Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Publikujemy dzisiaj wypowiedź Przewodniczącego Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność” Dominika Kolorza, który postanowił skomentować kończący się szczyt klimatyczny w Katowicach. [1] To już kolejna wypowiedź przedstawiciela górniczych związków zawodowych, który bardzo trafnie wskazuje na absurdalność prowadzonej przez Unię Europejską polityki w dziedzinie walki z klimatem [2] oraz wyraża olbrzymie zaniepokojenie wypowiedziami polskiego rządu o planach dekarbonizacji całej gospodarki.
Dzisiaj widać już jasno i wyraźnie do czego zmierza dekarbonizacja energetyki oraz całej gospodarki i co będzie końcowym efektem prowadzonej walki z węglem, z dwutlenkiem węgla oraz z klimatem. Tym efektem będzie powszechna bieda i załamanie stanu finansów państwa. Przypominają się słowa Stefana Kisielewskiego, który w takich sytuacjach zwykł mawiać, że to nie jest kryzys, to rezultat. Rezultat walki z nieistniejącymi problemami, które dopiero tworzą realne kłopoty. W tym przypadku, w wyniku walki z węglem dostajemy: likwidację miejsc pracy, ubóstwo społeczeństwa i obniżenie ogólnego poziomu życia na skutek pozbawienia dostępu do taniej i łatwo dostępnej energii. Za obsesje i fiksacje na punkcie klimatu, niestety zapłacimy wszyscy.
Dokładnie o tym mówi Dominik Kolorz z NSZZ Solidarność wskazując, że: „receptą na gospodarcze i społeczne skutki dekarbonizacji ma być tzw. „sprawiedliwa transformacja”. W skrócie chodzi o to, że miejsca pracy, które stracimy w związku z likwidacją przemysłu mają zostać zrekompensowane przez miejsca pracy w nowych branżach. Ta koncepcja bardzo ładnie brzmi, ale jest niestety kompletną wydmuszką.” [1]
Kolorz przywołuje przykład restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego na Górnym Śląsku, jako dowód do czego może prowadzić taka gwałtowana i nieprzemyślana transformacja gospodarki i mówi, że: „Sprawiedliwa transformacja” przyniesie podobne skutki, tylko na nieporównywalnie większą skalę.” [1]
fot. Pixabay
Kolorz zarzuca polskim politykom, delikatnie rzecz ujmując – hipokryzję, gdyż każdemu rozmówcy mówią, coś zupełnie innego. „Najwyżsi przedstawiciele polskich władz na akademiach barbórkowych podkreślali znaczenie węgla dla polskiej gospodarki, po czym jechali na szczyt i mówili już zupełnie co innego. Raz wskazywali, że tego węgla trzeba się pozbyć jak najszybciej, a innym razem, że musi to być proces rozłożony w czasie. (…) Innymi słowy wypowiedzi większości polityków obozu rządzącego w mniejszym lub większym stopniu wpisują się w główny nurt obowiązujący na COP24. Nurt dekarbonizacji, odejścia od węgla, który dla naszego regionu oznacza po prostu gospodarczą śmierć, a dla polskiego społeczeństwa obniżenie poziomu życia, bo dekarbonizacja to bardzo droga energia przez całe dekady.” [1]
Wypowiedzi Dominika Kolorza nie należy żaden sposób lekceważyć, gdyż z jego wypowiedzi wnioskujemy, że ma naprawdę bardzo dobrą orientację w zawiłościach polityki klimatycznej i doskonale rozumie do czego prowadzi kierowanie się ideologią w gospodarce. Można powtórzyć za przewodniczącym związku - Myśmy to już przerabiali zaraz na początku lat 90-tych XX wieku, kiedy radykalnie i znacząco pogorszył się i tak już niski poziom życia ludności.
