Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Jean Germain jest senatorem z ramienia rządzącej Partii Socjalistycznej i wiceprzewodniczącym Komisji Finansów Senatu Francji. Przedstawiamy najważniejsze tezy jego wystąpienia we francuskim Senacie 29 stycznia 2015 r. w trakcie debaty nad zwiększeniem odległości minimalnych turbin wiatrowych od domów z 500 m do jednego kilometra. Zachęcamy do zapoznania się z pełnym tekstem francuskim:
http://www.contrepoints.org/2015/02/16/197154-eoliennes-le-point-de-vue-du-senateur-ps-jean-germain.
Poniżej zamieszczamy główne tezy jego wystąpienia.
Francuski polityk przedstawia całościową, gruntowną diagnozę problemu i wyprowadza z niej odważne wnioski. Żal ściska serce, kiedy pomyśli się o kompletnym braku głębszego namysłu wśród koalicji rządzącej Polską już od tylu lat. Trudno bowiem uznać za przejaw takiego namysłu jedno krótkie wystąpienie sejmowe w grudniu zeszłego roku byłego premiera Tuska, zresztą sprowokowane propozycją opozycji, by odsunąć turbiny od domów ludzi.
GŁÓWNE PROBLEMY Z WIATRAKAMI
Wykorzystanie gigantycznych turbin wiatrowych jako źródła czystej energii wiąże się z dwoma problemami. Po pierwsze, pracują jedynie okresowo. Zatem rozsądnie byłoby je instalować tylko na potrzeby takich form działalności, które nie wymagają ciągłych dostaw energii elektrycznej. Drugi problem polega na tym, że elektrownie wiatrowe są kosztowne.
WIATRAKI CELEM SAMYM W SOBIE
We Francji uruchomiono potężny strumień dotacji finansowanych, które pochodzą z obowiązkowej opłaty doliczanej do rachunków za energię. Zapewnienie publicznego finansowania dla wiatraków wyeliminowało potrzebę refleksji nad sensem instalowania turbin wiatrowych. Wyłącznym celem jest więc zbudowanie jak największej ilości przemysłowych turbin. Polityki tej bronią lobbyści z najwyższej półki, których jedynym celem jest utrzymanie obecnej sytuacji tak długo jak będzie to możliwe. Co oferują w zamian? Tylko puste slogany: czyste sumienie, że likwidujemy energetykę atomową, ochronę klimatu, tworzenie nowych pracy, podatki przeznaczane na rozwój terenów wiejskich itd.
DZIWNE POWIĄZANIA BRANŻY I KORUPCJA
Wielu deweloperów wiatrakowych okazuje się być powiązanych ze spółkami zajmującymi się spekulacjami na rynku nieruchomości lub z firmami transportowymi. Motyw zysku całkowicie przeważa u nich nad dbałością o środowisko. Senator Germain żałuje, że parlament francuski nie zwrócił większej uwagi na sygnały alarmowe od stowarzyszeń społecznych, naukowców, lekarzy, ale też i ze strony Trybunału Obrachunkowego lub francuskiego centralnego biura antykorupcyjnego.
ŚLICZNE FOCIE WIATRAKÓW ZAMIAST DEBATY PUBLICZNEJ
Wskazywanie na potrzebę refleksji i analizy w odniesieniu do wiatraków wydaje się być czymś niemal niestosownym. Psuje dobre samopoczucie, które zapewniają wszechobecne zdjęcia wiatraków, ilustrujące praktycznie każdy artykuł publicystyczny na temat odnawialnej energii lub energii w ogóle. Wiatraki działają silniej na wyobraźnię niż zdjęcia przedstawiające wełnę szklaną lub podwójne szyby [oba te materiały pozwalają ograniczyć zużycie energii na ogrzanie domu – przypis redakcji]. Nawet na portalu internetowym francuskiego Senatu ikona z wiatrakiem prowadzi na stronę z tekstami na temat energii.
SPOŁECZNE POPARCIE DLA WIATRAKÓW?
Sondaże opinii publicznej opierające się głównie na mieszkańcach miast, których problem wiatraków bezpośrednio nie dotyka, nie są wiarygodnym wskaźnikiem poparcia społecznego. Rzeczywiste nastawienie społeczeństwa wobec przemysłowych turbin pokazuje natomiast zażarta walka lobby wiatrakowego o „uproszczenie” przepisów w celu ograniczenia liczby postępowań odwoławczych dotyczących farm wiatrowych. Podobnie zresztą jak naciski, by decyzje w sprawie inwestycji wiatrakowych podejmowane były przez wyższe instancje administracji.
NAJWYŻSZY CZAS ZAJĄĆ SIĘ TYM PROBLEMEM
Potoczyste wypowiedzi specjalistów ds. public relations, wzywające do „zapewnienia niezbędnych inwestycji” w związku z debatą nad projektem ustawy o przekształceniu systemu energetycznego, nie mogą zastąpić poważnej analizy tego zagadnienia. Istnieją trzy powody, dla których obecny system budzi poważne wątpliwości: (1) wnioski z doświadczeń niemieckich, (2) pożeranie przez wiatraki ogromnej przestrzeni zajętej przez ludzi i przyrodę oraz (3) ogromne marnotrawstwo pieniędzy publicznych.
POWÓD PIERWSZY: NIEMCY W ŚLEPYM ZAUŁKU
Bilans doświadczeń Niemiec w związku z rozwojem OZE wskazuje, że z perspektywy globalnej przemysłowa energetyka wiatrowa nie stanowi realnej alternatywy energetycznej. Niemcy przekonali się, że wiatraki nie są w stanie zastąpić energetyki nuklearnej. W efekcie zmuszeni byli wskrzesić na nowo elektrownie wykorzystujące paliwa kopalne. Dzisiaj te elektrownie zanieczyszczają Europę Środkową i Wschodnią.
WIELKIE WIATRAKI TO TYPOWY GADŻET
Pod względem ich użyteczności przemysłowe turbiny należy uznać za typowy „gadżet”. Tylko tyle, że „gadżet” kojarzy się zwykle z niewielkim przedmiotem mieszczącym się w dłoni (Dodajmy za polską Wikipedią, że we współczesnej polszczyźnie nowe urządzenia o kwestionowanej funkcjonalności lub użyteczności określa się także słowem „durnostojki” – przypis redakcji). Ale w tym wypadku chodzi o budowle widoczne na kilka kilometrów, ważące setki ton, przy czym instalacja jednego takiego urządzenia kosztuje tyle, ile wynosi kilkuletni budżet gminy wiejskiej.
WIATRAKI SĄ ŹRÓDŁEM PRAW DO ZANIECZYSZANIA ŚRODOWISKA (CERTYFIKATY)
Wiatraki są bezużyteczne jako źródło energii alternatywnej wobec paliw kopalnych, a jednocześnie ich eksploatacja uprawnia do certyfikatów dających prawo do zanieczyszczania środowiska gdzie indziej. Stwarza to możliwości zarobku dla finansowych spółek holdingowych. Tylko że takich informacji nie znajdziecie w reklamowych broszurkach, gdzie wiatraki przedstawia się na bukolicznych obrazkach, wśród krówek i bawiących się dzieci.
POWÓD DRUGI: PRZEMYSŁOWE TURBINY WIATROWE POŻERAJĄ OGROMNĄ PRZESTRZEŃ W SENSIE WIZUALNYM I ZANIECZYSZCZENIA HAŁASEM
Do tego należy dodać tysiące ton cementu, które zatopione zostają na zawsze w ziemi jako fundamenty masztów sięgających ponad 100 metrów.
Przepisowa odległość minimalna 500 metrów od domów mieszkalnych jest absurdalnie mała w sytuacji, kiedy lekarze żądają buforu kilku kilometrów. W terenie, sprzedawcy tej „innowacyjnej technologii” argumentują zawsze tak samo: 500 metrów jest zgodne z przepisami, a obecnie instalowane turbiny są bardziej efektywne i cichsze niż wcześniejsza generacja. W istocie jedyna zmiana polega na tym, że te urządzenia są coraz wyższe.
UNESCO zagroziło skreśleniem opactwa Mont-Saint-Michel z listy światowego dziedzictwa, jeśli turbiny zostaną zainstalowane bliżej niż dwadzieścia kilometrów od tego zabytku.
DEWASTACJA WSI I TYSIĄCE WIEŻY EIFFLA
Wokół farm wiatrowych spadają ceny nieruchomości, co wskazuje na pogorszenie się jakości życia. Z przerażeniem myślimy, że w przyszłości wnioski o eksploatację gazu łupkowego na tych terenach będą uzasadniane m.in. tym, że rejony te zostały już „skazane”.
Nie istnieją jakiekolwiek przepisy, które chroniłyby obszary nie objęte formalną ochroną przed inwazją gigantycznych wiatraków. Czy chcemy przekształcić takie tereny wiejskie w przemysłowe pustynie? Zobaczyć przez chwilę wiatrak z okna samochodu to nie to samo, co żyć obok niego w dzień i w nocy. Czy chcemy zniszczyć jakość życia na wsi?
Turystyka jest niejednokrotnie podstawą lokalnej gospodarki. Jeśli na początku turbiny wiatrowe budziły ciekawość, to już tak nie jest. Czy interesowałaby nas Wieża Eiffla, gdyby identyczne wieże można było zobaczyć wszędzie? Kto z mieszkańców miast, którzy są zdecydowaną większością w naszym kraju, szuka relaksu w cieniu przemysłowego wiatraka?
PAŃSTWO NIE MONITORUJE ROZBUDOWY FARM WIATROWYCH
Pomimo faktu, że stawką jest przyszłe oblicze naszego kraju, instytucje państwowe nie mają pełnego obrazu co do liczby nowych inwestycji wiatrakowych będących w trakcie realizacji. Możliwości Państwa w tym zakresie ograniczają się do prób katalogowania już istniejących farm wiatrowych.
TRYBUNAŁ SPRAWIEDLIWOŚĆI UNII EUROPEJSKIEJ: NIELEGALNA POMOC PUBLICZNA
Czy Francja może sobie pozwolić na ogromne marnotrawstwo środków publicznych? Rok temu w odpowiedzi na zapytanie francuskiej Rady Stanu Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał stawki cen dla obowiązkowego zakupu energii elektrycznej z farm wiatrowych za pomoc publiczną.
Potrzebnych było mnóstwo wykrętów prawnych, żeby Komisja Europejska nie zażądała zwrotu pomocy udzielanej branży energetyki wiatrakowej w ciągu ostatnich piętnastu lat. Decyzja Komisji Europejskiej nie miała uzasadnienia prawnego, a wynikała jedynie z faktycznej niemożności przeprowadzenia takiej operacji. Skoro tak, to dlaczego nielegalna praktyka dotacji publicznych jest kontynuowana?
SEKTOR WIATRAKOWY NIE TWORZY MIEJSC PRACY
Większość wiatraków pochodzi z importu, głównie z Chin. Energetyka wiatrowa powiększa ujemny bilans handlowy kraju, a lokalnie farmy wiatrowe nie tworzą żadnych długookresowych miejsc pracy. Dlaczego władze nie weryfikują twierdzeń prywatnych inwestorów o nowych miejscach zatrudnienia? Zamiast cieszyć się z czasowego zatrudnienia przy instalacji turbin, czy nie lepiej inwestować publiczne środki w poprawę jakości życia na wsi, w tworzenie sieci usług czy w małe i średnie przedsiębiorstwa?
PÓŁMAFIJNA LOGIKA
Deweloperzy budują urządzenia, o których wiedzą, że są bezużyteczne, po to, żeby pobrać publiczne subwencje. Część tych zysków służy do opłacenia lokalnych systemów protekcji. Króluje nieprzejrzystość. Deweloperzy i pośrednicy handlowi wykorzystują biedę terenów wiejskich i ich mieszkańców, by „rekrutować” posiadaczy gruntów, wabiąc ich kilkoma tysiącami euro za dzierżawę i zapewniając sobie ich poparcie wobec oporu reszty społeczności. Wielu z dzierżawców to urzędnicy samorządowi wybrani w wyborach. Centralny organ antykorupcyjny w swoim ostatnim raporcie wskazuje na mnożenie się sytuacji konfliktu interesów i masowy charakter zjawisk korupcyjnych.
UMOWY O BLISKIEJ WSPÓŁPRACY Z GMINAMI
Organ antykorupcyjny domaga się, by tzw. umowy o bliskiej współpracy (franc. chartes d’étroite collaboration), które rady gminne podpisują z deweloperami , poddać ocenie z punktu widzenia legalności zaciąganych zobowiązań. W efekcie samorządy legalne zobowiązują się nieodwołalnie do zatwierdzania inwestycji prywatnych. Porozumienia są następnie wykorzystywane jako środek nacisku na decyzje służb państwowych i posiadaczy gruntów. Jest to sytuacja całkowicie sprzeczna z demokracją lokalną. Niektórym urzędnikom wydaje się, że instalowanie turbin wiatrowych to prawie służba publiczna.
WŁADZE GMINNE MIĘDZY MŁOTEM A KOWADŁEM
Z jednej strony urzędnicy gminni boją się pozwów o odszkodowanie ze strony deweloperów, gdyby chcieli zmienić swoją decyzję. Z drugiej, widzą rozpacz swoich własnych wyborców lub wyborców w gminach sąsiednich. Obawiają się oskarżenia o konflikt interesów.
