Skip to main content
Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Prawda o wiatrakach

StopWiatrakom.eu
OGÓLNOPOLSKI SERWIS PRZECIWNIKÓW ZBYT BLISKIEJ LOKALIZACJI WIATRAKÓW OD DOMÓW.

Opublikowano: 18 kwiecień 2015

EFEKTY REFORMY ENERGIEWENDE

W 2013 r. przed i bezpośrednio po krajowych wyborach w Niemczech obiecywano poważną reformę niemieckiej polityki energetycznej. Taka potrzeba wynikała przed wszystkim z faktu, że fachowe prognozy dotyczące OZE (czyli przemysłowej energii wiatrowej i słonecznej) , według których realizowana była słynna Energiewende, czyli transformacji energetyczna, okazały się wzięte kompletnie z sufitu [1]. „Darmowy wiatr i słońce” okazały się ciężarem nie do udźwignięcia na dłuższą metę dla najbogatszej gospodarki Europy. W szczególności pojawiło się pytanie, jak wysokie rachunki za prąd skłonny będzie zapłacić niemiecki konsument.

W reformatorskim zapale niektórzy niemieccy politycy posunęli się do postulowania – o zgrozo! - aby energetyka wiatrowa ponosiła koszty produkcji energii rezerwowej, która stabilizuje (bilansuje) sieć energetyczną w okresach braku wiatru lub słońca. Urealniłoby to, częściowo, rzeczywiste koszty „darmowej” energii z wiatru dla gospodarki i podatnika.

Wielka góra urodziła jednak mysz, wprowadzono tylko pewne zmiany w przepisach, które zresztą w tym roku spowodowały falę gorączkowego budowania farm wiatrowych, by zdążyć „załapać się” na dotacje na dotychczasowych warunkach. Reforma polega zasadniczo na szukaniu sposobów ograniczenia wzrostu kosztów energii dla konsumentów.

CZAS NA EUROPEJSKĄ UNIĘ BILANSOWANIA WIATRU (I SŁOŃCA)

Niemcy dalej dumnie rozbudowują swoje OZE, czyli praktycznie farmy wiatrowe. Pozostaje jednak problem stworzenia stabilnego systemu energetycznego. W związku z tym, jak pisaliśmy [2], zamiast „unii energetycznej” UE tworzyć będzie unię klimatyczno-energetyczną, której bodaj najważniejszym zadaniem jest wyzwolenie gospodarek od węgla, gazu itd. (dekarbonizacja gospodarki). W debacie na forum Unii Europejskiej to rząd niemiecki najmocniej naciskał na stworzenie jak najściślej zintegrowanego systemu energetycznego w Europie, umożliwiającego swobodny i błyskawiczny przesył energii pomiędzy różnymi krajowymi sieciami energetycznymi. Jest to więc strategia polegająca na „umiędzynarodowieniu” problemu niestabilności energetyki odnawialnej, w wersji przemysłowych wiatraków. Stąd nacisk na budowę tzw. połączeń międzysystemowych (interkonektorów).

Na stronie resortu gospodarki niemieckiego rządu federalnego wisi ekspertyza, czy raczej wizja, zintegrowanego „regionu europejskiego”, obejmującego także nasz kraj. Byłby to region w 100% wiatrowy (z lekkim dodatkiem słońca), to znaczy że główną formą produkowanej w nim energii elektrycznej byłaby energia z farm wiatrowych, która przemieszczałaby się z kraju do kraju w zależności od tego, gdzie wieje mocniej, a gdzie słabiej. O takich ekspertyzach, metodyce bilansowania wiatru i konsekwencjach realizacji tej wizji napiszemy w najbliższym czasie.

Dodajmy, że wizja „regionu wiatrowego” stanowi praktyczne rozwinięcie znanej tezy lobbystów z Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, że (w Europie) „zawsze gdzieś wieje”. Publikowaliśmy już analizy wskazujące, że wcale tak nie jest [3].

Paradoksalnie zresztą w chwili obecnej Dania (inny wielki producent kłopotliwej energii wiatrowej) głośno domaga się właśnie od Niemców, by zaczęli wreszcie wpuszczać więcej duńskiej energii do swojej sieci, a Niemcy bronią się przeciwko temu, powołując się na „obiektywne trudności” [4] (artykuł w przygotowaniu).

NA RAZIE JEDNAK KAŻDY RADZI SOBIE Z WIATREM WE WŁASNYM ZAKRESIE

Tak więc, póki co, Niemcy muszą stabilizować sieć energetyczną zasadniczo w granicach swojego kraju, choć co mogą, to wypychają za granicę, w tym i do Polski i Czech. Dodajmy, że w ramach Energiewende energetyka tradycyjna ma – teoretycznie – jedno zadanie: ratować stabilność sieci i produkcji energii elektrycznej, kiedy nie ma wiatru i wiatraki stoją.

Przy okazji, wracając na nasze podwórko, chcemy poinformować, że rodzimy oddział Europejskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, czyli PSEW -- niewątpliwie łapiąc w żagle wiatr wiejący z Niemiec -- zdecydował się wreszcie powiedzieć, jaką rolę widzi dla energetyki polskiej.

  • Otóż, mówiąc w skrócie, reszta polskiej energetyki ma po prostu wspierać wiatraki, pracując cichutko na jej zapleczu. „Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej: Konieczna jest zmiana sposobu myślenia o energetyce, by konwencjonalne bloki tylko stabilizowały OZE” [5]. Mówimy „OZE”, ale myślimy „przemysłowe wiatraki”, co zresztą wynika jednoznacznie z cytowanego tekstu. Przypuszczać zresztą można, że ma to być etap jedynie przejściowy, bo docelowo, kiedy bezpieczeństwo energetyczne naszego kraju zagwarantuje ostatecznie na wieki szukanie wiatru i słońca w ramach „regionu europejskiego”, tych „konwencjonalnych bloków” będzie się można pozbyć.
  • W międzyczasie jednak rodzi się pytanie, czy właściciele wiatraków gotowi są zapłacić za tę dość kosztowną, finansowo i ekologicznie, usługę? Bądź też przynajmniej, czy promotorzy wiatraków zgadzają się, że do kosztów „coraz tańszej” energetyki wiatrowej należy doliczyć wartość tej usługi?

Na dzisiaj Niemcy są wciąż daleko przed Polską. Obecny kłopot Niemców polega mianowicie na tym, że może zabraknąć tych „konwencjonalnych bloków” do bilansowania „czystej” i „taniej” energii z wiatraków. A winna temu jest Energiewende.

Agencja Reuters podała właśnie [6], że niemieckie zrzeszenie branży energetycznej (BDEW), skupiające 1800 przedsiębiorstw zajmujących się produkcją, przesyłem i sprzedażą energii elektrycznej, gazu, wody i ciepła, ocenia, że nieopłacalna jest budowa 53% z 39 konwencjonalnych elektrowni, jakie miały być wzniesione do roku 2025. Jest to skutek konkurencji ze strony dotowanych dostaw z OZE, a także zaostrzenia regulacji dotyczących emisji CO2.

Dyrektor zarządzający zrzeszenia powiedział, że „jeśli politycy będą postępowali tak, jak do tej pory, to nie powstaną nowe, nowoczesne elektrownie. Nie ma absolutnie żadnych zachęt do inwestowania, pomimo tego, że politycy cały czas podkreślają, że chcą zmienić tę sytuację”.

W ciągu najbliższych kilku lat Niemcy mogą spodziewać się trudności w zaopatrzeniu w energię, o ile nie zostaną podjęte kroki, by zachęcić do budowy większej ilości elektrowni, zapewniających STABILNE DOSTAWY energii elektrycznej.

Jeśli do obecnie zamykanych zakładów energetycznych dojdzie jeszcze prawdopodobna rezygnacja z planowanych inwestycji, wówczas Niemcy w roku 2022 utracą 16.700 MW tzw. gwarantowanego zasilania (ang. „secure load”). Jeśli będziemy w Polsce budowali nowe bloki energetyczne oparte o źródła konwencjonalne, to Niemcy będą musieli od nas kupować energię elektryczną, no chyba, że chcą siedzieć w nocy przy świecach.

WĘGIEL BRUNATNY WAŻNĄ CZĘŚCIĄ MIKSU ENERGETYCZNEGO ENERGIEWENDE

Dziennikarz agencji Reuter pisze:

  • Rząd niemiecki „starał się także uspokoić przedsiębiorstwa energetyczne, że nie planuje zamykania kopalni lignitu, który jest wysoce zanieczyszczającym środowisko surowcem dla krajowego węgla brunatnego, stanowiącego istotną część „miksu” energetycznego” Niemiec”.
  • Paradoksalne, prawda? Z jednej strony, już-już „witamy się z gąską”, eliminujemy skutecznie z rynku nowoczesne, niskoemisyjne konwencjonalne technologie, a z drugiej tulimy do piersi najbardziej brudny ekologicznie sektor energetyki?

    Czekamy z niecierpliwością na dane dotyczące redukcji CO2 w Niemczech w nadchodzących latach. Jak wiadomo, ostatnio Niemcy notują przyrost tych emisji, pomimo eksportu CO2 poza Europę w postaci ucieczki energochłonnych branży przemysłu [7]. To ostatnie zjawisko można nawet uznać za słuszne, przyspiesza bowiem czas, kiedy Europa zajmie swoje miejsce w cieniu światowych potęg gospodarczych, takich jak Chiny i Indie [8]. To też niewątpliwie poprawi międzynarodową pozycję i zwiększy ogólne bezpieczeństwo naszego kraju.

    PRZYPISY

    [1] Pisaliśmy o tym – patrz http://stopwiatrakom.eu/ze-swiata/1197-niemcy-jak-oni-to-liczyli-dziwne-prognozy-u-podstaw-strategii-rozwoju-oze.html

    [2] http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/1423-co-kryje-si%C4%99-za-pomys%C5%82em-unii-energetycznej.html

    [3] http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/1370-czy-w-europie-zawsze-gdzie%C5%9B-wieje-od-odpowiedzi-na-to-pytanie-zale%C5%BCy-nasza-przysz%C5%82o%C5%9B%C4%87.html

    [4] http://www.bloomberg.com/news/articles/2015-04-09/as-germans-block-danish-wind-a-new-feud-tests-crisis-weary-eu

    [5] http://www.ekonomia.rp.pl/artykul/523485,1194376-Debata-SPEW-i-Rzeczpospolitej---miejsce-wiatru-w-PEP-2050.html?p=3 

    [6]Reuter, „More German power plant projects not viable - producer lobby”, 13 kwietnia 2015, http://af.reuters.com/article/energyOilNews/idAFF9N0WF01U20150413

    [7] Patrz na przykład

    http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/1389-parlament-europejski-roger-helmer-m%C3%B3wi-%E2%80%9Eceny-energii-odpowiadaj%C4%85-za-przemys%C5%82ow%C4%85-masakr%C4%99-w-europie%E2%80%9D.html

    [8] http://tvn24bis.pl/ze-swiata,75/oto-najwieksze-gospodarki-w-2030-roku,532277.html

    Dziękujemy Sherri/PA PAW i Lisie/winAction.org za wskazanie niektórych z cytowanych materiałów.

    Opracowanie: A. Archus, kwiecień 2015