Oddając całą gospodarkę w ręce eurobiurokratów z Komisji Europejskiej, którzy dbają jedynie o interesy własne i dużych, globalnych korporacji, ukręciliśmy sobie sznur, na którym zostanie powieszony nasz kraj i sprowadzony do rynku zbytu produktów wytwarzanych zupełnie gdzie indziej. To m.in. efekt Traktatu z Lisbony. Pisaliśmy już, że co raz więcej osób dostrzega, że nowa religia klimatyczna, to wynalazek mający na celu wyduszenie z biednych i słabych krajów jeszcze więcej pieniędzy dla tych, co już i tak są bogaci. Unia Europejska, a wraz z nią Polska, pogrążają się w antywęglowej krucjacie i zupełnie nie zauważają, że największe światowe gospodarki lekceważą unijne obsesje na temat walki z klimatem. Kierują się swoim interesem, a nie ideologią klimatyczną. Kolorz podsumował to tak:
„(…) kraje emitujące najwięcej CO2, takie jak Chiny, USA, Rosja czy Indie, mają w głębokim poważaniu politykę klimatyczną i nie chcą słyszeć o żadnych redukcjach emisji. Tymczasem Unia Europejska, która jest odpowiedzialna zaledwie za 10 proc. globalnej emisji CO2 brnie w klimatyczne szaleństwo. Kosztem rujnowania własnej gospodarki i zubożenia społeczeństwa.” [1]
[Nasz komentarz] Na tym tle doskonale widać, że rząd Morawieckiego oraz minister energii Krzysztof Tchórzewski nie mają żadnego pomysłu na wydostanie się z klimatycznej pułapki zastawionej przez Berlin wraz z Komisją Europejską, o czym pisaliśmy już w tekście z dnia 20 listopada br. [3] Wskazywaliśmy w nim m.in. na to, że Ministerstwo Energii pozoruje działania licząc po cichu, że uda się wypłatami rekompensat zasłonić problem, który nazywa się polityka klimatyczno-energetyczna.
Stało się tak, jak pisaliśmy, czyli nic nie zostało zrobione. Trwa natomiast festiwal pomyłek, zapewnień i obietnic, tak ze strony ministra Tchórzewskiego, jak i premiera Morawieckiego. Prasa już spekuluje o dymisji nieudolnego ministra.
Oczywistą rzeczą jest to, że tak rządu, jak i spółek energetycznych nie stać na żadne rozwiązanie polegające na dokładaniu do ceny energii dla odbiorców końcowych, gdyż jako spółki handlowe są obowiązane do wypracowywania zysków, a nie do świadczenia pomocy socjalnej. Nawet proponowana jednorazowa obniżka akcyzy na energię, to tylko kropla w morzu potrzeb, z uwagi na wysoką cenę uprawnień do emisji CO2. Oczywiście, rząd nie ma pomysłu na jakiekolwiek rekompensaty czy też ulgi dla administracji samorządowej, rządowej czy też podmiotów świadczących usługi publiczne typu szkoły, szpitale, kolej lub szynowa komunikacja miejska. Samorządy już głośno dopominają się o szybkie działania osłonowe, gdyż budżety na przyszły rok będą bardzo napięte.
Tymczasem sprawa jest prosta – im bardziej ambitna polityka klimatyczna, bym bardziej opłakane efekty ona przynosi i drożej kosztuje. Cytowany już dzisiaj wielokrotnie przewodniczący Kolorz bardzo trafnie zauważył, że: „kraje emitujące najwięcej CO2, takie jak Chiny, USA, Rosja czy Indie, mają w głębokim poważaniu politykę klimatyczną i nie chcą słyszeć o żadnych redukcjach emisji”. [1]
Skoro dokładnie tak jest, to nie pozostaje nam nic innego, jak tylko podziękować za współpracę alarmistom klimatycznym i zacząć odbudowywać polską energetykę, pozbywając się niepotrzebnego balastu w postaci polityki klimatyczno – energetycznej. Mamy duże ilości własnych surowców energetycznych, które z powodzeniem można skomercjalizować. Trzeba jednak chcieć i mieć pomysł na to, by Polska i Polacy czerpali z zasobów surowców energetycznych, które posiadamy. Na razie wygląda na to, że rząd Morawieckiego postanowił za wszelką cenę udowodnić znaną polityczną regułę, które stwierdza, że: „Rząd rządzi tak długo, jak szybko i sprawnie rozwiązuje problemy, które stwarza samym swoim istnieniem.”.
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] http://www.solidarnosckatowice.pl/pl-PL/dominik_kolorz-_czym_skonczy_sie_klimatyczne_szalenstwo.html