Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Wizja globalnej katastrofy klimatycznej spowodowanej przez cywilizację człowieka jest równie przerażająca, jak mało zabawne jest już zestawianie list różnych prognoz katastrofalnych zmian w klimacie, które przedstawiano w ostatnich dekadach i które okazały się całkowicie chybione. Prognozy takie były i są uzasadniane, mniej czy bardziej cynicznie, autorytetem nauki.
Jakość wytworów współczesnej nauki dramatycznie spada, w miarę jak gwałtownie rośnie liczba stron publikacji naukowych. W ostatnich latach ukazało się szereg artykułów dokumentujących szokujące błędy i bezpłodność intelektualną rzeszy naukowców. Te zjawiska bynajmniej nie ograniczają się do „nauki o zmianach klimatycznych” [1]. Być może naprawy tej sytuacji nie należy szukać w przywróceniu autonomii nauki wobec biurokratów kontrolujących przepływ funduszy do naukowców, lecz w ściślejszym powiązaniu działalności naukowej z oczekiwaniami społecznymi, z kryterium użyteczności społecznej (nowe technologie), także poprzez mechanizmy finansowania.
Badania nad klimatem i wpływem działalności człowieka na warunki życia na ziemi są w tym kontekście szczególnie ważnym przypadkiem, bowiem pełnią rolę użytkową wobec niesłychanie radykalnego programu przebudowy współczesnej cywilizacji i nie mających precedensu w historii „transferów” pieniędzy publicznych.
Jak to się stało, że „ekologia”, która przynajmniej na pierwszy rzut oka nie odwołuje się do argumentów ideologicznych, gospodarczych czy religijnych, ale właśnie do autorytetu nauki, wykracza tak daleko poza racjonalną potrzebę ochrony jakości środowiska życia człowieka i przyrody, czy zapewnienia niezbędnych i pewnych źródeł energii dla cywilizacji ludzkiej?
Przedstawiamy streszczenie wywiadu z prof. Michaelem Hartem, autorem nowej książki pt. Hubris: The Troubling Science, Economics, and Politics of Climate Change (Pycha: wątpliwa nauka, ekonomia i polityka w sferze zmian klimatu) [1].
Michael Hart jest byłym urzędnikiem kanadyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, a obecnie emerytowanym profesorem spraw międzynarodowych w Norman Paterson School of International Affairs na Uniwersytecie Carleton w Ottawie, gdzie wykładał prawodawstwo i instytucje handlu międzynarodowego, kanadyjską politykę zagraniczną i politykę zmian klimatycznych. W przeszłości jako stypendysta Fundacji Fulbrighta był wizytującym badaczem (visiting reseach chair) w dziedzinie stosunków amerykańsko-kanadyjskich w Woodraw Wilson Center w Waszyngtonie, senior fellow na Uniwersytecie Amerykańskim w Waszyngtonie, a także był założycielem Centrum Badań nad Polityką i Prawem Handlowym na Uniwersytecie Carleton, gdzie zajmuje stanowisko emerytowanego dyrektora w chwili obecnej. Ponadto wykładał na uczelniach w kilku innych krajach. Jest autorem, redaktorem lub współredaktorem kilkunastu książek i kilkuset artykułów naukowych.
Prof. Michael Hart i okładka jego nowej książki
źródło: tallbloke.wordpress.com
1) (W swojej nowej książce) kwestionuje pan światowe przedsięwzięcie, które stało się czymś w rodzaju świętej krowy. […] co skłoniło Pana, by podjąć badania nad tym zagadnieniem?
Początkowym impulsem były pytania moich studentów - i mojej żony – na temat konsekwencji politycznych zmian klimatu. Jednak im szerzej zgłębiałem ten temat, tym bardziej dostrzegałem, w jakim stopniu […] współczesne regulacje w zakresie ochrony zdrowia, bezpieczeństwa publicznego i ochrony środowiska opierają się na wynikach kiepskich badań naukowych, które promują aktywiści realizujący własne cele. Dowiedziałem się, że w oparciu o opacznie rozumiane badania naukowe krajowym i międzynarodowym decydentom udało się wypromować ambitny program ochrony środowiska, który koncentruje się na zwiększaniu scentralizowanej kontroli nad codziennym życiem ludzi.
2) Ile czasu zajęły Panu badania i pisanie książki?
Badania nad tym zagadnieniem rozpocząłem 10 lat temu. Zdałem sobie sprawę, że realizowane przez mnie przedsięwzięcie jest zarówno trudne, jak i kluczowe dla zrozumienia ruchu, który jest zdeterminowany, by wykorzystać kwestie klimatyczne dla promowania utopijnego projektu.
3) Przedstawiana przez Pana krytyka problemów związanych ze zmianą klimatu jest bardzo szeroka. (…) Na czym polega nadużycie „nauki”?
Klimat globu jest jednym z najbardziej złożonych, chaotycznych, nielinearnych systemów naturalnych znanych człowiekowi. Cechuje się ciągłą zmiennością na skutek oddziaływania takich czynników, jak energia wydzielana przez słońce, zmiany orbity Ziemi wokół słońca oraz wahania w absorpcji ciepła przez oceany. Ruch alarmistyczny wybrał jeden czynnik, czyli wzrost udziału mało istotnego gazu cieplarnianego w atmosferze, jakim jest dwutlenek węgla, jako podstawę do twierdzenia, że działalność człowieka zmienia atmosferę w alarmującym stopniu, co prowadzi nieubłaganie do znacznego ocieplenia klimatu.
Chociaż wzrost ilości dwutlenku węgla w atmosferze – z 0,3 do 0,4 procenta – powinien skutkować pewnym ociepleniem, znaczenie tego ocieplenia w kontekście złożonego systemu, które ciągle zmienia się w reakcji do różnych czynników i w sprzężeniu z nimi (ang. forcings and feedbacks), zostało potężnie wyolbrzymione. Jak to wskazał Matt Ridley, brytyjski dziennikarz komentujący naukę, „naukowcy specjalizujący się w ochronie środowiska coraz częściej szukają danych, które są zgodne z ich ideologią, zamiast dążyć do prawdy”. Najmocniejsze dowody naukowe wskazują, że umiarkowane ocieplenie, które nastąpiło pod koniec XX wieku, nie odbiega wcale od historycznych i geologicznych doświadczeń z przeszłości. W pierwszej dekadzie XXI wieku nie było żadnego ocieplenia per saldo. Argumenty ruchu alarmistycznego bazują wyłącznie na wadliwych modelach komputerowych.
4) Równie istotna jest Pana pogłębiona analiza nacisków socjologicznych, a może także nacisków psychologicznych i manipulacji, którym podlegają naukowcy. W rozdziale zatytułowanym „Nauka i jej patologie” czytamy o tym, jak to przebiega na licznych poziomach w społecznościach uniwersyteckich i naukowych. Dlaczego teorię wspieraną przez tak niewiele danych empirycznych promuje się jako fakt?
Nadużycia nauki wynikają z wielu motywów. Wśród naukowców podstawową przyczyną są pieniądze, możliwości awansu zawodowego i prestiż. Aby realizować swoje programy badawcze, naukowcy potrzebują pieniędzy od instytucji rządowych i fundacji. Przekonali się, że zgodność z przyjętym programem zapewnia dopływ środków. W efekcie nauczyli się przykrajać swoje badania do pożądanych wyników. Z pieniędzmi i karierą wiąże się potrzeba publikowania w tzw. prestiżowych czasopismach na podstawie recenzji naukowych prac. Jak wyjaśniam w książce, z upływem lat ocena wartości naukowej stała się oceną koleżeńską, która podtrzymuje dominującą perspektywę. Poglądy, które kwestionują tę perspektywę są bezlitośnie rugowane. Ponadto, znaczna część opublikowanych badań nie spełnia wielu kryteriów wiarygodności naukowej z powodu metodologicznego niechlujstwa, niewłaściwego stosowania i nadużywania statystyki, pomijania wyników niezgodnych z założoną hipotezą i innych przejawów braku rzetelności naukowej. W badaniach nad zmianami klimatu słabości te występują szczególnie często. Laureaci nagrody Nobla, jak np. Robert Jastrow i Freeman Dyson, zapatrują się coraz bardziej krytycznie na kierunek rozwoju współczesnej nauki. Wielu z nich wskazuje, że spostrzeżenia, które doprowadziły ich do nagrody Nobla, nie przeszłyby sita recenzji naukowych.
5) Co więcej, w celu promowania tej teorii wśród ogółu społeczeństwa stosuje się bardzo niepokojące techniki propagandowe. Kto za tym stoi?
