Wiadomości po angielsku
Nasze obrazy
Badania i dokumenty
Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk spotkali się w czwartek (25 maja br.) z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem. Rozmowa ta poprzedzała zaplanowany na 26 i 27 maja szczyt G7. Juncker i Tusk mieli przekonywać prezydenta USA między innymi do zmiany stanowiska w sprawie Porozumienia paryskiego. Jak wiadomo Unia Europejska chce być liderem w walce ze zmianami klimatu.
Polska Agencja Prasowa podała, że rozmowy dotyczyły wolnego, międzynarodowego handlu, trzymania się postanowień porozumienia paryskiego, a także wspólnego frontu w polityce międzynarodowej. Niestety, po spotkaniu Tuska, Junckera i Trumpa nie przewidziano wspólnej konferencji prasowej ani żadnego oświadczenia. Komunikat ma zostać wydany dopiero na szczycie G7.
Dla Unii Europejskiej globalne porozumienie klimatyczne jest niezwykle ważne, a Bruksela chce przekonać prezydenta USA do tego, by nie wypowiadał Porozumienia paryskiego. Negatywne sygnały jakie dochodzą ze strony kancelarii amerykańskiego prezydenta podważają celowość wysiłków na rzecz ograniczenia emisji CO2 między innymi dlatego, że Stany Zjednoczone są ich największym emitentem na świecie i będą ponosiły główny ciężar ograniczenia emisji. Dlatego czołowi politycy Unii chcą przekonać Donalda Trumpa do aktywnego uczestnictwa w polityce klimatycznej prowadzonej przez Brukselę. Tymczasem Donald Trump w swojej kampanii wyborczej stwierdził, że Unia Europejska jest „wehikułem dla niemieckiej dominacji Europy", z czym trudno się nie zgodzić.
Przywódcy Unii Europejskiej boją się Trumpa
Donald Tusk nie tak dawno bo w styczniu br jeszcze przed wyborami na szefa Rady Europejskiej pisał w swoim liście do europejskich przywódców przed szczytem UE na Malcie, że niektóre deklaracje nowej administracji amerykańskiej, "stawiają Unię Europejską w trudnej sytuacji".
„Wyzwania, jakie stoją teraz przed UE, są bardziej niebezpieczne niż jakiekolwiek inne od czasu podpisania Traktatów Rzymskich"
„Coraz bardziej, ujmijmy to w ten sposób, asertywne Chiny, zwłaszcza na morzach; agresywna polityka Rosji wobec Ukrainy i swoich sąsiadów; wojny, terror i anarchia na Bliskim Wschodzie i w Afryce, z radykalnym islamem odgrywającym główną rolę; a także niepokojące deklaracje nowej administracji USA sprawiają, że nasza przyszłość jest bardzo nieprzewidywalna".
Wobec nowej administracji Donalda Trumpa większość europejskich przywódców podchodzi z wyraźną rezerwą a nawet ostentacyjną niechęcią. Pisaliśmy o buńczucznych wypowiedziach byłego już prezydenta Francji Hollanda, który nie mógł się powstrzymać od krytyki prezydenta USA.
Również obecny prezydent Francji Emmanuel Macron miał przekonywać amerykańskiego prezydenta, aby USA nie podejmowały pochopnej decyzji w sprawie globalnego porozumienia klimatycznego. Podobnie Angela Merkel i niemieckie elity obawiają się, że pozostaną bez wsparcia Ameryki. Jak widać blady strach padł na europejskie elity. Plan dominacji nad tą części globu za pomocą ideologii klimatycznej może być trudny do zrealizowania w przypadku wypowiedzenia przez USA Porozumienia paryskiego. Dlatego trzymamy stronę Trumpa. Oby starczyło mu determinacji w postawieniu na swoim.
Nie można nie zauważyć, że „walka z klimatem” jest całkiem dochodowym biznesem. Jej największymi orędownikami są bogate i wysokouprzemysłowione kraje oraz globalne korporacje, które przechwytują strumienie środków finansowych dedykowanych na „walkę z klimatem”. Trudno się więc dziwić, że Komisja Europejska i Niemcy są tak mocno zaniepokojeni deklaracjami Donalda Trumpa. W razie krachu Porozumienia Paryskiego ich dotychczasowa polityka gospodarcza załamie się i trudno będzie wymuszać na pozostałych krajach członkowskich finansowanie OZE i gwałtowną dekarbonizację gospodarki. Gra toczy się o miliardy euro, stąd też i Juncker i Tusk tak usilnie przekonywali do pozostawienia Porozumienia Paryskiego przy życiu.
Sadźmy lasy, rozbierajmy wiatraki
Redakcja stopwiatrakom.eu
Źródło: