Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
W legislaturze stanu Maine złożony został projekt ustawy zakazujący ścigania karnego oraz dyskryminacji ze względu na poglądy w sprawie globalnego ocieplenia. Jest to pierwsza inicjatywa ustawodawcza tego typu w USA.
Kwestionowanie nadchodzącej katastrofy klimatycznej spowodowanej przez emisje CO2 naraża osoby wyrażające takie poglądy coraz częściej na praktyki dyskryminacyjne w postaci odmowy zatrudnienia lub zwolnienia z pracy [1], czy niemożności uzyskania finansowania publicznego, np. dla projektu badawczego. Dotyka to w szczególności pracowników naukowych, dziennikarzy i urzędników publicznych. W ostatnich latach szereg ważnych decydentów opowiedziało się za uznaniem tzw. „kłamstwa klimatycznego” za przestępstwo karne, ścigane także na podstawie przepisów antymafijnych (jak w USA).
Wspomniany projekt legislacyjny, zwany ustawą na rzecz ochrony wypowiedzi politycznej (ang. political speech) i zakazu stosowania kategorii przestępstw przeciwko polityce w dziedzinie zmiany klimatu (ang. climate change policy profiling), [2] został zgłoszony w odpowiedzi na inicjatywy podejmowane przez grupę amerykańskich naczelnych prokuratorów stanowych, w tym prokurator stanu Maine, przekonanych, że sprzeciwianie się „polityce klimatycznej”, takiej jaką realizował prezydent Obama, jest wynikiem „zmowy”, którą należy traktować jak przestępstwo kryminalne.
Bezpośrednim obiektem ataku „klimatycznych prokuratorów stanowych” jest koncern ExxonMobil, przy czym prokuratorzy w istocie kwestionują, czy korporacje mają prawo do formułowania własnych poglądów w kwestiach środowiskowych. Chodzi jednak tutaj o najszersze, fundamentalne kwestie z zakresu wolności słowa dotyczące ogółu obywateli (tzw. swoboda political speech, czyli wypowiedzi politycznej, jest jednym z najważniejszych praw obywatelskich chronionych konstytucyjnie w USA), a także o swobodę badań naukowych.
Projekt ustawy (zgodnie z jego streszczeniem):
„zabrania w szczególności prokuratorowi stanowemu (stanu Maine) prowadzenia dochodzenia wobec jakiejkolwiek osoby w związku z chronionymi prawnie wypowiedziami politycznymi tej osoby, przystępowania do dochodzenia wszczętego przez inny stan lub rząd federalny, bądź ścigania kogokolwiek na powyższej podstawie. Zakazuje się także prokuratorowi stanowemu wykorzystywać uprawnienia prokuratorskie do faworyzowania prawnie chronionych wypowiedzi politycznych lub dyskryminowania przeciwko nim.
Projekt ustawy zakazuje także organom stanowym faworyzowania lub dyskryminowania jakiejkolwiek osoby ze względu na jej nastawienie wobec polityki w dziedzinie zmian klimatycznych w odniesieniu do dotacji, zamówień publicznych lub zatrudnienia.”
Ponieważ „polityka klimatyczna” nie ma być produktem „opartej na wierze ideologicznej histerii w kwestii zmian klimatu” (według słów jednej z osób cytowanych w amerykańskiej gazecie), lecz rezultatem dociekań naukowych, w efekcie działań prokuratorów stanowych, realizowanych przy użyciu wszystkich narzędzi dostępnych prokuratorowi, angażowanie się w spory naukowe stanie się dużo bardziej ryzykowne, kosztowne, a może nawet prowadzić do zakończenia kariery naukowej. Jak to napisał rok temu pewien profesor prawa z Kalifornii, „gdyby przeciwnicy Newtona dysponowali takimi narzędziami, to dalej uczylibyśmy się fizyki od Arystotelesa (…) O tym, co jest prawdą, a co fałszem powinien decydować rynek idei, a nie władza prokuratorska.”
Zwolennicy ścigania sądowego krytyków tezy o katastrofie klimatycznej powodowanej przez człowieka twierdzą, że „kłamstwo klimatyczne” jest wynikiem zmowy między wielkim biznesem naftowym i węglowym a niektórymi naukowcami. Według szeroko propagowanej wersji, w centrum tej konspiracji mają stać osławieni miliarderzy-nafciarze bracia Koch – jak można się było dowiedzieć także z publikacji zamieszczanych w polskim tygodniku „Polityka”. W tym obrazie pewną komplikację stanowi fakt, że w trakcie niedawnej kampanii wyborczej w USA bracia Koch, którzy są zwolennikami nieograniczonego napływu taniej siły roboczej do USA, należeli – obok George’a Sorosa oczywiście -- do najpotężniejszych przeciwników kandydata Trumpa („kłamcy klimatycznego”) z kręgów wielkiego biznesu. Tak czy inaczej, szereg wielkich organizacji ekologicznych prowadziło przez ostatnie lata prawdziwe śledztwa, których celem było wykrycie powiązań finansowych między „brudnym” biznesem naftowo-łupkowo-węglowym a badaczami wyrażającymi opinie niezgodne z wizją nadchodzącej katastrofy klimatycznej.
