Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
David Gunnlaugsson był premierem Islandii w latach 2013-2016 i niedawno zabrał publicznie głos w związku z happeningiem artystycznym zorganizowanym przez czarowników klimatycznych pt. „Pogrzeb lodowca”. [1] W tekście opublikowanym na łamach „The Spectator” Gunnlaugsson pisze, że klimat zawsze się zmieniał, a ludzie jakoś zawsze się dostosowują, więc ludzie powinni przestać panikować w związku globalnym ociepleniem. Szacunek dla przyrody i ochrona środowiska nie muszą oznaczać przesadnych reakcji czy też poddawania się medialnej presji pod wpływem dziennikarskich wizji katastrofy klimatycznej. [2]
Poniżej zamieszczamy obszerne fragmenty tekstu z „The Spectator”.
„Niektóre z gorliwych organizacji środowiskowych mówią o strachu przed potępieniem lub o konieczności poświęcenia osiągnięć nowoczesnej cywilizacji, jeśli chcemy ocalić planetę. Islandia pokazuje, że to nonsens. Moja ojczyzna, to młody kraj; po raz pierwszy został on zasiedlony nieco ponad 1000 lat temu. W rezultacie oferuje wyjątkowy wgląd w relacje między człowiekiem a przyrodą, choć w zupełnie inny sposób, niż ten powszechnie prezentowany w mediach.
Dla przykładu topniejące lodowce na Islandii. Mogłoby się wydawać, że cielenie się lodowca jest czym niepokojącym, ale takie zjawisko nie jest niczym niezwykłym. W rzeczywistości ten proces charakteryzuje lodowce: one się poruszają. Lodowce przenoszą lód na swoje brzegi, podczas gdy lód narasta w ich środku. Jest to spektakl, którego byliśmy świadkami na Islandii już od czasu przybycia pierwszych osadników w IX wieku.
fot. Zdjęcie ilustracyjne/ źródło: Pixabay
A co z lodowcem zwanym „Ok”, którego śmierć publicznie opłakiwano latem? [1] Ok był stosunkowo małym lodowcem na szczycie góry, który cofał się już od dziesięcioleci. Był znany przede wszystkim ze swojej nietypowej nazwy i tylko z tego powodu był zauważany przez wielu uczniów podczas lekcji geografii.
Po raz pierwszy zobaczyłem go jako chłopiec podczas szkolnej wycieczki, a kiedy wróciłem w góry jako młody mężczyzna, martwiłem się, gdy odkryłem, że lodowiec, który pamiętałem z dzieciństwa, był już ledwo widoczny. W ciągu zaledwie dekady lub dwóch, wydawało się, ze jego rozmiar znacznie się zmniejszył. Ale potem dowiedziałem się, że to nie było nic nowego; przez większą część XX w. lodowiec Ok cofał się. W 1901 r. Miał powierzchnię 38 km2; w 1978 r. było to zaledwie 3 km2. Tak więc lodowiec, którego pogrzeb odprawiono w sierpniu, w rzeczywistości zniknął już mniej więcej pół wieku temu.
Ten koniec może wydawać się czym smutnym dla lodowca, który liczył 700 lat. Jednak niektóre lodowce na Islandii są teraz znacznie większe niż wtedy, gdy kraj ponad tysiąc lat temu wyspa została zasiedlona. Islandzkie lodowce osiągnęły swój szczyt około 1890 r. Wówczas lodowce się rozszerzały, niszczyły tereny, które wcześniej były zielonymi łąkami oraz polami uprawnymi. Ludzie, którzy wtedy tracili domy, nie byliby mocno zdziwieni, wiedząc, że pewnego dnia trend ten może się odwrócić .
Nie oznacza to oczywiście, że nie powinniśmy martwić się zmieniającym się klimatem. Sam doświadczyłem tych zmian. Podczas mojego dzieciństwa w Reykjaviku [stolica Islandii – red.] często zdarzały się zimy, w których mieliśmy trudności z przekopaniem się przez śnieg, tak by wydostać się z naszych domów. Teraz możemy chodzić całą zimę, gdy w stolicy prawie nie ma śniegu. Ale z drugiej strony, jeszcze wcześniejsze dekady były znacznie cieplejsze niż lata 70-te i 80-te, kiedy dorastałem.
