Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Publikujemy dzisiaj kolejny list otwarty w sprawie nowelizacji ustawy odległościowej, skierowany prosto na ręce Pana Jarosława Kaczyńskiego - prezesa rządzącej partii i politycznego lidera koalicji parlamentarnej. Liczymy na zrozumienie i odpowiedź. Mamy nadzieję, że wakacyjny czas nie sprawi, że o sprawach energetyki wiatrowej będą decydować wyłącznie inwestorzy i ich klakierzy. Redakcja.
Pan Jarosław Kaczyński
Prezes Prawa i Sprawiedliwości
ul. Nowogrodzka 84/86
02-018 Warszawa
Szanowny Panie Prezesie,
Zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w minionych wyborach parlamentarnych spotkało się z ogromnym aplauzem naszego środowiska, które od kilku lat protestowało przeciw zbyt bliskiej lokalizacji w stosunku do mieszkańców wsi przemysłowych farm wiatrowych budowanych na terenach rolniczych i obszarach cennych przyrodniczo. Wygrane wybory możliwe były również dzięki naszemu zaangażowaniu, gdyż liczbę osób poszkodowanych w Polsce wadliwymi lokalizacjami elektrowni wiatrowych nasze Stowarzyszenia szacują na kilkaset tysięcy aktywnych wyborców, którzy poparli Prawo i Sprawiedliwość.
Wszyscy bardzo długo oczekiwaliśmy na ustawę regulującą lokalizacje wiatraków. W dniu 16 lipca 2016 r. za sprawą Prawa i Sprawiedliwości nasza wspólna walka o ucywilizowanie procesu inwestycyjnego dla przemysłowych farm wiatrowych zakończyła się sukcesem. Od kiedy zaczęła obowiązywać ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, mogliśmy spokojniej patrzeć w przyszłość, bowiem czasy rządów PO-PSL odeszły w polityczny niebyt, a przed Polską otworzyły się nowe możliwości działania bez korupcji i „układów” poprzedniej ekipy rządzącej.
Niestety nasz spokój nie potrwał zbyt długo, gdyż niespełna rok od wejścia w życie ustawy odległościowej, Ministerstwo Energii przekazało do konsultacji publicznych projekt zmiany ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii oraz niektórych innych ustaw. [1] Projekt ten po cichu „rozmontowuje” regulacje zawarte w ustawie odległościowej i wychodzi naprzeciw oczekiwaniom branży wiatrowej. Co najgorsze, wszystko wskazuje na to, że w Ministerstwie Energii działają mechanizmy, z którymi Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało zdecydowaną walkę. Nie można wykluczyć nieformalnego wpływu lobby lub nawet korupcji. Widać, że prace nad projektem ustawy prowadzone są w dużym pośpiechu i odpowiadają oczekiwaniom lobby inwestorskiemu. Warto wspomnieć, że Ministerstwo Energii wystąpiło z prośbą o przekazanie przedłożonego do konsultacji projektu, wyszczególnionym przez siebie organizacjom i instytucjom. Na długiej liście rozdzielnika składającej się z 44 pozycji nie ma żadnej z ponad 100 organizacji społecznych wnioskujących w maju 2016 r. za uchwaleniem ustawy odległościowej. Nie ma też Ligi Walki z Hałasem, czynnie uczestniczącej w pracach podkomisji sejmowych kierowanych przez Prawo i Sprawiedliwość. Naszym zdaniem, nie jest to niedopatrzenie, ale świadome i celowe pomijanie strony społecznej, która może zepsuć „deal” [2]
Dziwna jest zgodność projektu Ustawy z oczekiwaniami branży wiatrowej i bardzo niepokojąca sprawa „afery spójnikowej”. Niestety, przyjęcie do procedowania projektu ustawy w zaproponowanym przez Ministerstwo Energii kształcie może doprowadzić do tego, że proces inwestycyjny ruszy ze zwielokrotnioną siłą, bez zachowania bezpiecznej dla ludzi i środowiska odległości wynoszącej przyjęte w ustawie minimum „10H” (odległość elektrowni wiatrowych EW od budynków mieszkalnych równa dziesięciokrotności wysokości całkowitej wieży EW). Jest to wynikiem bardzo sprytnej zmiany jednego słowa w ustawie odległościowej. Być może jest to celowe doprowadzenie do niespójności i nielogiczności przepisu – właśnie tego „odległościowego”, a działania do złudzenia przypominają słynną Aferę Rywina. Czy obecnie mamy do czynienia z podobną sytuacją?
