Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Francuska minister środowiska Ségolène Royal ma szanse zapisać się w historii swojego kraju jako największy niszczyciel naturalnych i historycznych krajobrazów Francji, jeśli tylko uda jej się zrealizować plan potrojenia liczby wiatraków do 21 tysięcy.
Niezależnie od walorów krajobrazowych są jeszcze mieszkańcy, który, zgodnie z planami pani minister, spędzić mają całe swoje życie w bezpośrednim sąsiedztwie tych gigantycznych instalacji. W zeszłym roku francuski Senat -- pod wpływem żądań organizacji reprezentujących społeczności wiejskie -- głosował za wprowadzeniem do Kodeksu środowiska naturalnego przepisu zwiększającego odległość minimalną turbin od domów do 1000 metrów. W izbie niższej parlamentu tę poprawkę odrzucono głosami koalicji z wiodącym udziałem minister Royal, przywracając wcześniejszą odległość 500 metrów.
Ostatnie wypowiedzi minister Royal pokazują, że nie ma ona odwagi bronić publicznie przepisów, o których zachowania walczyła rok temu z wielkim przekonaniem (500 metrów od domów mieszkalnych). Teraz zdaje się proponować dziwne rozwiązanie, zgodnie z którym prawa lokalnych mieszkańców do życia w spokoju mają zależeć od tego, czy mieszkają oni w oddaleniu od innych siedlisk ludzkich, czy też nie. Jedno nie ulega jednak wątpliwości: nadrzędnym priorytetem pani minister jest „interes” turbin wiatrowych i ich deweloperów, a nie ludzie i warunki ich życia.
Cytujemy za komunikatem francuskiej federacji Fédération Environnement Durable [1]:
W dniu 8 września 2016 r. Ségolène Royal, minister środowiska, energii i morza odpowiadała na pytania słuchaczki porannego programu France Inter.
— Słuchaczka: „Chciałabym wiedzieć, co Pani sądzi o instalowaniu turbin wiatrowych o wysokości 200 metrów w odległości 500 metrów od domu mieszkalnego, i czy wyobraża sobie Pani, że sama mogłaby mieszkać w pobliżu takiego potwora? Od razu zaznaczam, że nie jestem przeciwko energii odnawialnej.
— Minister : Czy ta inwestycja została już zrealizowana, czy to jest tylko projekt?
— Słuchaczka: To jest projekt.
— Minister: Zatem, proszę pani, w tej sprawie odbędzie się postępowanie publiczne. Dziwi mnie jednak, że to jest 500 metrów, ponieważ zwykle odległości powinny
znacznie większe, i to zależy od tego, czy jest to dom stojący samotnie, czy też nie.
— Prowadzący audycję: O ile wiem, w tej sprawie nastąpiła zmiana, przejście z 1500 na 500, tak mi powiedziano w redakcji.
— Minister : Nie, zasadniczo to jest 1000 m, ale to zależy od charakteru siedliska mieszkalnego (franc. habitat). Faktycznie jeśli dany dom stoi samotnie, gdyby wprowadzono 500 metrów na całym terytorium kraju, w tym z uwzględnieniem samotnych siedlisk i upraw rolniczych, w ogóle nie można by budować turbin wiatrowych. Tymczasem, właśnie w celu uniknięcia niedogodności, prowadzi się postępowanie publiczne, do udziału w którym zachęcam panią, to znaczy do wzięcia udziału w postępowaniu publicznym i do wskazania problemu, o którym mi właśnie pani powiedziała, który wydaje mi się całkowicie uzasadniony.”
W tej krótkiej wypowiedzi pani minister mamy i próbę polityka, który kluczy, by zrzucić z siebie odpowiedzialność za własne decyzje, jak i przekonanie „ekoinżyniera”, że to nie technologia ma być dostosowana do ludzi, lecz ludzi należy zmusić do dostosowania się do technologii.
Jak wynika całkowicie wyraźnie z wypowiedzi francuskiej minister, nie tylko Polska, ale także Francja, kraj dwukrotnie większy od Polski, jest za mała na to, aby pomieścić na obszarach wiejskich w cywilizowany sposób i wiatraki, i ludzi [2].
Opracowanie i tłumaczenie redakcja stopwiatrakom.eu
PRZYPISY
[1] Fédération Environnement Durable, „Ségolène Royal annonce à l’antenne de France Inter que la distance est de 1000 mètres pour les habitats non isolés”, LETTRE D'INFORMATION, 12 septembre 2016 - http://fed-info.org/joomla/index.php?option=com_acymailing&ctrl=archive&task=view&mailid=427&key=fGXVvrL0&subid=82032-53396dedefbc8c2f96c13b97c40b5da7&tmpl=component