Aby stać się przedmiotem takich działań i medialnych kampanii zniesławiających nie trzeba wcale twierdzić, że człowiek, czy też emisje CO2, które produkuje, nie mają żadnego związku ze stanem klimatu. Kryterium jest to, na ile poglądy danej osoby są zgodne z wizją katastrofy klimatycznej i czy dana osoba głosi takie poglądy publicznie. Niedawno z kierowania Wydziałem Nauk o Ziemi i Atmosferze w Georgia Institute of Technology zrezygnowała prof. Judith Curry, autorka 180 artykułów naukowych z dziedziny klimatu i zjawisk pogodowych. Prof. Curry wyjaśniła, że zdecydowała się porzucić karierę akademicką ze względu na ataki na jej dorobek naukowy i „obłędny charakter” debaty na temat klimatu [3].
Prof. Curry występuje przed komisją Kongresu USA
Przyczyną „trudności”, jakich Curry doświadczała w środowisku akademickim było to że, z badań jej wynika, iż emisje CO2 przez ludzkość mają wpływ na klimat, lecz przyniosą wzrost temperatur jedynie o 1-2 stopnia, czyli w dolnej granicy prognoz wynikających z modeli klimatycznych stosowanych przez panel klimatyczny ONZ. Zawinienie prof. Curry polega na tym, że taki wzrost temperatur nie prowadzi do katastrofy klimatycznej, której wizja jest fundamentem obecnej polityki klimatycznej.
Niezależnie od tego, że prokurator rozstrzygający spory naukowe kojarzy się raczej ze stalinowskim ZSRR, a nie z amerykańską demokracją, zarówno wiedza naukowa, jak i świadomość społeczeństwa na temat związków między działalnością człowieka a stanem klimatu i środowiska z pewnością mogą jedynie skorzystać na tym, że w krajach takich jak USA poglądy naukowców, dziennikarzy i urzędników publicznych w tej sprawie objęte zostaną ochroną przed dyskryminacją, z jakiej korzystają już liczne inne atrybuty człowieka jak „wiek, płeć, rasa, religia, niepełnosprawność, orientacja seksualna i tożsamość genderowa”, według słów członka parlamentu stanowego w Maine.
Opracował Scriba
Redakcja stopwiatrakom.eu
PRZYPISY
[1] Jeden z najbardziej znanych francuskich prezenterów pogody utracił pracę z powodu poglądów klimatycznych wyrażonych w swojej książce – pisaliśmy o tym tutaj: http://stopwiatrakom.eu/wiadomo%C5%9Bci-zagraniczne/1615-francja-czy-niezale%C5%BCne-opinie-w-sprawie-%E2%80%9Eglobalnego-ocieplenia%E2%80%9D-s%C4%85-mo%C5%BCliwe-w-mediach-skandal-klimatyczny-we-francuskiej-telewizji-publicznej.html.
[2] Opieramy się na artykule pt. „Bill would prohibit discrimination based on climate change beliefs”, który ukazał się w gazecie Portland Press Herald w dniu 21.03.2017 r. - http://www.pressherald.com/2017/03/21/bill-would-prohibit-discrimination-based-on-climate-change-beliefs/ . Dziękujemy stanowej inicjatywie obywatelskiej Citizens’ Task Force on Wind Power – Maine za wskazanie tego artykułu.
[3] http://www.thegwpf.org/content/uploads/2015/06/Judy-Curry-2015.pdf
O cyklu „Klimat i człowiek”:
Co wiemy o wpływie człowieka na klimat i czy rzeczywiście prowadzi on do katastrofy zagrażającej istnieniu ludzkości? Czy istnieje związek (korelacja) między rosnącymi emisjami dwutlenku węgla z działalności człowieka a (a) trendem globalnych temperatur oraz (b) potęgowaniem się niekorzystnych dla człowieka i przyrody pośrednich skutków zmian klimatu, tak obecnych, jak i prognozowanych. Interesujące są także mechanizmy powstawania „konsensusu naukowego" w tej kwestii i jego akceptacji przez decydentów politycznych i opinię publiczną na świecie. Akurat w tej sprawie trudno mówić bowiem o autonomii nauki wobec bieżącej polityki i sporów ideologicznych - Scriba.