Aby zobrazować Panu mechanizm rozbrojenia ustawy odległościowej należy wyjść od definicji odcinka. Odległość między dwoma punktami X i Y określa się jako odcinek pomiędzy punktem X a punktem Y. Słowo "a" jest tu kluczowe. Obecnie w art. 5 ust.1 obowiązującej ustawy odległość pomiędzy budynkiem a elektrownią wiatrową wyznacza się w następujący sposób:
„Odległość” to odcinek pomiędzy:
położeniem budynku mieszkalnego lub o funkcji mieszkalnej (nasz punkt X), które możemy określić jako :
a) rzut poziomy ...
albo
b) granicę terenu ...
albo
c) linię rozgraniczającą teren ...
a
Położeniem elektrowni wiatrowej (nasz punkt Y), który możemy określić jako:
a) okrąg ...
albo
b) linię rozgraniczającą teren
Tymczasem w projekcie nowelizacji ustawy (na stronie 51) art. 5 ust. 1 otrzymuje brzmienie:
„1. Przez odległość, o której mowa w art. 4 ust. 1 pkt 1, rozumie się najkrótszy odcinek
pomiędzy:
1) rzutem poziomym istniejącego budynku mieszkalnego ...albo istniejącego
budynku o funkcji mieszanej ...
albo
2) granicą terenu objętego decyzją o warunkach zabudowy, o której mowa w art. 4 ust. 2 pkt 2 i w art. 59 ust. 1 ustawy z dnia 27 marca 2003 r. o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, zwaną dalej "decyzją WZ", dotyczącą inwestycji, o której mowa w pkt 1, na którym możliwa jest lokalizacja tej inwestycji,
albo
3) linią rozgraniczającą teren, którego sposób zagospodarowania określony
w planie miejscowym dopuszcza realizację inwestycji, o której mowa w pkt 1,
albo
4) okręgiem, którego promień jest równy połowie średnicy wirnika wraz z łopatami, a środek jest środkiem okręgu opisanego na obrysie wieży istniejącej elektrowni wiatrowej,
albo
5) linią rozgraniczającą teren, którego sposób zagospodarowania określony w planie miejscowym dopuszcza budowę elektrowni wiatrowej.";
Reasumując, mamy dwa punkty, które możemy wyznaczyć kilkoma metodami. Odległość między nimi to dystans między punktami X a Y.
Co robią pomysłodawcy nowelizacji? Zastępują słowo "a" słowem "albo".
Co to oznacza w praktyce? Znika nam punkt Y, czyli nie możemy już liczyć odległości, gdyż mamy wyłącznie punkt X, który możemy określić po nowelizacji ustawy na pięć sposobów (obecnie trzy).
Tym samym zasada dziesięciokrotnej wysokości w praktyce przestaje obowiązywać!
Nie można przesądzić czy mamy do czynienia z celowym działaniem czy pomyłką. Jedno jest pewne, projektu nowelizacji ustawy nie skierowano do stowarzyszeń społeczno – ekologicznych wnioskujących za uchwaleniem ustawy odległościowej. Coraz więcej wskazuje na to, że nie był to przypadek. Jeśli prace nad ustawą będą przebiegać w zgodnie z oczekiwaniami inwestorów wiatrakowych, to Ustawa ta będzie tworem korporacji inwestorów a działania Prawa i Sprawiedliwości w tej materii będą pozorowane. Widzimy w tym powrót do korumpowania lokalnych władz samorządowych, paramafijnych układów rządzących Polską lokalną i urzędami państwowymi.
Na naszym lokalnym podwórku na południowym Mazowszu dalej obserwujemy jak PSL nadal rządzi i triumfuje na wsiach. Nie obawiają się żadnego działania ze strony Prawa i Sprawiedliwości, gdyż go po prostu tam nie ma. Lokalne struktury nie działają, a co sprytniejsi działacze ulokowali się na intratnych posadach w państwowych instytucjach. Prawdziwi patrioci, którzy mieli odwagę walczyć z machiną urzędniczą i przeciwstawić się układowi PO-PSL znowu zostali sami.
Wszyscy wiedzą, że elektrownie wiatrowe bez rządowego wsparcia nie utrzymają się na rynku, bo są to przedsięwzięcia nieekonomiczne pod każdym względem. To jest ta oczywista oczywistość. Nowe farmy wiatrowe, bez wsparcia nie będą już powstawać, bo nikomu nie będzie się to opłacać. Dalsze dotowanie energetyki wiatrowej (bo ta zdominowała jak do tej pory cały koszyk OZE) powoduje, że trzeba także dotować stabilne źródła mocy, które będą działać na wypadek gdyby OZE nie były w stanie zaspokoić zapotrzebowania na energię elektryczną. [3] Polska energetyka i budżet mają szansę uniknąć błędów państw, które za sprawą zlobbowanych polityków dopuściły do realizacji „zielonej” transformacji. Działania Komisji Europejskiej, są w tym względzie bardzo niekorzystne dla Polski, ale wszystko jeszcze przed nami, gdyż nic nie jest jeszcze przesądzone. Negocjacje w sprawie „Pakietu Zimowego” oraz zgody na powstanie w Polsce rynku mocy są w toku. Rząd Pani Premier Beaty Szydło już zapowiedział wszczęcie procedury „Żółtej kartki” dla „Pakietu”, jeśli będzie on dyskryminował polską energetykę węglową. I słusznie, bo „reforma” rynku energetycznego oparta jest o niemiecki model rynku energii, czyli OZE plus rosyjski gaz. Trudno o gorszą mieszankę złych pomysłów dla naszego bezpieczeństwa energetycznego niż rosyjski gaz i niemieckie wiatraki. Warto zapłacić każde pieniądze, by się od nich uwolnić.