Przywódcy ruchu promującego teorię zmian klimatycznych pochodzą z różnych środowisk. Dla ruchu ekologicznego alarmistyczne hasła na temat globalnego ocieplenia – obecnie zwanego zmianami klimatycznymi – stanowią nowe, potężne narzędzie do zdobywania funduszy i upowszechniania wiedzy na temat ich ogólnych obaw co do stanu środowiska. Urzędnicy ONZ przekonali się, że obawy związane ze zmianami klimatu mogą przyczynić się do większego poparcia dla społecznych i gospodarczych programów ONZ, a także przyczynić się do promocji celu tej organizacji, jakim jest zarządzanie światem przez ekspertów. Lewicowi politycy odkryli, że zmiany klimatu dają im nowe możliwości w dążeniu do społecznej i gospodarczej sprawiedliwości przy pomocy przymusowych programów rządowych.
Jak to widzi John Sununu, były gubernator stanu New Hampshire:
„Alarmiści wyciągnęli właściwe wnioski z przeszłych doświadczeń. Zrozumieli, że to, co motywuje decydentów politycznych, to nie jest koniecznie sprawdzona nauka, lecz raczej harmonijnie brzmiąca symfonia różnych działań: ogłosić nadchodzącą katastrofę, wyselekcjonować niektóre wyniki badań naukowych, wzmocnić to modelami komputerowymi, ogłosić konsensus naukowy w tej sprawie, zdusić opozycję, przejąć kontrolę na procesem funkcjonowania nauki i źródłami jej finansowania i uruchomić decydentów politycznych”
W chwilach szczerości przywódcy ruchu przyznają, że – jak to powiedział Timothy Wirth, były senator USA i najważniejszy wysłannik ds. klimatu w administracji Clintona – „Musimy wyzyskać sprawę globalnego ocieplenia. Nawet jeśli teoria globalnego ocieplenia okaże się błędna, to tak i racja jest po naszej stronie”.
6) Jest oczywiste, że historycznie klimat zawsze podlegał ciągłym przemianom. Czy obecna obsesja jest objawem jakichś głębszych cech świadomości współczesnego człowieka?
Lęk przed zmieniającym się klimatem, który ma szkodliwe konsekwencje, jest pod wieloma względami efektem głodu stabilności i ukierunkowania w pochrześcijańskim świecie. Istoty ludzkie mają głęboką, wrodzoną potrzebę transcendentnego autorytetu. Odrzuciwszy nakazy chrześcijaństwa, mieszkańcy krajów najwyżej rozwiniętych szukają autorytetu w innych formach. Jeśli pominąć tych, którzy cynicznie eksploatują tę kwestię dla własnego zysku, poczynając od naukowców i polityków a skończywszy na liderach ONZ i biznesie ekologicznym, większość aktywistów posiada głębokie świeckie, etatystyczne, skierowane przeciw człowiekowi, geocentryczne przekonania, które uzasadniają twierdzenie, że działalność człowieka stanowi bezpośrednie zagrożenie dla naszej planety. Ich ostatecznym celem jest planeta z mniejszą liczbą ludzi, do czego niezbędna jest scentralizowana kontrola i kierownictwo.
Jak wskazuje filozof nauki Jeffrey Foss:
„Nauka o środowisku (ang. environmental science) ujmuje i wyraża relację między ludzkością a naturą w sposób typowy dla religii, jak przekonuje empiryczna obserwacja. [Nauka ta] wieszczy środowiskową apokalipsę. Mówi nam, że przyczyną nadchodzącej apokalipsy jest nasza własna grzeszność wobec środowiska. Naszym grzechem jest nieczystość. Zanieczyściliśmy czystą, „nieskazitelną” naturę naszymi domowymi i przemysłowymi odpadami. Apokalipsa przyjmie formę „proekologicznej reakcji”, zapłaty za nasze grzechy. naukowcy-ekologowie wskazują ludziom, co muszą zrobić, żeby zmazać swoje winy wobec natury.”
7) Czy jest to przypadek nadmiernej koncentracji na jednym aspekcie życia naszej planety ze szkodą dla pozostałych? Czy też jest to po prostu narzędzie wykorzystywane w celach politycznych?
Myślę, że to i to. Niektórzy, np. przywódcy ruchu, urzędnicy ONZ i wielu polityków, wykorzystują tę kwestię w cyniczny sposób do promowania własnej koncepcji poddania życia ludzi większej kontroli. W przypadku innych, zwłaszcza zwykłych aktywistów ekologicznych, zmiany klimatu wzmacniają i potwierdzają ich bardziej generalne obawy, spychając na margines wiele innych sfer ludzkiego życia.
8) Starsi z nas pamiętają „miejskie legendy” (czy też globalne mity) powstałe pod wpływem takich książek jak „Szok przyszłości” [2] czy „Bomba populacyjna” [3], które ogarnęły świat w końcu lat 60. i w latach 70., rozbudzając panikę na temat przyszłości ludzkości. Niewątpliwym skutkiem ich było rozpowszechnienie się nastrojów alarmistycznych, które skłaniały do poszukiwania radykalnych rozwiązań dla „kondycji ludzkiej”. Mity te oparte były na wątpliwych fundamentach naukowych, a mimo to propagowano je jako autentyczne. Czy obecny entuzjazm to fenomen przemijający, czy też mamy do czynienia z czymś poważniejszym?
Myślę, że to jest podobne zjawisko, które jednak opanowało wyobraźnię i obawy większej liczby ludzi i cieszy się większym poparciem wśród elit. Według mnie, jest ono potencjalnie bardziej niepokojące i niszczące niż wcześniejsze fale alarmizmu.
9) Stwierdza Pan, że „oficjalna nauka”, czyli sojusz między rządami i fałszywą nauką, jest to niemoralność udająca cnotę. Kończy Pan książkę ostrzeżeniem, że pozornie idealistyczna walka ze zmianami klimatu może równie dobrze okazać się mechanizmem zapoczątkowującym rządy utopii. Twierdzi Pan, że utopijne marzenia mogą początkowo pozornie dotyczyć wolności i jakości życia, a mimo to przerodzić się w to, co Pan i inni myśliciele nazywają „demokracją totalitarną” – co oznacza zniszczenie autentycznej demokracji liberalnej. Czy jest to nieuniknione?
Jestem optymistą. Nie sądzę, by sukces tych tendencji był nieunikniony w dłuższej perspektywie, ale wymaga to zdecydowanych wysiłków ze strony ludzi wiary i sumienia, by wskazywać bardziej mroczne motywy i złowrogą eksploatację populistycznych lęków. Z historii wiemy, że dynamika takich ruchów podlega przewidywalnemu cyklowi: powstają na fali entuzjazmu wśród elit intelektualnych, zdobywają szerokie poparcie dzięki skupieniu się na alarmistycznych prognozach, a następnie stają się częścią „głównego nurtu” w polityce. Kiedy pojawia się jakiś nowy ruch alarmistyczny, kurczą się do rozmiarów niewielkiej tendencji wyznawanej przez „alternatywnych intelektualistów”. Kłopot w tym, że takie ruchy mogą być bardzo niszczące i zdolne przetrwać w kręgach intelektualistów do czasu, kiedy będą mogły na nowo odrodzić się, jak przysłowiowy feniks z popiołów, dzięki nowemu alarmistycznemu sloganowi. Przykładowo, byli zwolennicy ruchu eugenicznego [4] i jego następcy – ruchu domagającego się kontroli wzrostu populacji ludzkiej, stanowią w chwili obecnej integralną część ruchu alarmistów klimatycznych.
10) Wielu myślicieli, tak różnych jak ateista Aldous Huxley czy filozof katolicki Josef Pieper ostrzegało, że tego rodzaju totalitaryzm jest najbardziej niebezpieczny, ponieważ zawsze może przedstawiać się jako coś, czym faktycznie nie jest. Czy jesteśmy już w tym punkcie? Czy ten proces jest odwracalny?
Pozostaję umiarkowanym optymistą. Poparcie społeczne dla działań klimatycznych osiągnęło najwyższy poziom parę lat temu. W Europie, w której realizacja polityk związanych ze zmianami klimatu zaszła najdalej, politycy zaczynają szukać sposobów ograniczenia wcześniejszych inicjatyw. W Ameryce Północnej działania pozostają daleko za retoryką, a administracja Obamy wprowadziła swój program walki ze zmianami klimatu podstępem. Niemniej jednak walka ze zmianami klimatu spotęgowała szersze procesy sekularyzacji społeczeństwa, a w efekcie realizację polityk i programów zwróconych przeciwko człowiekowi (ang. anti-human).
11) […] Podsumowując, Pan nie wierzy, że zmiana klimatu jest realnym problemem?
Nie, prawdziwe zagrożenie stanowi dążenie do zdobycia takiej władzy, która umożliwi zmiany w systemach gospodarczych i politycznych w celu realizacji szeroko zakrojonego programu politycznego. By użyć słów Christiany Figueres, byłej sekretarz Ramowej Konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu: „cały proces związany z walką ze zmianami klimatu oznacza całkowitą przebudowę gospodarczej struktury świata”.
