Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowego budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027 i zaskoczenia nie ma, gdyż jej priorytety są znane od dawna: wspieranie walki z klimatem, wspieranie muzułmańskiej imigracji, zwalczanie niezależności państw członkowskich Unii oraz zacieranie śladów chrześcijańskiej tożsamości kulturowej Europy.
Zwracamy szczególną uwagę na dokonania Komisji Europejskiej, gdyż jest to dzisiaj jedyny ośrodek władzy w Europie, który nie pochodzi z jakichkolwiek wyborów, które miały charakter powszechny, demokratyczny i pluralistyczny, a mimo to ma własne, silne ambicje polityczne i chce rządzić bez oglądania się na nikogo. To nawet wytykany palcami przez politycznych estetów Prezydent Rosji Włodzimierz Putin staje w wyborcze szranki, a taka Komisja Europejska nie, a mimo to ma się za uosobienie demokracji i praworządności. Dokładnie tak samo, jak Komitet Centralny nieboszczki partii komunistycznej złożony z partyjnych czynowników wybieranych przez samych siebie. Kto nie widzi tych zależności, niech odpowie sobie na pytanie, dlaczego Przewodniczący Komisji Europejskiej – Jan Klaudiusz Juncker, pojawił się na 200-tnej rocznicy urodzin Karola Marksa w Trewirze? Odpowiedź jest prosta, oddawał hołd duchowemu ojcu Unii Europejskiej.
Nowy budżet, nowe problemy
Sprawa nowego budżetu Unii Europejskiej na lata 2021 – 2027 jest o tyle ważna, że po wystąpieniu Wielkiej Brytanii z Unii, co ostatecznie nastąpi w 2019 r., unijny budżet będzie mniejszy, a na dodatek, chętnych do podziału mniejszego tortu przybyło. Stąd pomysły Komisji na uratowanie status quo i zachowanie stanu posiadania. Propozycję budżetu należy odczytywać, jako próbę zajęcia strategicznego stanowiska, z którego państwom członkowskim trudno będzie wyrzucić Komisję. Pamiętać przy tym należy, że w przyszłym roku czekają nas wyboru do Parlamentu Europejskiego i z pewnością pojawi się już nowy skład Komisji Europejskiej z jej nowym Przewodniczącym. Pijaczyna Juncker jest już wystarczająco mocno skompromitowany, by mógł być dalej przydatny Berlinowi. Tym razem Angela Merkel będzie chciała oddać sprawy Unii w pewniejsze ręce, kto wie, czy nie w swoje własne, gdyż nawet sami Niemcy mają już jej serdecznie dość i warto się ewakuować na bezpieczną posadkę. Stąd możliwe są różne scenariusze i tak naprawdę Polska, prowadząc mądrą grę mogłaby znacząco osłabić unijne centrum decyzyjne i Berlin, choćby przez radykalne zmniejszenie składki unijnej, ale …nasi politycy, wciąż dają się nabierać na piękne słowa cioci Anieli i paciorki.
Opublikowane przez Komisję w dniu 2 maja 2018 r. projekty dokumentów budżetowych są mocno enigmatyczne i jak na razie na razie niewiele z nich wynika, poza ogólnymi kwotami i wskazaniem kierunków przyszłej aktywności samej Unii. [1] Można zresztą wszystko to sprawdzić samemu tutaj: https://ec.europa.eu/commission/publications/factsheets-long-term-budget-proposals_pl
Nas interesuje oczywiście polityka klimatyczno-energetyczna Unii, gdyż jest to „oczko w głowie” naszego zachodniego sąsiada, który, jak tylko może narzuca innym krajom swój pomysł na energetykę i gospodarkę, udając przy tym, że u siebie w kraju mu to wychodzi znakomicie, choć z doświadczenia wynika, że zazwyczaj jest dokładnie odwrotnie niż mówią Niemcy. Z opublikowanych dokumentów wynika, że Komisja Europejska postanowiła, że we wszystkich programach unijnych była uwzględniana problematyka klimatu, tak aby co najmniej 25% wszystkich wydatków Unii przyczyniało się do realizacji celów związanych z klimatem. O czym nie omieszkał się pochwalić eurokomisarz klimatyczny Canete.