W czasie kampanii prezydenckiej Donald Trump wielokrotnie brał na cel energetykę wiatrową, wskazując m.in. na szkody, jakie wiatraki powodują dla lokalnych społeczności. [4] Prezydent USA wielokrotnie negatywnie odnosił się do budowy farm wiatrowych w Stanach Zjednoczonych: „elektrownie wiatrowe nie tylko zabijają miliony ptaków, zabijają również finanse i środowisko wielu krajów i społeczności”. Donald Trump uważa, że z rozwoju energetyki wiatrowej w USA korzystają głównie chińscy producenci turbin wiatrowych: „farmy wiatrowe to klęska dla środowiska, są bardzo drogie jeśli chodzi o produkowaną energię i są robione w Chinach”.
Wypowiedzi i wpisy prezydenta Trumpa na temat energetyki wiatrowej sygnalizują, że nowy gospodarz Białego Domu może zahamować dalszy rozwój tego sektora w USA. Wypowiedzenie przez USA Porozumienia Paryskiego potwierdziło stanowisko prezydenta Donalda Trumpa w sprawie polityki klimatycznej. Ostatnia wizyta prezydenta Trumpa w Polsce była niebywałym sukcesem polskiej dyplomacji i odbiła się szerokim echem w światowych mediach. To sygnał, że mamy potężnego sprzymierzeńca w osobie prezydenta Donalda Trumpa, a przed Polską otwiera się dziejowa szansa. Trzeba ją tylko chcieć wykorzystać i nie brnąć w szkodliwe dla Polski Porozumienie paryskie.
Natomiast europejskie elity w dalszym ciągu nie potrafią lub nie chcą wyciągnąć wniosków z sygnałów, jakie płyną od coraz większej liczby obywateli niezadowolonych z obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej. Podobnie jak po wyborach na Węgrzech, w Polsce oraz po referendum w Wielkiej Brytanii dotyczącego Brexitu, a teraz po wyborach w USA, rządzące elity nie tylko nie potrafią dostrzec realnych problemów ludzi, ale nie umieją się pogodzić z dokonywanymi przez nich wyborami. Zamiast uszanować wolę społeczeństwa eurokraci obrażają się i obnoszą ze swoją arogancją. Ciężko im się pogodzić z myślą, że „młodszy i biedniejszy brat” z Europy Środkowej może mieć rację w kluczowych sprawach dotyczących funkcjonowania Unii Europejskiej i naszego bezpieczeństwa. To jest istota problemu, to niczym nie uzasadnione poczucie wyższości i paternalizm względem Polski i Polaków. Czas już najwyższy wyprowadzić ich z błędu.
Czujemy się bardzo rozżaleni i oszukani. To na naszych domach w ostatnich wyborach wisiały banery Prawa i Sprawiedliwości. Inni się bali, bo wójt z PSL-u, bo firma, bo praca, bo nie chcą kontroli, itp., itd. Zdajemy sobie sprawę, że nie mamy siły przebicia, nasze poczucie krzywdy i niesprawiedliwości nie może przedostać się przez szum medialny wokół innych „politycznie” atrakcyjnych spraw.
Apelujemy do Pana o zaprzestanie prac w zakresie zmian w ustawie odległościowej, w tym zmiany opodatkowania farm wiatrowych. Podatki te zasilają budżety najbiedniejszych gmin poszkodowanych przez inwestorów wiatrakowych i umożliwią im sfinansowanie w przyszłości rozbiórek porzucanych wiatraków, a także wypłaty odszkodowań dla rolników, których majątek uległ znacznemu uszczupleniu skutkiem zbudowania wiatraków w małych odległościach od ich ziemi i nieruchomości. Bogate gminy nie zezwalały na takie inwestycje na swoich terenach, bo dobrze wiedziały, że z wiatraków nie ma ani prądu, ani pieniędzy. Są tylko kłopoty.
Pakosław 10-07-2017 r.
Grażyna Kuc,
Wiceprezes Stowarzyszenia Lokalnych Inicjatyw Obywatelskich WSPÓLNA SPRAWA
Przypisy:
[1] https://legislacja.rcl.gov.pl/projekt/12299905/katalog/12442269#12442269
[4] http://stopwiatrakom.eu/w-skrocie/2056-bruksela-straszy-donaldem-trumpem-i-boi-si%C4%99-o-polityk%C4%99-klimatyczn%C4%85.html