KRÓTKI DODATEK DLA CZYTELNIKA POLSKIEGO – CZY RODZENIE DZIECI NIE JEST PRZESTĘPSTWEM WOBEC ZIEMI?
Czytelnik polski może uznać poglądy prof. Harta za przesadzone, w naszym kraju nie ma bowiem wielu prawdziwych alarmistów klimatycznych.
Dla ilustracji warto więc przedstawić próbkę argumentacji klimatystów, którą można znaleźć w mediach głównego nurtu na Zachodzie, na przykład w USA. Sprawa dotyczy kwestii, czy posiadanie dzieci – oczywiście przede wszystkim na Zachodzie - nie jest przypadkiem przestępstwem przeciw naszej planecie. Dzieci bowiem produkują dwutlenek węgla.
Amerykańskie Radio Publiczne (NPR): Czy powinniśmy mieć dzieci w Epoce Zmian Klimatu?
Travis Rieder, filozof na Uniwersytecie Johna Hopkinsa i współpracownik Radia NPR:
Powinniśmy chronić nasze dzieci przed zmianami klimatu nie rodząc ich.
Sytuacja jest trudna, przed nami ciemność.. „Inżynieria ludnościowa” może wydawać się ekstremalnym rozwiązaniem, ale daje nam szansę
Travis jest zdania, że rząd amerykański powinien opodatkować posiadanie dzieci. Podatek powinien być progresywny – z każdym nowym dzieckiem rodzice płaciliby więcej [5].
Tego rodzaju hasła pojawiały się już wcześniej wśród wiodących ekologów. David Brower, który pełnił funkcję dyrektora jednej z najbardziej wpływowych organizacji ekologicznych w USA , Sierra Club, w latach 50. i 60., napisał:
Rodzenie dzieci [powinno być uznane za] karalne przestępstwo przeciwko społeczeństwu, chyba że rodzice posiadają na to państwową licencję… Wszyscy potencjalni rodzice [powinni być] zobowiązani do stosowania antykoncepcyjnych substancji chemicznych, a rząd powinien wydawać antidotum obywatelom wybranym do rodzenia dzieci [6].
Opracowanie i tłumaczenie redakcja stopwiatrakom.eu
PRZYPISY
[1] Najnowszy głos w tej sprawie: Daniel Sarewitz, „Saving Science”, The New Atlantis. A Journal of Technology & Society, spring/summer 2016, http://www.thenewatlantis.com/publications/saving-science.
[1] https://tallbloke.wordpress.com/2016/08/20/hubris-the-troubling-science-economics-and-politics-of-climate-change/#more-28580. Wywiad przeprowadzony na początku sierpnia 2016 r.
[2] „Future Shock” opublikowano w 1970 r. Autorem był Alvin Toffler, futurolog, który zmarł na początku 2016 r. (https://pl.wikipedia.org/wiki/Alvin_Toffler)
[3] Paul R. Ehrlich, „The Population Bomb”, bestseller opublikowany w 1968 r. W książce napisanej wraz z żoną Ehrlich alarmował, że w latach 70. i 80. zeszłego wieku na świecie nastąpi masowy głód z powodu przeludnienia. Chociaż ta przepowiednia okazała się błędna, państwo Ehrlichowie w 2009 r. stwierdzili, że „być może największym błędem książki był zbytni optymizm na temat przyszłości”. Ehrlichowie uważali, że książka osiągnęła swój cel, ponieważ „uświadomiła ludziom wagę kwestii ekologicznych…” ( https://en.wikipedia.org/wiki/The_Population_Bomb ). Postawa Ehrlichów dobrze ilustruje generalne nastawienie i strategię „ruchu ekologistycznego”, o którym pisze prof. Hart.
[4] Eugenika - system poglądów zakładający możliwość doskonalenia cech dziedzicznych człowieka, którego celem jest tworzenie warunków pozwalających na rozwój dodatnich cech dziedzicznych i ograniczenie cech ujemnych. W 20. wieku mieliśmy bardzo złe doświadczenia z polityką „eugeniki negatywnej”, tzn. eliminacją osobników noszących cechy niepożądane, nie tylko w Niemczech hitlerowskich, ale m.in. także w USA i w Szwecji ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Eugenika ).
[5] http://www.npr.org/2016/08/18/479349760/should-we-be-having-kids-in-the-age-of-climate-change. Artykuł, opublikowany 18.08.2016, pokazuje też, że takie poglądy mają realny wpływ na postawy części społeczeństwa amerykańskiego.
[6] https://www.activistfacts.com/person/3507-david-brower/