Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Jeszcze Sejm nie rozpoczął na dobre pracy nad poselskim projektem ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, a już rozpoczęła się ostra krytyka projektu i publiczne podważanie zasadności regulacji odległościowej dla elektrowni wiatrowych. Przypomnijmy, że posłowie PiS zaproponowali wyznaczanie minimalnej odległości dla elektrowni wiatrowych przy użyciu kryterium dziesięciokrotności całkowitej wysokości elektrowni wiatrowej (od fundamentu po najwyższy punkt śmigła) oraz opodatkowanie elektrowni wiatrowych łącznie z samymi turbinami, a nie jak dotychczas tylko fundamentów i masztów. Wejście w życie ustawy oznaczać będzie dla nowych lokalizacji minimalną odległość od zabudowy mieszkalnej na poziomie od 1.500 m i więcej oraz zwiększone wpływy podatkowe dla gmin, gdzie już stoją elektrownie wiatrowe. Uporządkuje to proces lokalizowania tych urządzeń.
Czytając jednak wypowiedzi Wojciecha Cetnarskiego - prezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej nie można nie zauważyć rozczarowania samym faktem pojawienia się takiego projektu, który może w sposób radykalny zmienić warunki inwestowania w elektrownie wiatrowe w Polsce. Liczyliśmy, że dowiemy się dlaczego właśnie ta branża zasługuje na szybki rozwój, lecz jego argumentacja sprowadza się do stwierdzenia, iż po uchwaleniu projektowanej ustawy możliwości lokalizowania elektrowni wiatrowych w Polsce spadną do zera, co może spowodować bankructwa inwestorów. W żaden sposób jednak nie odnosi się to do przyczyn powstania takiej właśnie regulacji, które są reakcją obronną na niekontrolowaną ekspansję energetyki wiatrowej.
Warto więc przypomnieć, że energia wiatru jest nieprzewidywalna, niestabilna i niesterowalna, co pociąga za sobą konieczność stabilizowania dostaw energii elektrycznej do sieci przez konwencjonalne elektrownie o znacznie większej przewidywalności produkcji. W konsekwencji oznacza to, że szybki rozwój energetyki wiatrowej wymusza tak samo szybki rozwój zapasowych źródeł energii elektrycznej o porównywalnej mocy nominalnej, które muszą zapewniać stałe ich dostawy na wypadek, gdyby akurat nie wiało. Skoro tak, to po co w ogóle budować elektrownie wiatrowe, jeśli równolegle muszą pracować lub pozostawać w pełnej gotowości źródła konwencjonalne? Może jednak całkiem rozsądnym rozwiązaniem jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, po co nam w ogóle energetyka wiatrowa? Jeśli już mamy rozwijać OZE, to zróbmy to w sposób pozwalający godzić zrównoważony rozwój obszarów wiejskich, z zachowaniem rolnictwa, leśnictwa i obszarów ochrony przyrody. Miasta i przemysł będą bowiem zawsze potrzebować źródeł energii o dużej wydajności i elastyczności dostaw, czyli czegoś, czego OZE nie dadzą rady zapewnić.
Tymczasem presja energetyki wiatrowej na obszary wiejskie jest już bardzo widoczna i stanowi źródło wielu konfliktów społecznych. Mieszkańcy wsi boją się elektrowni wiatrowych z uwagi na emisję specyficznego rodzaju hałasu, który jest źródłem uciążliwości dla ludzi i zwierząt hodowlanych oraz z uwagi na ograniczenie przestrzeni do zabudowy. Przemilczanie negatywnych skutków środowiskowych, społecznych i zdrowotnych przez promotorów energetyki wiatrowej jest niestety regułą w raportach oddziaływania na środowisko. Co więcej, kwestionuje się nawet istnienie badań naukowych potwierdzających szkodliwość hałasu pochodzącego od elektrowni wiatrowych.
Jedyne argumenty jakie padają za energetyką wiatrową mają charakter finansowy. Słyszymy, że inwestorzy zainwestowali już tyle pieniędzy, iż nie mogą na tym stracić; że inwestorzy zbankrutują; że zniechęci się inwestorów zagranicznych i krajowych do inwestowania w Polsce. Otóż warto pamiętać, że inwestuje się zawsze na własne ryzyko. Każdy biznes ma szansę nie tylko się udać, ale i upaść. Jest to normalny proces. Sztuczne zaś chronienie energetyki wiatrowej przed rynkowymi warunkami prowadzenia biznesu prowadzi właśnie do rozwoju branży kosztem innych, a to już ociera się o spekulację finansową. W efekcie upadek branży może być spektakularnym wydarzeniem gospodarczym i może pociągnąć w dół całą energetykę. W istocie rzeczy poselski projekt ustawy będzie miał dla całej energetyki zbawienny wpływ, gdyż odblokuje dużą część środków finansowych, które będzie można przeznaczyć na budowę stabilnych i przewidywalnych źródeł energii elektrycznej, a nie tylko na chimeryczne OZE.
Marcin Przychodzki
Źródło: