Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Wiceminister Energii Grzegorz Tobiszowski przekazał wczoraj założenia noweli polityki energetycznej państwa i ku naszemu zaskoczeniu wygląda na to, że rząd przeprosił się z farmami wiatrowymi na morzu i szuka kompromisu z lobby inwestorskim. Czy to jest cena, jaką PiS musi zapłacić za gazociąg Baltic Pipe tego nie wiemy, ale wygląda to na efekt porozumienia z Danią.
W dniu 11 lipca 2017 r. odbyło się wspólne posiedzenie Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników i Zespołu Trójstronnego ds. Branży Węgla Brunatnego. W rozmowie z dziennikarzami wiceminister Grzegorz Tobiszowski odniósł się do omawianych podczas tego spotkania założeń polityki energetycznej państwa.
Wiceminister Tobiszowski powiedział:
„Górnictwo jest i będzie w najbliższych latach podstawą bilansu energetycznego państwa. Pozwoli to na utrzymanie wysokiego stopnia niezależności energetycznej państwa, a także wzmocni konkurencyjność gospodarki.”
Dodał, że jednym z celów polityki energetycznej – w perspektywie wieloletniej - będzie również zmniejszenie poziomu emisji CO2 z sektora energii.
„Dążąc do tego celu musimy przede wszystkim brać pod uwagę interesy gospodarcze Polski, sektora energetycznego oraz potrzeby energetyczne obywateli.”
Zaznaczył również, że głównym instrumentem ograniczenia emisji CO2 będzie zastępowanie jednostek wytwórczych energii elektrycznej, których emisyjność przekracza normy, a ich średnioroczna sprawność wynosi mniej niż 35%, nowymi, wysokosprawnymi jednostkami opartymi o krajowe zasoby energetyczne. Dodał, że aby zapobiec niedoborom mocy wytwórczych energii elektrycznej wdrożone zostaną mechanizmy wspierające rozwój i modernizację konwencjonalnych źródeł wytwórczych w postaci rynku mocy. Projekt ustawy o rynku mocy jest już w Sejmie (druk nr 1722).
Sekretarz stanu w Ministerstwie Energii podkreślił, że polityka energetyczna Polski ma wspierać rozwój różnorodnych źródeł wytwarzania energii i wykorzystywać dostępne zasoby. Odniósł się m.in. do przyszłości odnawialnych źródeł energii.
„Udział OZE w końcowym zużyciu energii będzie wynikał z efektywności kosztowej oraz możliwości bilansowania energii w krajowym systemie elektroenergetycznym (KSE).”
Zaznaczył, że OZE mogą pozytywnie wpływać na niezależność energetyczną regionów oraz ich aktywizację (m.in. poprzez funkcjonowanie klastrów energii czy spółdzielni energetycznych), a także na wykorzystanie lokalnych zasobów energii.
Natomiast jak podaje biznesalert.pl Ministerstwo Energii chciałoby, aby udział węgla liczony w mocach wytwórczych nie spadał, ale wraz ze wzrostem zużycia energii w Polsce zmniejszał się w stosunku do nowych źródeł. Jest to utrzymanie „coal first policy”, czyli polityki prymatu węgla z dopuszczeniem domieszki nowych źródeł, których struktura będzie zależała od możliwości Polski, które dopiero mają zostać określone. W tym kontekście Tobiszowski wymienił energetykę wiatrową na morzu, atom i gaz, choć decyzja w sprawie elektrowni atomowej ma zapaść do końca roku. Tutaj okoniem staje Ministerstwo Środowiska, które kategorycznie wyklucza budowę takiej elektrowni.
Resort energii nie ujawnił szczegółów planowanego miksu energetycznego. Z doniesień prasowych wynika, że do 2030 r. udział sektora węglowego w polskim miksie energetycznym wyniesie co najmniej 60 proc. [1]
„To nie znaczy, że spadnie wytwarzane energii w elektrowniach węglowych. Tu przewidujemy pewien wzrost ilościowy. Natomiast trzeba brać pod uwagę znaczący wzrost zapotrzebowania na energię elektryczną w polskiej gospodarce i w gospodarstwach domowych. Ten wzrost będzie pokrywany przez resztę polskiego miksu: gaz, źródła odnawialne (szczególnie morskie farmy wiatrowe) i elektrownia jądrowa, co do której decyzja ma zapaść do końca br.”
[Nasz komentarz] Jesteśmy co raz bardziej zdumieni kierunkiem polityki jaką obiera rząd premier Szydło. Po półtora roku pracy gospodarka ma świetne wyniki finansowe, spada bezrobocie i po raz pierwszy od upadku PRL-u w budżecie państwa pojawiła się nadwyżka, a nie deficyt. Tylko się cieszyć. A mimo to rząd jest coraz słabszy. Obserwujemy zmęczenie ministrów, narastające konflikty wewnątrz rządu i brak spójności działań ministerstw ze sobą. Widoczne wzmocnienie pozycji politycznej ministra Morawieckiego i stojącego zanim lobby bankowego powoduje, że pozostali ministrowi odpowiedzialni za sprawy gospodarcze mają duże trudności z realizacją własnych pomysłów politycznych i muszą „układać się” z Morawieckim. Ceną za dobre relacje z Ministrem Finansów i Rozwoju jest najczęściej porzucenie własnych projektów lub oddanie kontroli kolejnych obszarów administracji pod nadzór "oberministra".
Dobrym przykładem takiej sytuacji jest Ministerstwo Energii, które popełniło polityczne harakiri publikując projekt ustawy zmieniającej ustawę o OZE oraz ustawę odległościową. To, że w tej sprawie zabierał głos wyłącznie dyrektor departamentu OZE w Ministerstwie a nie żaden z ministrów świadczy o bardzo słabej pozycji politycznej ministra Tchórzewskiego. Projekt ustawy kontestuje bowiem dotychczasową polityką rządu premier Szydło w sprawie odnawialnych źródeł energii oraz w stosunku do elektrowni wiatrowych. W zeszłym roku postawa rządu była jednoznaczna – żadnych wiatraków nie będzie. Dzisiaj widzimy zmiękczenie stanowiska i szukanie form kompromisu w tej sprawie. To znak, że lobby wiatrakowe i bankowe działają. Nie oszukujmy się, zawsze chodzi o kasę i to dużą, a farmy wiatrowe buduje się na kredyt. Pokazały to wyliczenia z uzasadnienia do ustawy, dzięki którym zobaczyliśmy ile pieniędzy chcą zachować dla siebie inwestorzy tylko poprzez powrót do starych zasad opodatkowania elektrowni wiatrowych. Kwota 9 mld zł przemawia do wyobraźni. A to zapewne tylko część całej puli roszczeń, którymi branża operuje. W tle mamy bowiem roszczenia z międzynarodowych umów o ochronie inwestycji podniesione przez inwestorów wiatrakowych. Szkoda, że Ministerstwo Energii nie mówi o tym, bo chodzi w końcu o pieniądze podatników, a nie urzędników.
Nas najbardziej martwi to, że Ministerstwo Energii prowadzi kunktatorską politykę informacyjną. Niewiele wiemy oficjalnie. Wszystkiego trzeba się domyślać, a o rozmowach w sprawie „pakietu zimowego” wiemy tyle, co nic. Tymczasem w zaciszu gabinetów zapadają kluczowe dla polskiej gospodarki i energetyki decyzji i sądząc po ostatnich informacjach Ministerstwo zgodziło się już na odblokowanie inwestycji wiatrakowych w zamian za nie wiadomo co. W ten sposób unijny pakiet klimatyczno-energetyczny wpędzi nas w trwałe uzależnienie od importu energii z Niemiec, choćbyśmy mieli 100% pokrycie potrzeb gazowych. A to nie leży w interesie Polski.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] http://biznesalert.pl/sa-zalozenia-polityki-energetycznej-relacja/
Źródło:
http://www.me.gov.pl/node/27330
http://biznesalert.pl/jakobik-polityka-prymatu-wegla-domieszka-atomu-lub-oze/