Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Stosunek do Niemiec i ich prowadzonej przez nich polityki powinien być kluczowym elementem polskiej polityki zagranicznej. To relacje z tym właśnie sąsiadem determinują w największym stopniu naszą własną pozycję na scenie międzynarodowej oraz sytuację wewnętrzną w kraju. Dlatego też zwracamy szczególną uwagę na sytuację w samych Niemczech i zawirowania na niemieckiej scenie politycznej. Nie od dziś obserwujemy powolny i długo oczekiwany zmierzch politycznej kariery Angeli Merkel. I choć sama kanclerz nie chce jeszcze odchodzić i wciąż snuje plany aż do 2021 r., to jednak sytuacja w samych Niemczech jest na tyle napięta, że po wrześniowych wyborach do regionalnych parlamentów (landtagów) może się okazać, że rządząca koalicja CDU/CSU-SPD się rozpadnie.
Kanclerz Merkel płaci wysoką polityczną cenę za koszmarną w skutkach dla Europy decyzję o wpuszczeniu setek tysięcy imigrantów i samodzielne zerwanie europejskiej umowy regulującej zasady przyznawania azylu w państwach członkowskich Unii Europejskiej – tzw. „Konwencji dublińskiej”. W normalnych warunkach politycznych, taka decyzja już dawno spotkałaby się nie tylko wykluczeniem takiego polityka z życia publicznego, ale i ostracyzmem społeczności międzynarodowej wobec kraju, który zdecydował się na samodzielnie zerwanie obowiązujących umów. Jak widać na tym przykładzie, Niemcy funkcjonują na specjalnych zasadach, czego świadomość ma Angela Merkel, wykorzystując każdą okazję do narzucania innym krajom swojej narracji i agendy politycznej. Pierwsza powakacyjna konferencja prasowa w Straslund (pol. Strzałkowo, land Meklemburgia – Pomorze Przednie) była takim właśnie desperackim aktem obrony własnej pozycji i elementem kampanii wyborczej w Niemczech.
W niemieckiej polityce obowiązuje bowiem założenie, że obszar państw członkowskich Unii Europejskiej to „niemiecki obszar gospodarczy”, a więc miejsce do ekonomicznej i politycznej dominacji z wyłączeniem innych państw oraz z prawem do podejmowania samodzielnych decyzji bez liczenia się z kimkolwiek i czymkolwiek. Dlatego jakiekolwiek próby podważania tej dominacji są tłumione i zwalczane na wszelkie możliwe sposoby, czego doskonałym przykładem jest polityka gazowa, polityka klimatyczno-energetyczna, czy walka o interesy niemieckiej branży motoryzacyjnej. Polityka imigracyjna Niemiec nie jest tu żadnym wyjątkiem, ale wpisuje się taki sposób imperialnego myślenia Berlina.
fot. Twitter. Cytat z konferencji prasowej A.Merkel z dn. 13.09.2019 r. „Ratowanie ludzi na morzu to nakaz człowieczeństwa”.
Podczas konferencji prasowej w Straslund, która odbyła się 13 sierpnia br., szefowa niemieckiego rządu mówiła tak:
„Muszę żyć ze świadomością, że istnieją kontrowersje wokół polityki migracyjnej. Mimo to będę zawsze mówić, że była to właściwa decyzja, by w ramach humanitarnego wyjątku (...) pomóc - oświadczyła Merkel podczas spotkania z czytelnikami dziennika "Ostsee-Zeitung" w swoim okręgu wyborczym w Stralsundzie, gdzie odpowiadała na ich pytania.”
Kanclerz podkreśliła, że Niemcy nie mogą się skupiać tylko na własnym dobrobycie, ale są częścią świata. Nie możemy myśleć tylko o sobie - stwierdziła.
W 2015 roku rząd Merkel zgodził się na przyjęcie 890 tys. migrantów, którzy znajdowali się w Austrii i na Węgrzech. Krok ten do dziś wzbudza w RFN liczne kontrowersje. Szefowa rządu podkreślała jednak we wtorek, że sądy nie uznały tego za złamanie prawa.” [1]
Polityka klimatyczna oczkiem w głowie Angeli Merkel
Jednak to nie polityka migracyjna ma dla niemieckiej kanclerz kluczowe znaczenie, a polityka klimatyczna, jakkolwiek byśmy nie nazywali urojeń o możliwości sterowania ziemskim klimatem przez ludzi. Merkel, w Straslund, opowiedziała się za utrzymaniem obecnego systemu handlu emisjami dwutlenku węgla, który uważa za bardziej efektywny od podatków w ograniczaniu emisji.
„W polityce klimatycznej Merkel opowiedziała się za certyfikatami na emisję CO2. Jej zdaniem certyfikaty są skuteczniejszym narzędziem ograniczania emisji niż podatki.
Według kanclerz ograniczona liczba certyfikatów pozwala sterować emisją gazów cieplarnianych. Przy podatku podnosimy tylko cenę, ale nie możemy być pewni, że doprowadzi to do redukcji, do jakiej dążymy - tłumaczyła.
Merkel wypowiedziała się też przeciwko sposobowi walki ze zmianami klimatycznymi, który polegałby wyłącznie na wprowadzaniu zakazów i zmuszaniu ludzi do rezygnowania z kolejnych elementów swojego stylu życia.
Uważam, że technologia nam pomoże i niekoniecznie sprawi, że nasze życie będzie smutniejsze. Człowiek przecież zawsze próbuje żyć lepiej - stwierdziła Merkel. Przypomniała, że wprowadzenie katalizatorów w samochodach wcale nie pogorszyło jakości życia.” [1]
Kanclerz Merkel pochwaliła też przy okazji szwedzką nastolatkę za jej „walkę z klimatem” mówiąc, że to „niezwykła dziewczyna, która jest przykładem tego, co może samodzielnie zrobić jeden człowiek”. [2] Popularność małej Szwedki w Niemczech jest spora, a to za sprawą niemieckich Zielonych, którzy całkiem sprawnie zajęli się promocją jej osoby na arenie światowej. O roli niemieckiej aktywistki Luisa-Marie Neubauer we wprowadzeniu Grety Thunberg na światowe salony pisaliśmy w dniu 29 czerwca br. w tekście pt. „Wakacyjny strajk klimatyczny, czyli o wykorzystywaniu dzieci do robienia polityki”. [3] Trudno się zatem dziwić Angeli Merkel, że też chce zyskać trochę sympatii społecznej przy szwedzkiej nastolatce. W końcu to właśnie „walka z klimatem” wyznaczyła polityczną drogę kanclerz Merkel. Oby klimat, jak najszybciej zakończył tę karierę. Kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy: