Farmy wiatrowe stanowią zagrożenie dla nisko latających samolotów i zakłócają pracę radarów zarówno meteorologicznych, jak i kontrolujących ruch powietrzny. Mogą też zakłócać operacje związane z wykorzystaniem dronów w celach obronności. W USA dowódcy wojskowi, zwłaszcza dowodzący siłami powietrznymi, a także odpowiednie instytucje federalne i stanowe starają się blokować inwestycje wiatrakowe zagrażające bezpieczeństwu narodowemu, ścierając się z silnym lobby inwestorów wiatrakowych. [1]
W maju 2019 r. w stanie Oklahoma (USA) deweloper wiatrakowy zrezygnował z dwóch planowanych lokalizacji farm wiatrowych, zdając sobie sprawę, że inwestycje te zostaną zaskarżone przez stanowe komisje ds. wojska i aeronautyki, jak również przez amerykańskie Siły Powietrzne i federalny Departament Obrony, ze względu na zagrożenie dla lotów szkoleniowych wykonywanych przez odrzutowce wojskowe.
W Teksasie, który ma dużo więcej farm wiatrowych niż jakikolwiek inny stan USA, obowiązują przepisy, zgodnie z którymi elektrownie wiatrowe znajdujące się w odległości mniejszej niż 48 kilometrów (30 mil) od najbliższej bazy wojskowej nie mogą skorzystać z ulg podatkowych. Ponieważ w USA ulgi podatkowe są kluczowym źródłem zysków operatorów farm wiatrowych, żadna inwestycja wiatrakowa usytuowana w takiej odległości od bazy wojskowej nie jest w stanie być dochodowa.
fot. Radar/zdjęcie ilustracyjne; Źródło: Pixabay
W stanie Północna Karolina trwa pojedynek pomiędzy instytucjami wojskowymi a branżą wiatrakową wokół proponowanej stanowej ustawy o ochronie baz wojskowych. Ustawa ta zakazywałaby wznoszenia elektrowni wiatrowych w pobliżu pewnych instalacji wojskowych.
Oprócz stwarzania zagrożenia dla lotów szkoleniowych, farmy wiatrowe mogłoby zakłócać funkcjonowanie systemu radarowego ROTHR (ang. Relocatable Over The Horizon Radar). W całych USA istnieją tylko dwa systemy radarowe tego typu. Zeznając przed komisją amerykańskiego Kongresu, generał John Kelly powiedział, że nieodpowiednio usytuowana „farma wiatrowa mogłaby i najprawdopodobniej będzie wpływać ujemnie na [funkcjonowanie] naszego systemu ROTHR, będącego jedynym środkiem kontroli radarowej dużego zasięgu zdolnym do śledzenia nielegalnych lotów w Ameryce Łacińskiej i rejonie Karaibów”.
W piśmie skierowanym do gubernatora stanu, pułkownik Jeannie Leavitt wskazała, że proponowane inwestycje wiatrakowe „będą mieć negatywny wpływ na najczęściej wykorzystywane trasy lotów szkoleniowych na niskim pułapie [z bazy lotnictwa wojskowego] Seymour Johnson, [a także] na główne rejony bombardowań ćwiczebnych”. Pułkownik Leavitt ostrzegła także, że „budowle wiatrakowe i wirujące łopaty mają udowodnione negatywne oddziaływanie na główne radary myśliwców F-15E i ich system radarowy śledzący ukształtowania terenu (ang. terrain-following radar system)”.
[Nasz komentarz] Wielokrotnie pisaliśmy już o tym, że praca elektrownie wiatrowych zakłóca funkcjonowanie urządzeń radiolokacyjnych wykorzystywanych przez lotnictwo, tak cywilne, jak i wojskowe. Linki do naszych publikacji znajdują się poniżej. Sprawa zakłóceń pracy dla radarów jest na tyle poważna, że organy administracji wojskowej nie powinny zgadzać się na lokalizowanie jakichkolwiek elektrowni wiatrowych w zbyt bliskiej odległości od instalacji wojskowych. I bynajmniej nie chodzi tu o odległość 100 m czy 1.000 m, ale o znacznie większe odległości od nawet pojedynczego wiatraka (min. 30 km). To samo dotyczy administracji lotów cywilnych i obszarów wokół lotnisk wyznaczonych przy pomocy linii naprowadzających oraz obszarów wokół radarów lotnictwa cywilnego. Tutaj chodzi o bezpieczeństwo lotów i życie ludzkie, a nie o bajdurzenie o globalnym ociepleniu wywołanym dwutlenkiem węgla.
Omawiany dzisiaj przykład z USA, gdzie limit ten wyznaczono na 30 mil (ok. 48 km) dobitnie pokazuje, że budowle te potrafią zakłócać funkcjonowanie urządzeń wojskowych działających w oparciu o fale elektromagnetyczne i to z bardzo dużej odległości. Skoro wojskowi tak mówią, to znaczy się, że tak jest. Okoliczności te powinny skłaniać decydentów, prących za wszelką cenę do budowy wiatraków, do dokładnego zbadania wpływu elektrowni wiatrowych na ludzi, a nie do bezmyślnego powtarzania, że „zielona” energetyka jest super, bo jest „zielona i tania”.
Polska ustawa odległościowa w sposób prosty i jasny wyznaczyła obszar, który ma być na zawsze wolny od elektrowni wiatrowych z uwagi na ich negatywne oddziaływanie na zdrowie ludzi i zwierząt hodowlanych. Do tego należy jeszcze dołożyć minimalną odległość od obiektów kontroli ruchu lotniczego cywilnego oraz wojskowego (min. 30 km), której notabene nie ma w polskim systemie prawnym. Zamiast zastanawiać się nad wprowadzaniem na siłę do polskiej energetyki szkodliwych dla zdrowia oraz niebezpiecznych dla lotnictwa elektrowni wiatrowych warto zająć się minimalizacją wpływu już zbudowanych elektrowni wiatrowych. Im szybciej je rozbierzemy, tym zdrowsi i bezpieczniejsi będziemy.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Tłumaczenie i opracowanie
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] Artykuł oparty jest na Mark Mathis, „Turbine Trouble” (wideo), blog Clear Energy Alliance, 11.06.2019 r. https://clearenergyalliance.com/project/turbine-trouble/
Na stronie można znaleźć też transkrypt tego wideo.
Lista naszych publikacji poświęconych wpływowi energetyki wiatrowej na instalacje wojskowe.
[1] 28.05.2015 r. - http://stopwiatrakom.eu/w-skrocie/1466-wielka-brytania-ministerstwo-obrony-blokuje-wiatraki-17-kilometr%C3%B3w-od-radaru-kontroli-ruchu-powietrznego-w-skr%C3%B3cie.html
[2] 11.05.2015 r. - http://stopwiatrakom.eu/aktualnosci/1446-elektrownie-wiatrowe-mog%C4%85-stanowi%C4%87-zagro%C5%BCenie-dla-ruchu-lotniczego.html
[3] 06.05.2015 r. - http://stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/1441-niemcy-wed%C5%82ug-zielonych-bezpiecze%C5%84stwo-w-przestrzeni-powietrznej-nadmiernie-przeszkadza-wiatrakom.html