Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
W czerwcu br. znaczna część Europy doznała fali długotrwałych, „rekordowych” upałów. Był to wynik utrzymującego się układu atmosferycznego, który spowodował napływ rozżarzonego powietrza z nad Afryki. Zostało to dość powszechnie uznane za przejaw postępującego „globalnego ocieplenia” klimatu, a cierpienia Europejczyków za zapowiedź nadchodzącej katastrofy klimatycznej i cywilizacyjnej. Szczególnie dużo uwagi przyciągnęły doniesienia z Francji, bijącej rekordy temperatur. Jednak tegoroczny czerwiec wcale nie był najgorętszy w historii nowożytnej.
Na atmosferę alarmizmu klimatycznego nałożyła się silna tendencja mediów do budowania atmosfery sensacji i grozy wokół najnowszych zdarzeń pogodowych. Prorządowy portal tvp.info zamieścił nawet wywiad, w którym ostrzegano słuchaczy, że brzeg Bałtyku może znajdować się na Mazowszu w nieodległej przyszłości. Oczywiście wszystko dlatego, że ludzkość używa węgla i paliw kopalnych.
Taki obraz „bezprecedensowej” sytuacji ludzkości, a w tym i Europy, w XXI w. wydaje się zakładać, że Ziemia jest „ze swojej natury” środowiskiem przyjaznym człowiekowi, a tylko ludzkość i niszczy harmonijne funkcjonowanie planety, na której przyszło nam żyć.
O tym, że Ziemia i występujące zjawiska pogodowe były od zawsze przyczyną tragedii ludzkich na wielką skalę, także w przeszłości — i to bez jakiegokolwiek związku z ówczesnym poziomu emisji nieszczęsnego dwutlenku węgla — można przekonać się z wielu przekazów historycznych. Silne wiatry, potopy, trzęsienia ziemi, upały oraz mrozy towarzyszą ludzkości od zawsze. Dlatego z dużą niecierpliwością czekamy na „naukowe odkrycie” przez histeryzujących alarmistów klimatycznych, że również biblijny potop został wywołany nadmierną emisją CO2 i że to była „kara” za używanie węgla.
Dzisiejszy tekst przypomina, że czerwcowe upały na północnej półkuli to nic nadzwyczajnego i że bywało już znacznie gorzej. W przypadku wspomnianej na wstępie Francji, francuska gazeta Le Parisien przypomniała o fali upałów w 1911 r., która dotknęła ten kraj przez okres 70 dni, od początku lipca do połowy września. W „smażącym się” pod wpływem piekielnego upału Paryżu „zmarło tysiące niemowląt”. [1]
Park Jardin des Tuileries w Paryżu w lipcu 1911 r. Ubrane w grubą odzież kobiety szukają ulgi w cieniu. (Autor: Maurice-Louis Branger, zdjęcie dostępne w domenie publicznej)
Temperatury na poziomie 40 stopni Celsjusza odnotowano także w Lyonie, Bordeaux i w Londynie. Tradycyjnie we Francji po gorącym lipcu nadchodzi chłodniejszy sierpień. Jednak w 1911 r. sierpień był jeszcze gorszy. Przez piętnaście dni z rzędu termometry w Paryżu nie spadły poniżej 30 stopni Celsjusza. Le Parisien pisze, że gniew Paryżan skupił się na meteorologach, którzy przepowiadali rychły koniec upałów.
Ponad 40 tysięcy zgonów we Francji w 1911 r., pół miliona w 1636 r. i 700 tysięcy w latach 1718-19
Według gazety francuskiej, „Fala upałów w 1911 r., która trwała do połowy września, była przyczyną 41.072 zgonów we Francji”. W niektórych dzielnicach Paryża zabrakło wody, a wydawane wtedy dzienniki zamieszczały „listy ofiar, które położył trupem upał lub jego konsekwencje”, przy czym rekordową śmiertelność zanotowano w okresie od 23 do 29 lipca, a następnie od 13 do 19 sierpnia. Większość ofiar stanowiły osoby starsze i dzieci poniżej 2 lat. Współczynnik umieralności niemowląt wzrósł o 20%. Francuski doktor zapisał w swoim dzienniku: „Bieżący rok trzeba będzie oznaczyć czarnym krzyżem”.
Dla porównania, uznaje się, że fala upałów we Francji w bliższym nam roku 2013 odpowiadała za 15 tysięcy zgonów.
Historyk Emmanuel Le Roy-Ladurie przypomniał wcześniejsze przypadki „morderczego lata” we Francji. Straszna fala upałów w 1636 r. zabiła 500 tysięcy poddanych króla Ludwika XIII. Przyczyną licznych zgonów była czerwonka, efekt braku lub skażenia wody pitnej.
W trzytomowej Histoire humaine et comparée du climat (Historia klimatu z perspektywy ludzkiej i porównawczej) podaje się, że w ciągu lata w 1718 i 1719 roku zarejestrowano 700 tysięcy zgonów, a region paryski „zmienił się w Saharę”, a nawet odnotowano w nim pojawienie się chmar szarańczy.
Praktyczny dylemat ludzkości
Odnotowane przez historię tragedie ludzkości spowodowane przez skrajnie niebezpieczne, choć całkowicie naturalne, tj. nie spowodowane przez aktywność człowieka, zdarzenia pogodowe i procesy klimatyczne zdają się wskazywać na potrzebę racjonalnych działań, które ograniczają ich najgorsze skutki. Wykorzystanie w tym celu potencjału współczesnej cywilizacji staje się tym bardziej pilne, im bardziej rośnie populacja ludzi na Ziemi i tym większe stają się zbiorowiska ludzkie narażone na masowe katastrofy.
Obecnie cały czas poruszamy się w kręgu kreowanego przez media zagrożenia wysokimi temperaturami, tzw. „globalnego ocieplenia”. Tymczasem ostatnie badania naukowe pokazują, że skrajne zimno jest jeszcze większym zagrożeniem dla życia ludzi. Niektórzy naukowcy wskazują przy tym na duże prawdopodobieństwo znacznego ochłodzenia się klimatu w nadchodzących dziesięcioleciach, co wiąże się z naturalnymi cyklami Słońca.
Wszelkie działania ograniczające skutki potencjalnych katastrof pogodowych czy klimatycznych, w tym zapewnienie odpowiedniej ilości wody, wymagają dostępności taniej i niezawodnej energii oraz paliw. Próby ich zastąpienia niedyspozycyjnymi źródłami energii uzależnionymi od samej pogody grożą więc spotęgowaniem przyszłych tragedii, które z pewnością szykuje nam Ziemia i jej klimat.
Tłumaczenie i opracowanie
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] Charles de Saint Sauveur, „En 1911, Paris suffoquait déjà sous la canicule”, LeParisien, 29.06.2019 r. http://www.leparisien.fr/societe/en-1911-paris-suffoquait-deja-sous-la-canicule-29-06-2019-8106210.php
Korzystaliśmy także z angielskiego omówienia tego artykułu: P. Gosselin, „France’s 70-Day Heat Wave Of 1911 Killed 41,000 In “Uninterrupted Heat”, Most Were Babies”, blog Notrickszone, 2 lipca 2019 r., https://notrickszone.com/2019/07/02/frances-70-day-heat-wave-of-1911-killed-41000-in-uninterrupted-heat-most-were-babies/