Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
W dniach 20-21 czerwca br. w Brukseli odbyło się posiedzenie Rady Europejskiej, czyli polityczny szczyt szefów państw i rządów Unii Europejskiej. Poza kwestią osady najwyższych stanowisk w Unii w związku z końcem kadencji obecnej Komisji Europejskiej, Rada obradowała na nową strategią klimatyczną Unii do roku 2050. W wyniku braku porozumienia w tej sprawie, ostateczną decyzję odłożono do końca roku, gdyż nie wszystkie państwa członkowskie akceptują propozycję Komisji o potrzebie osiągnięcia „neutralności klimatycznej” do 2050 r.
Mocne otwarcie ze strony Komisji Europejskiej
Tuż przed samym szczytem, ze strony europejskiego rządu federalnego, bo w końcu taką właśnie rolę pełni już Komisja Europejska, został opublikowany ważny dokument, w którym Komisja „wzywa państwa członkowskie do zwiększenia ambicji w planach wdrożenia Porozumienia paryskiego”. [1] Jednocześnie, Komisja Europejska opublikowała własną ocenę projektów planów państw członkowskich UE w zakresie energii i klimatu na 2030 r. [2] Z oceną polskiego projektu „Zintegrowanego krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu w Polsce obejmującego lata 2021-2030” oraz zaleceniami Komisji do tego planu można zapoznać się tutaj. [3]
Należy pamiętać, że zgodnie z nowymi unijnymi przepisami z grudnia 2018 r. dotyczącymi zarządzania unią energetyczną, wszystkie Państwa członkowskie zostały zobowiązane do przygotowania i wdrożenia planów krajowych w dziedzinie energii i klimatu na okres od 2021 do 2030 r. [4] Ostateczna wersja planów zostanie przyjęta do końca 2019 r. i powinna już zawierać zalecenia Komisji Europejskiej m.in. w zakresie „ambicji klimatycznych”. O co chodzi z tymi „ambicjami” wyjaśnił Miguel Arias Cañete, europejski komisarz ds. działań na rzecz klimatu i energii:
„W listopadzie ubiegłego roku zaproponowaliśmy, by Unia Europejska stała się neutralna dla klimatu do 2050 roku. (…) Dobrze jest widzieć, że coraz więcej państw członkowskich podąża za naszym przykładem i także dąży do tego celu. Po ocenie projektów krajowych planów państw członkowskich [na rzecz klimatu i energii – dopisek red.] jestem pozytywnie nastawiony do znaczących wysiłków, które już zostały podjęte. Jednak w ostatecznych planach musimy wykazać się jeszcze większą ambicją, tak by Unia Europejska znalazła się na właściwej drodze w walce ze zmianami klimatu i na drodze do modernizacji naszej gospodarki. Zachęcam Radę [Europejską – dopisek red.] do otwarcia debaty na temat głównych priorytetów określonych przez Komisję i zapewnienia, że ostateczne plany będą zawierać odpowiedni poziom ambicji.” [5]
Z komunikatu Komisji jasno wynika, że nie jest ona zadowolona przedstawionych planów mających realizować unijne cele klimatyczne, zarówno co do udziału energii ze źródeł odnawialnych w miksie energetycznym, jak z wkładu w efektywność energetyczną. Na przygotowanym przez Komisję wykresie widać jak wysoko sięga poziom „ambicji klimatycznych” w stosunku do Polski. Rząd, sam zaproponował krajowy cel udziału OZE w miksie energetycznym na poziomie 21,0%, co stanowi ponad dwukrotne zwiększenie ich udziału. Jednak sama Komisja proponuje poziom aż 25%, co w perspektywie najbliższych 11 lat trudno sobie wyobrazić, biorąc pod uwagę dzisiejszy poziom cen uprawnień do emisji CO2. Przy cenie 100 i więcej euro za tonę, przemysł w Polsce po prostu przestanie istnieć.
Źródło: Podsumowanie KE krajowych projektów działań na rzecz klimatu i energii 2021-2030. https://ec.europa.eu/energy/en/topics/energy-strategy-and-energy-union/governance-energy-union/national-energy-climate-plans
Rząd w kleszczach polityki klimatycznej i polityki zrównoważonego rozwoju
Znając już propozycje Komisji Europejskiej w zakresie celów klimatycznych na lata 2030 i 2050 polski rząd miał i wciąż ma trudne zadanie przed sobą, jak ratować własną energetykę i przemysł ciężki przed dewastacją ze strony polityki klimatyczno-energetycznej przy zachowaniu chociażby pozorów poparcia dla tej polityki.
Na unijnym szczycie dniach 20-21 czerwca br. premier Morawiecki zastosował manewr ucieczki do przodu. Z jednej strony w pełni poparł „ambitną” politykę klimatyczną, z drugiej strony podniósł problem wysokich cen dla przedsiębiorców oraz braku szacunku pełnych kosztów transformacji energetycznej, szczególnie dla krajów uzależnionych od węgla w energetyce.
„Szef rządu w rozmowie z PAP wskazywał, że efektem proponowanych zmian mógłby być skokowy wzrost cen energii i ogromne koszty dla przedsiębiorców, a w konsekwencji stłumienie rozwoju gospodarczego. „Nie możemy na to pozwolić” – podkreślił Morawiecki. (…)
Najważniejszy jest dla nas interes naszych obywateli, naszych przedsiębiorców, gospodarki i przemysłu. Polska rozwija się bardzo dobrze, ale nie możemy pozwolić na to, żeby ten rozwój teraz został stłumiony – żeby na Polskę włożono największe ciężary w zakresie polityki klimatycznej.
Kiedy będziemy mieć gwarancję, że ten podział będzie sprawiedliwy, będziemy mogli rozmawiać o nowych celach. Na razie Unia jest do tego nieprzygotowana.” [6]
W efekcie polskiego sprzeciwu, który spotkał się z poparciem także i innych krajów członkowskich, na szczycie nie doszło do przyjęcia końcowych konkluzji w zakresie strategii klimatycznej Unii do 2050 r. a ostateczne stanowisko będzie przyjęte dopiero pod koniec roku.
Premier Morawiecki może być zadowolony, choć jest to efekt bardziej zbiegu okoliczności niż czegokolwiek innego. Zwracamy uwagę na kilka z nich.
Po pierwsze, w tej chwili tematem nr 1 w Unii jest obsada nowych stanowisk – Przewodniczącego Komisji i eurokomisarzy. Wybory do Parlamentu Europejskiego bardzo utrudniły wyłonienie kandydata na nowego Przewodniczącego, gdyż wszystkie frakcje polityczne mogą się nawzajem blokować, a przez to targi będą dłuższe i kosztowniejsze. W końcu Niemcy i tak postawią na swoim.
Po drugie, wciąż nie została wyjaśniona sprawa Brexitu. Wielka Brytania jest w stanie zawieszenia. Wszyscy czekają już na nowego premiera Zjednoczonego Królestwa, którym będzie zapewne Boris Johnson i przed którym ciężka praca nad własną pozycją polityczną oraz przygotowaniem nowego scenariusza Brexitu. To wszystko ma duże znaczenie w kontekście polityki klimatycznej Unii, gdyż brytyjska gospodarka zapewniała duży udział w redukcji emisji CO2 przez Unię i jej brak w statystykach pokaże na dużą rozbieżność między unijnymi ambicjami klimatycznymi, a faktyczną realizację redukcji emisji gazów cieplarnianych.