fot. Twitter
Tymczasem wcale nie chodzi o to, czy 25% czy 40% budżetu Unii Europejskiej będzie przeznaczanych na sprawy walki z klimatem, ale o to, że w każdym obszarze zainteresowania Unii, Komisja planuje przemycać politykę klimatyczną i realizację celów zrównoważonego rozwoju. Komisja pisze o tym wprost:
„Unia Europejska jest światowym liderem w dziedzinie polityki zrównoważonego rozwoju i polityki dotyczącej klimatu. UE wykazała się zaangażowaniem we wdrażanie Porozumienia paryskiego i walki ze zmianami klimatu poprzez uwzględnianie wydatków na działania w dziedzinie klimatu we wszystkich programach UE.
Komisja uwzględniła działania w zakresie klimatu we wszystkich głównych programach wydatków UE, w szczególności w polityce spójności, rozwoju regionalnym, energetyce, transporcie, badaniach i innowacjach, wspólnej polityce rolnej, a także w unijnej polityce rozwoju, co sprawia, że budżet UE jest siłą napędową zrównoważonego rozwoju.
Komisja przyjmie pod koniec roku dokument analityczny "W kierunku zrównoważonej Europy do 2030 r., W sprawie dalszych działań związanych z celami zrównoważonego rozwoju ONZ, w tym w sprawie Paryskiego porozumienia w sprawie zmian klimatu", w celu omówienia możliwych sposobów integracji Cele Zrównoważonego Rozwoju idą dalej w kształtowaniu polityki UE.” [2]
Co to oznacza w praktyce pisaliśmy m.in. w publikacji z dnia 4 marca 2018 r. [3], wskazując o co naprawdę chodzi w „celach zrównoważonego rozwoju” i jakiego rodzaju ideologia kryje się za nimi. Dlatego też takie właśnie powiązanie budżetu Unii ze „zrównoważonym rozwojem” jest bardzo niebezpieczną mieszanką polityczną. Obronić się przed nią można tylko w jeden sposób – radykalnie zmniejszając unijny budżet, co zmusi do myślenia eurokomisarzy lub opuszczając samą Unię.
Budżet niskowęglowy
Z oficjalnych komunikatów Komisji Europejskiej nie sposób też wywnioskować na co konkretnie mają zostać przeznaczone środki w ramach polityki klimatyczno-energetycznej, gdyż „misja klimatyczna” nie jest w unijnych przepisach w ogóle określona. Jednak „aktywiści klimatyczni”, pełniący rolę forpoczty samej Komisji, już nie owijają w bawełnę, czego naprawdę chcą i wyraźnie mówią, że, aby osiągnąć niskoemisyjną gospodarkę, zgodnie z celami Porozumienia paryskiego trzeba wydawać „na klimat” 170 miliardów euro rocznie.
„Wielu interesariuszy naciska na znacznie więcej niż 25% na stole. Parlament Europejski chce zwiększyć wydatki klimatyczne do 30%; Macron chce wydać 40% na ekologiczne przemiany; a Zieloni chcą 50% środków na klimat. Spodziewamy się presji na wzrost wartości wydatków klimatycznych w wyniku postępu w negocjacjach, a nie na stopniowe ich zmniejszanie.” [4]
Warto zapoznać się też wypowiedzią Jonathana Gaventa – szefa think tanku klimatycznego „E3G” działającego, jak sami o sobie piszą, „na rzecz globalnego przyspieszenia przejścia na gospodarkę niskoemisyjną” na portalu euraktiv.com z dn. 2 maja br.
Gaventa pisze tak:
„Kolejne wieloletnie ramy finansowe Unii Europejskiej muszą odzwierciedlać zobowiązanie podjęte przez Unię w celu obniżenia emisyjności gospodarki, zgodnie z celami Porozumienia paryskiego.
W przeciwieństwie do obecnego budżetu, który finansuje zarówno projekty o wysokim poziomie emisji dwutlenku węgla, jak i o niskiej emisji dwutlenku węgla, oznacza to przełożenie całego następnego budżetu na wsparcie transformacji gospodarczej niskowęglowej.” [5]
Aby to osiągnąć proponuje on pięć działań:
- większe zaangażowanie pieniędzy z Unii, w celu wykorzystania prywatnego finansowania technologii niskowęglowych. Budżet UE musi zrobić wszystko, co w jego mocy, aby zwiększyć wykorzystanie funduszy unijnych, aby wykorzystać kapitał prywatny potrzebny do uzupełnienia braków inwestycyjnych;
- zaprzestanie finansowania projektów o dużej zawartości węgla. Długoterminowy budżet UE powinien to uwzględnić i zaprzestać dokonywania płatności na projekty związane z infrastrukturą o wysokiej zawartości węgla, takie jak gazociągi;
- zwiększone inwestowanie w innowacje w zakresie czystych technologii. Budżet UE powinien określać priorytetowe wyzwania związane z dekarbonizacją przemysłu, a następnie łączyć je z finansowaniem badań, innowacji i wdrażania. Ogólna misja na rzecz innowacji w UE powinna być jasna: emisje netto zerowe do 2050 r.;
- dostosowywanie się do klimatu i bezpieczeństwo. Zmiana klimatu stanowi rosnące zagrożenie dla bezpieczeństwa UE, a straty gospodarcze związane z klimatem podwajają się w ciągu ostatnich 10 lat. (…) wszystkie inwestycje finansowane z budżetu UE muszą być odporne na bardziej ekstremalne warunki klimatyczne;
- wsparcie dla społeczności w okresie transformacji. Oczekuje się, że chociaż innowacje, cyfryzacja i dekarbonizacja stworzą więcej miejsc pracy niż je zniszczą, to trendy te stanowią poważne wyzwanie dla społeczności w dużym stopniu zależnych od starszych gałęzi przemysłu. Społeczności te potrzebują ukierunkowanego wsparcia, aby pomóc im wykorzystać możliwości gospodarcze oferowane przez innowacje przemysłowe i zapewnić sprawiedliwą społecznie transformację. Przejście o niskiej zawartości węgla musi być sprawiedliwym przejściem.
[Nasz komentarz] Celowo przytaczamy te wypowiedzi, by w końcu do naszych najważniejszych decydentów dotarło, że w całej tej polityce klimatyczno-energetycznej w ogóle nie chodzi o to, by osiągnąć jakieś tam wskaźniki udziału OZE w wytwarzaniu energii, ale by jak najszybciej odejść od paliw kopalnych w ogóle. Wśród tzw. „elit” Unii Europejskiej panuje konsensus co do tego, że węgiel i dwutlenek węgla stanowią „śmiertelne” zagrożenie dla klimatu i w związku z tym postanowiono ich zakazać i wyeliminować z gospodarki. Stąd to nieustające straszenie globalnym ociepleniem, zmianami klimatu i gwałtownymi zjawiskami pogodowymi. Absurd? Ale kto komu zabroni wierzyć w absurdy? Oznacza to w praktyce tyle, że bez względu na to, ile procentów wynegocjujemy (udziału OZE w miksie energetycznym), to i tak za 2 lub 3 lata zostanie rzucone kolejne hasło: „To za mało! Musicie dać więcej, bo jak nie, to klimat się zmieni. Stawiajcie kolejne wiatraki. Tylko one mogą uratować klimat!”.
W tej sposób, groźbą, prośbą i szantażem, Unia wymusza na Polsce i innych krajach radykalne zmiany w gospodarce i w energetyce, choć argumentacja przemawiająca za tego typu działaniami jest, delikatnie rzecz ujmując, żadna, o czym piszemy już od lat wskazując na braki w wiedzy, braki w logice, braki w argumentacji, zwyczajne kłamstwa, zorganizowane oszustwa czy gigantyczne wydatki na pasożytnicze OZE. Gdyby ktoś nie wiedział, to decydujące znaczenie dla ziemskiego klimatu ma aktywność słoneczna, a nie aktywność Komisji Europejskiej. Wszystkim zwolennikom teorii o globalnym ociepleniu klimatu wywołanego działaniami człowieka zdawajmy proste pytanie, ile trzeba postawić wiatraków, by nie wybuch wulkan? Znaj proporcjum, Mocium panie.
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] http://europa.eu/rapid/press-release_IP-18-3570_pl.htm
[4] https://www.e3g.org/library/climate-change-and-the-eu-budget