NIEPRECEZYJNE REGIONALNE PLANY ROZWOJU ENERGETYKI WIATROWEJ
Oskarżenie o konflikt interesów jest obecnie jedynym sposobem zatrzymania inwestycji. Dwa lata temu lobby wiatrakowe, rękami ówczesnego ministra środowiska, zdołało anulować przepisy regulujące tzw. strefy rozwoju energetyki wiatrowej (ZDE). Te przepisy uwarunkowały otrzymanie subwencji od wyników badań wietrzności i ustalenia dopuszczalności danej inwestycji. Obecnie promotorzy i biznesy wiatrakowe powołują się na prawnie obowiązujące regionalne plany rozwoju energetyki wiatrowej. Tymczasem te plany są dużo mniej dokładne i bardziej ogólnikowe – ponieważ miały one być tylko wstępnym rozwiązaniem przed przyjęciem szczegółowych przepisów w sprawie stref ZDE.
Plany stref ZDE, tam, gdzie zostały one przygotowane, powinny wejść w życie. Wykonanie odpowiednich studiów i badań kosztowało gminy bardzo dużo. Tymczasem promotorzy wiatraków mogą planować inwestycje na obszarach uznanych za nieodpowiednie w badaniach zrealizowanych na potrzeby planów stref ZDE. Co więcej, lobby chwali się, że udało się im znieść „restrykcje” w 2013 r. Nazywają to „doprecyzowaniem przepisów regulacyjnych”.
IDYLICZNY OBRAZ WIATRAKÓW W MEDIACH CENTRALNYCH, KORUPCJA I PROTESTY W MEDIACH REGIONALNYCH
Zdjęcia wiatraków służą za symbol energetyki w przekazach dla ogółu społeczeństwa. Jednocześnie media regionalne są pełne artykułów ujawniających przekręty związane z wiatrakami, degradację i bolesne doświadczenia mieszkańców. Niszczone są wieże do pomiaru wiatru warte dziesiątki tysięcy euro, groźby otrzymują zarówno stowarzyszenia przeciwstawiające się turbinom wiatrowym, jak i firmy konsultingowe przygotowujące takie inwestycje. Gorąca atmosfera zagraża porządkowi publicznemu.
WŁADZE LOKALNE OCZEKUJĄ POMOCY OD SENATU
Urzędnicy gminni widzą, co się dzieje i oczekują od rządu i parlamentarzystów, że prawo jasno określi, jakie powinno być właściwe postępowanie oraz zabezpieczy ich przed odpowiedzialnością z tytułu błędnych decyzji. To od Senatu, który reprezentuje władze samorządowe, oczekują pomocy.
URZĘDNIK SAMORZĄDOWY BEZ PRAW KONSUMENTA
W rzeczywistości władze lokalne, jak i dzierżawcy gruntów, są gorzej chronieni przez prawo niż konsumenci. Przepisy dotyczące ochrony konsumenta nakładają na producenta obowiązek ostrzeżenia przez ryzykiem związanym z danym towarem. Tymczasem za spółkami wiatrakowymi stoją ponadnarodowe koncerny. Czy zatem dla zachowania równowagi sił kontrahentów w tej dziedzinie nie jest potrzebna specjalna regulacja ustawodawcza?
OBOWIĄZKOWE ZAKUPY ENERGII Z WIATRAKÓW DEZORGANIZUJĄ HURTOWY RYNEK ENERGII
Skoro odbiorca musi mieć zagwarantowany stały poziom zaopatrzenia w energię elektryczną bez względu na to, czy w danym momencie wiatraki pracują czy też nie, sumy wydawane na zakup energii z wiatraków to kwoty, których zabraknie na konserwację i modernizację sieci przesyłowych oraz mocy produkcyjnych z tradycyjnych źródeł energii. A jednak to one są niezbędne, by zagwarantować pewność dostaw. Czy Francja może sobie pozwolić na zaniedbanie tych ostatnich?
TRZEBA ODWRÓCIĆ LOGIKĘ POLITYKI WIATRAKOWEJ
Zamiast kierować się zasadą wspierania energetyki wiatrowej z obowiązkowym odbiorem tej energii i systemem cen gwarantowanych, powinniśmy wspierać tylko inwestycje o sprawdzonej użyteczności, na przykład w szczególnych sektorach gospodarki, gdzie rzeczywiście możemy odejść od stosowania paliwa nuklearnego lub kopalnego. Pod warunkiem jednak, że turbiny wiatrowe nie zniszczą miejsca, gdzie żyją ludzie i będą autentycznie ekologiczne.
Opracowanie: A. Archus, luty 2015