Po trzecie, do europejskich decydentów zaczyna już docierać fakt, że wzrost kosztów produkcji energii, związany z drożejącymi cenami uprawnień do emisji CO2 powoduje gwałtowny spadek konkurencyjności europejskich gospodarek oraz materializuje plany ucieczki do krajów prowadzących bardziej racjonalną działalność. Na razie łudzą się, że poprzez różnego rodzaju fundusze i programy ratunkowe są wstanie zapobiec tzw. „ucieczce emisji” poza granice Unii Europejskiej, ale przykład polskiego hutnictwa pokazuje, że ten proces można jedynie spowolnić i odwlec w czasie. Zwłaszcza, że ani USA, ani Chiny, ani Indie nie prowadzą „ambitnej” polityki klimatycznej.
Po czwarte, nawet największa europejska gospodarka, czyli Niemcy, nie osiągnie swoich celów redukcji emisji na 2020 rok. Trudno więc mówić jest Niemcom, żeby jeszcze bardziej zaostrzać politykę klimatyczną, skoro z obecną sobie nie radzą. Werbalne poparcie dla działań na rzecz „neutralności klimatycznej” ze strony kanclerz Merkel nie oznacza jednak, że gospodarka niemiecka poradzi sobie z nowymi, bardziej ambitnymi celami.
Co dalej?
Tak naprawdę to kluczowe znaczenie na dzisiaj mają negocjacje i zabiegi wokół kandydatów na nowego Przewodniczącego Komisji Europejskiej. Wiele wskazuje na to, że tym razem będzie to kobieta. W końcu Unia Europejska promująca polityczną poprawność, różnorodność i tolerancję powinna dawać przykład, a nie wciąż wybierać mężczyzn na najważniejsze stanowiska.
Z naszego punktu widzenia osoba komisarza ds. energii i klimatu będzie miała o tyle znaczenie, że może nie będzie to lewacki doktryner opętany wizją zbawienia świata przez ratowanie klimatu i eliminację węgla, jak niejaki Miguel Arias Cañete. Na tym stanowisku przydałby się pragmatyk, który będzie wiedział, że realizacja „ambitnych” celów klimatycznych i osiągnięcie stanu „neutralność klimatycznej” może przynieść zapaść europejskich gospodarek. W efekcie osiągną one cele redukcji emisji, ale poprzez radykalne zmniejszenie produkcji, gdyż zostanie ona przeniesiona poza granice Unii Europejskiej. Pewnie dlatego takie kraje jak USA, Chiny i Indie kibicują "ambitnej" polityce klimatycznej Unii, gdyż powoduje ona osłabienie potencjału gospodarczego Europy i przenoszenie się przemysłu poza Unię.
Niestety, ale na całkowitą rezygnację z polityki klimatycznej przyjdzie nam jeszcze chwilę poczekać, gdyż na kłamstwach o klimacie wciąż da się zarobić, a nawet zyskać popularność i stać się sławnym, jak niejaka nastoletnia Greta Thunberg ze Szwecji. Klimatowi to ani nie pomaga, ani nie szkodzi, ale polansować się można.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[2] https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/IP_19_2993
[3] Strona zawiera wszystkie krajowe plany na rzecz energii I klimatu (NECP) z państw członkowskich UE, w tym i polskie dokumenty: https://ec.europa.eu/energy/en/topics/energy-strategy-and-energy-union/governance-energy-union/national-energy-climate-plans
[4] rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/1999 z dnia 11 grudnia 2018 r. w sprawie zarządzania unią energetyczną i działaniami w dziedzinie klimatu, zmiany rozporządzeń Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 663/2009 i (WE) nr 715/2009, dyrektyw Parlamentu Europejskiego i Rady 94/22/WE, 98/70/WE, 2009/31/WE, 2009/73/WE, 2010/31/UE, 2012/27/UE i 2013/30/UE, dyrektyw Rady 2009/119/WE i (UE) 2015/652 oraz uchylenia rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 525/2013 (Dz. Urz. UE L Nr 328 z 21.12.2018, s. 1)
[5] https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/IP_19_2993