemów społecznych, wagi i znaczenia niektórych spraw. Może z punktu widzenia Warszawki, jadąc autostradą do spa lub na narty wiatraki „ładnie” wyglądają z daleka, ale możemy wszystkich fanów „zielonego postępu” zapewnić, że ładnie to wygląda to tylko na obrazku, a i to po przeróbkach w Photoshopie.
Nie będziemy się dłużej zajmować Nowoczesną, sprytnym panem Rysiem i panem Zbysiem, bo szkoda nam czasu na polityczny folklor. Naszych czytelników uprzejmie tylko prosimy, by przy każdej okazji pamiętali, że partia ta popiera budowę wiatraków bez żadnych zasad i reguł. Do posłów z Nowoczesnej chyba jeszcze nie dotarło, że światowy trend gospodarczy właśnie się odwrócił i „zielona” energetyka będzie musiała sobie poradzić w zupełnie nowym otoczeniu biznesowym. Energetyce wiatrowej nie pomogą już żadne pieniądze, lobbing i polityczne wpływy w Europie, gdyż wypowiedzenie przez prezydenta Trumpa Porozumienia paryskiego kończy erę światowego kłamstwa klimatycznego. Wiadomo już, że dane dotyczące wzrostu temperatur na Ziemi były przez usłużnych naukowców naciągane dla osiągnięcia efektu medialnego i tylko po to, by dać eurobiurokratom argumenty do ręki, by wymusić stosowanie technologii produkcji energii elektrycznej z OZE. Jeszcze się trochę Niemcy połudzą. Będą psioczyć i pomstować na prezydenta Trumpa, ale upadek zielonego imperium jest nieuchronny i oczywisty.
Pisaliśmy wielokrotnie, że transfer środków publicznych na „zieloną” energetykę, w którymś momencie się skończy. Ci co się nas posłuchali i zdążyli, to sprzedali biznes wiatrakowy w Polsce i wyjechali. Ci najbardziej gorliwi, tacy jak np. znajomy wójt z Zachodniopomorskiego, wciąż wierzą, że kilka wiatraków pozwoli uratować budżet gminy przed bankructwem i wprowadzeniem zarządu komisarycznego. Dlatego taki wójt potrafił wydać decyzję środowiskową mimo braku uzgodnienia ze strony RDOŚ i bez żadnych konsultacji społecznych. Co więcej potrafił także wydać decyzję o warunkach zabudowy w ciągu kilku dni od złożenia wniosku do urzędu gminy przez inwestora i to mimo, że decyzja środowiskowa nawet nie była jeszcze ostateczna i została skutecznie zaskarżona. Nawet stron nie ustalił. Bo i po co, jak wdrażany jest postęp na wsi.
Wiemy, że w wielu gminach i w starostwach wciąż jeszcze siedzą zwolennicy energetyki wiatrowej i pracują nad tym, jakby tu jeszcze „uratować” choć trochę zielonych inwestycji. Toczą się jeszcze postępowania środowiskowe i pozwolenia na budowę dla wiatraków. Niektórzy wciąż nie mogą uwierzyć, że to jest już koniec wiatrakowania Polski. Dla nich wszystkich i dla posłów z Nowoczesnej, specjalny utwór, czyli ballada Wojciecha Młynarskiego w mistrzowskim wykonaniu Edwarda Dziewońskiego: https://www.youtube.com/watch?v=GIt8oXcluxw
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Źródło:
[2] http://www.cire.pl/item,146416,1,0,0,0,0,0,nowoczesna-proponuje-zmiany-w-prawie-dla-wiatrakow.html