My, Islandczycy, byliśmy świadkami poważnych zmian w naszym środowisku naturalnym. Islandia to kraj niezwykłych zmian w naturze i musieliśmy się do tego przystosować. Zdajemy sobie sprawę, że ludzie muszą szanować siły przyrody, ale historia pokazała nam również siłę ludzkiej pomysłowości i naszą umiejętność przetrwania.
Ze średniowiecznej „Księgi Osadnictwa” Ari Mądrego wiemy, że kiedy Islandia została zasiedlona, była pokryta lasami „od gór do wybrzeża”. Było to na długo przedtem, zanim Islandia stała się krajem bez drzew (…). W innym miejscu islandzkie sagi pokazują, w jaki sposób musimy dostosować się do ciągle zmieniających się sił przyrody i oprzeć nasze społeczeństwa na zdrowym rozsądku, a nie przesądach czy strachu. (…)
Natura zawsze się zmienia, raz na lepsze, raz na gorsze. Odwieczne przekonania, że katastrofy naturalne są wynikiem grzechów człowieka, nie znajdują potwierdzenia w historii. Nie oznacza to, że nie powinniśmy szanować przyrody i chronić naszego środowiska, oraz że musimy zrobić znacznie więcej, by ograniczyć emisję gazów cieplarnianych.
Ważne jest też to, by nie przesadzać ani nie opowiadać sobie horrorów. Cokolwiek by nie zostało powiedziane, nie powinniśmy panikować z powodu topnienia lodowców na Islandii.” [2]
[Nasz komentarz] Gunnlaugsson, jak sam pisze o sobie „nie jest negacjonistą klimatycznym”, co oznacza, że nie zaprzecza on tezie o wpływie wzrostu stężenia dwutlenku węgla w atmosferze na zmiany klimatyczne. Apeluje jednak o naukowe i racjonalne o podejście do zmian klimatu, gdyż jak dowodzi tego historia Islandii, sam fakt topnienia lodowców nie jest powodem do paniki. Jakkolwiek mamy całkowicie odmienne zdanie w kwestii wpływu CO2 na ziemski klimat od Gunnlaugssona, to jednak na tle wszechobecnego panikarstwa klimatycznego (ang. „scaremongering”) jest to głos spokojny i wyważony.
Dlatego trzeba powtarzać, że trudno o coś bardziej fałszywego niż medialny „kryzys klimatyczny”. Jeśli mamy do czynienia z kryzysem to jest to kryzys rozumu spowodowanego brakiem wiedzy, wykształcenia i umiejętności logicznego myślenia. Te braki nie przeszkadzają jednak alarmistom klimatycznym nawoływać codziennie w mediach do dewastacji naszej cywilizacji przemysłowej poprzez pozbawianie nas wszystkich dobrodziejstw wynikających z dostępu do taniej energii z węgla czy atomu, dostępu do normalnej żywności z czerwonego mięsa, prawa do latania samolotami i jeżdżenia samochodami z silnikami Diesla czy też wreszcie prawa do mieszkania na wsi w ciszy i spokoju z dala od hałaśliwych, ptako- i nietoperzożernych elektrowni wiatrowych. To jest prawdziwy kryzys i miara upadku współczesnej cywilizacji, a nie lodowce, które na półkuli północnej latem topnieją, a zimą rosną.
Tłumaczenie, opracowanie i komentarz
Redakcja stopwiatrakom.eu
Przypisy:
[1] Pisaliśmy o tym w naszym tekście z dnia 19 sierpnia 2019 r.: http://www.stopwiatrakom.eu/aktualnosci/2781-na-islandii-odby%C5%82-si%C4%99-pogrzeb-lodowca,-czyli-o-histerii-klimatycznej-ci%C4%85g-dalszy.html
[2] https://www.spectator.co.uk/2019/11/icelands-melting-glaciers-are-nothing-to-panic-about/