Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Szkocja jest jednym ze światowych liderów, jeśli chodzi o rozwój OZE. Szkocki rząd przyjął za cel 100-procentowe zaopatrzenie kraju w energię elektryczną w ujęciu brutto z odnawialnych źródeł energii, przede wszystkim z farm wiatrowych, do roku 2020.
Pisaliśmy już o kosztach szkockiej polityki energetycznej dla krajobrazu, branży turystycznej, ochrony przyrody i generalnie społeczeństwa [1]. Euan Mearns na blogu Energy Matters opublikował 6 stycznia 2016 r. artykuł pt. „Zniszczenie szkockiej energetyki”, który podsumowuje skutki polityki rządu szkockiego dla krajowego systemu energetycznego [2].
Na początku obecnego wieku Szkocja dysponowała systemem energetycznym cechującą się prawie 100 procentów nadmiarowością, co zapewniało całkowitą pewność dostaw elektryczności – w przypadku awarii elektrowni, niesprzyjających warunków atmosferycznych (np. susza) itd.
Scentralizowany system energetyczny został zaprojektowany przez inżynierów, uwzględniając główne skupiska ludności. Schematycznie przedstawiał się tak:
Rys. Szkocki system energetyczny na początku 21 wieku, obejmujący elektrownie wodne (H) o łącznej mocy 1,61 GW, dwie elektrownie jądrowe (1,22 GW i 1,2 GW), dwie elektrownie węglowe (2,4 GW i 1,2 GW), jedną elektrownię gazową CCGT (1,55 GW).
Główne ośrodki miejskie oznaczono literami A-I
źródło: Energy Matters, http:/euanmearns.com
Za rok Szkocja będzie miała już zupełnie inny system energetyczny.
Litera W oznacza farmy wiatrowe
źródło: jak wyżej
Obecnie system odzwierciedla „nowy wspaniały świat” energetyki rozproszonej i został zaprojektowany przez polityków. Elektrownie i linie przesyłowe występują teraz wszędzie.
Jak pisze Mearns, ludzie przekonani, że pokrycie terenów wiejskich infrastrukturą energetyczną jest czymś korzystniejszym od posiadania kilku scentralizowanych jednostek energetycznych, wydają się cierpieć na jakiś dysonans poznawczy. Hasło Zielonych, że „rozproszona” produkcja energii jest z jakiegoś powodu czymś dobrym, powtarzane jest tak często, aż wielu ludzi przyjmuje je prawdziwe. Nie posiada ono jednak żadnego naukowego czy technicznego uzasadnienia. Według Mearnsa, to jest po prostu dogmat.
Nowy system jest wynikiem realizacji polityki osiągnięcia 100% generacji elektryczności z OZE. Cel ten został przyjęty, jak pisze Mearns, bez uwzględnienia gospodarczych i środowiskowych kosztów, jak i uznanej praktyki inżynierskiej. Branża OZE (przede wszystkim energetyka wiatrowa) i środowiska akademickie dążyły do realizacji tego celu, nie zastanawiając się na tym, czy taka strategia jest rozsądna i korzystna. Rząd nie finansuje żadnych badań krytycznych wobec przyjętej polityki energetycznej. Na poziomie sloganów, ideałem rządu jest 100% samowystarczalność Szkocji dzięki produkcji elektryczności z OZE. Skutek, w postaci uzależnienia kraju od importu energii, będzie jednak odwrotny od zamierzonego.
Do tej pory stabilny system energetyczny w Szkocji bazował m.in. na produkcji elektrowni węglowej Longannet o mocy 2,4 GW. Wobec gwałtownej ekspansji farm wiatrowych elektrownia ta przestała być opłacalna w jej nowej roli źródła mocy rezerwowej dla systemu. Jest to zgodne z polityką dekarbonizacji, ale oznacza – jak wskazuje Mearns – utratę możliwości produkcji energii w formie, która pozostanie prawdopodobnie najtańsza jeszcze przez kilka dziesięcioleci.
W tej chwili system energetyczny mógłby być – teoretycznie – zasilany przez istniejące jednostki produkcyjne bazujące na energii wodnej, nuklearnej i gazu. Praktycznie cała produkcja elektryczności z wiatru jest nadmiarowa wobec zapotrzebowania krajowego. Poza tym szkocka energetyka została już w tej chwili zasadniczo „zdekarbornizowana”.
W istocie jednak rzeczy mają się zupełnie inaczej. Wynika to z priorytetowego traktowania energii wiatrowej w systemie energetycznym.
Nie wchodząc w szczegóły techniczne, które podaje Mearns, ograniczmy się do wskazania, że:
- jeśli idzie o energię elektryczną wytwarzaną przez farmy wiatrowe – 24% zużywane jest w samej Szkocji, a 76% jest eksportowane (w tym do Anglii) lub nie jest w ogóle wprowadzane do sieci (ang. curtailed), a jednocześnie
- nowoczesna elektrownia gazowa CCGT pracuje na poziomie 7% jej całkowitej mocy.
Mearns pisze, że żadna elektrownia nie może być opłacalna przy takim poziomie wykorzystania. Oznacza to, że także ta jednostka pójdzie niedługo „na złom”. W ten sposób niestabilne OZE niszczą otoczenie, dzięki któremu mogą funkcjonować w energetyce.
Co jeszcze bardziej istotne, dwie szkockie elektrownie atomowe są już stare i przeznaczone do zamknięcia w 2023 r. Ze względu na długi cykl inwestycyjny rząd szkocki powinien już teraz sformułować swoją politykę w kwestii budowy nowoczesnych elektrowni jądrowych. Tymczasem w tej sprawie rząd milczy.
Kluczowym pytaniem jest, co się stanie po 2023 roku, kiedy obie elektrownie jądrowe mają być zamknięte. Jeśli mają być zastąpione nowymi, odpowiednie działania powinny być podjęte już teraz. Jednak rząd rozważa obecnie jedynie budowę połączeń wzajemnych (interkonektorów) z Islandią i Norwegią. Szkockie społeczeństwo powinno wypowiedzieć się, czy chce być uzależnione od drogiej i zasadniczo niepewnej energii z importu, tym samym zgadzając się na ucieczkę miejsc pracy w energetyce za granicę?
Jak pokazuje Mearns na serii wykresów, w przeciwieństwie do sytuacji na początku obecnego wieku, szkocki system nie jest jednak zabezpieczony przed możliwością awaryjnych wyłączeń tradycyjnych jednostek, w szczególności awarii elektrowni jądrowych, występowania suszy, braku dostaw gazu itd.
Bezpieczeństwo dostaw w sytuacjach awaryjnych gwarantuje w tej chwili przede wszystkim interkonektor łączący sieć szkocką z siecią angielską. Pytanie jednak, czy Anglia dysponować będzie niezbędnymi mocami rezerwowymi, na poziomie produkcji dwóch elektrowni CCGT, by zaspokoić nagłe potrzeby Szkocji? Przeszłe doświadczenia wskazują na występowania pan-europejskich okresów bezwietrznych, kiedy produkcja energii z wiatru spada do zera wszędzie. W takiej sytuacji samej Anglii mogą grozić przerwy w dostawach prądu.
Poza tym obecny rząd brytyjski wydaje się podchodzić z coraz mniejszym entuzjazmem do kosztów utrzymywania w gotowości dyspozycyjnych mocy wytwórczych na wypadek niedostatecznej produkcji elektryczności w Szkocji. Zaopatrzenie Szkocji w energię stanie się prawdopodobnie zakładnikiem gier politycznych w Zjednoczonym Królestwie.
Podsumowując, po zamknięciu elektrowni węglowej w 2016 r. okaże się, że rząd Szkocji stworzył kruchy system energetyczny, w konsekwencji czego to, czy w szkockich domach świecą się żarówki, zależeć będzie od innych krajów. Szkoccy inżynierowie wskazują ponadto, że rząd nie przeprowadził oceny ryzyka związanego z brakiem możliwości dostaw z Anglii i Walii.
Komentarz redakcji: Robert Burns najwybitniejszy narodowy poeta szkocki, prekursor romantyzmu, którego pamięć Szkoci czczą świętem narodowym, zapewne przewraca się w grobie widząc dewastację szkockich wzgórz lasem łomoczących wiatrowych turbin. Znana nam jego pieśń „Ogniska już dogasa blask...” brzmi jak „Szkocji już dogasa blask...”
Tłumaczenie: Redakcja
PRZYPISY
[1] Zobacz na przykład:
[2] Euan Mearns, „The Destruction of Scottish Power”, blog Energy Matters, wpis z 6.01.2016 - http://euanmearns.com/the-destruction-of-scottish-power/